Od początku eksploracji kosmosu przez człowieka w przestrzeni pozaziemskiej zginęło 21 ludzi. Pracowali w 5 misjach kosmicznych, które zakończyły się tragediami. Trzy z nich były operowane przez Stany Zjednoczone, a 2 przez Związek Radziecki. 

Co grozi człowiekowi w kosmosie?

Za 3 największe zagrożenia, które mogą doprowadzić do śmierci człowieka w przestrzeni kosmicznej, uznaje się:

  1. odcięcie dostępu do tlenu,
  2. ekspozycję na bezpośrednie promieniowanie słoneczne,
  3. ekstremalne temperatury.

29 czerwca 1971 roku doszło do jednej z największych tragedii z udziałem ludzi w kosmosie. Ofiarami katastrofy była załoga Sojuza 11. Trzej radzieccy kosmonauci: dowódca ppłk Gieorgij Dobrowolski, badacz Wiktor Pacajew i kosmonauta Władisław Wołkow spędzili 22 dni na stacji kosmicznej Salut 1. Podczas powrotu na Ziemię niespodziewanie otworzył się mały zawór, który spowodował, że całe powietrze uciekło z lądownika. Bezpośrednią przyczyną śmierci kosmonautów było uduszenie się. To ono jest uznawane największe zagrożenie dla ludzi w przestrzeni kosmicznej.

Drugim zagrożeniem jest ekspozycja na bezpośrednie promieniowanie słoneczne. Na Ziemi chroni nas przed nim atmosfera. W przestrzeni kosmicznej, gdzie jesteśmy pozbawieni osłony, doznalibyśmy bardzo poważnych poparzeń. Intensywne promieniowanie UV spowodowałoby głębokie uszkodzenia DNA skóry. To z kolei z czasem prawdopodobnie prowadziłoby do rozwoju chorób nowotworowych.

Trzecim zagrożeniem jest temperatura. W przestrzeni kosmicznej prawie nie ma materii, która mogłaby mieć jakąkolwiek temperaturę. Prawdziwym problemem jest jednak brak zjawiska konwekcji, które na Ziemi odpowiada za odprowadzanie ciepła z ciała. Krótko mówiąc, w przestrzeni pozaziemskiej nie jest ani zimno, ani ciepło.

Gdyby człowiek znalazł się w próżni kosmicznej, jego ciało zaczęłoby szybko się nagrzewać pod wpływem promieni słonecznych. Bez chłodzenia, taki nieszczęśnik po prostu by się ugotował. W cieniu, na przykład rzucanym przez Ziemię, ciało stopniowo wypromieniowałoby całe ciepło i zamarzło. W próżni można ostygnąć do temperatury o kilka stopni wyższej od zera absolutnego, ale proces ten trwałby bardzo długo.

„Wesoła śmierć" w kosmosie

Chociaż współczesne systemy zabezpieczeń stosowane podczas misji kosmicznych zapewniają bezpieczeństwo astronautom, zagrożenie śmierci w próżni jest traktowane bardzo poważnie. John Williams, główny lekarz centrum kontroli lotów NASA w Houston, uważa, że największym zagrożeniem jest dekompresja, czyli sytuacja, w której jeden lub wielu astronautów byłoby narażonych na działanie próżni. Niedotlenienie mózgu – główna przyczyna zgonu w tej sytuacji – wpływa na naszą świadomość. Człowiek przestaje wówczas odczuwać ból i strach, pojawiają się halucynacje, uczucie ciepła i odprężenia.

Niemiecki astronauta Ulrich Walter opisał zjawisko śmierci z niedotlenienia w wywiadzie dla magazynu „Spiegel”: „Gdy powoli kończy ci się tlen, dzieje się to samo, co w rozrzedzonym powietrzu na szczycie góry. Wszystko wydaje się zabawne. I kiedy śmiejesz się, powoli odpływasz. Doświadczyłem tego zjawiska podczas treningu astronautów w komorze ciśnieniowej. W pewnym momencie ktoś z nas zaczynał rzucać kiepskie dowcipy. Nasze mózgi są dla nas litościwe. Człowiek umierający w kosmosie miałby wesołą śmierć”.

W filmach często przedstawia się śmierć w kosmosie w sposób spektakularny. Najbliżej rzeczywistości był Brian de Palma, reżyser „Misji na Marsa” z 2000 roku. Jeden z bohaterów tego filmu popełnia samobójstwo, zdejmując w przestrzeni hełm kombinezonu. Nie widzimy jego twarzy, ale nie następują też żadne spektakularne efekty, np. eksplozja. Potem widzimy jeszcze zwłoki astronauty – odwodnione w wyniku parowania w próżni i sine z powodu utraty tlenu. Widok straszny, ale nie przesadzony. Tak właśnie zapewne wyglądałaby kosmiczna śmierć.

Źródło: LiveScience, Der Spiegel.