Polak miałby trafić na Międzynarodową Stację Kosmiczną dzięki Axiom Space. Amerykańska firma wysłała już na pokład stacji orbitalnej dwie załogi. W styczniu planuje wysłać trzecią. NASA poinformowała również, że podpisała z Axiom Space umowę na czwartą, dwutygodniową misję, która miałaby zostać zrealizowana jesienią przyszłego roku. To właśnie w tej misji miałby wziąć udział Sławosz Uznański.

Trudna droga Polaka na ISS

Astronauta miałby dostać się na stację statkiem załogowym Dragon firmy SpaceX, który jest wynoszony przez rakietę Falcon 9. W przypadku wcześniejszych misji Axiom Space realizowanych przez SpaceX, cena za osobę wynosiła 55 milionów dolarów. Chociaż ogłoszono już, że to Sławosz Uznański trafi na ISS, jednoznacznie przychylną opinię musi wyrazić jeszcze ESA. Pamiętajmy, że Polak został wybrany rezerwowym astronautą i jest w tej chwili po prostu pracownikiem ESA, niezależnie od przynależności państwowej.

Tymczasem ESA, w związku ze zwiększeniem przez Polskę składki o 295 milionów euro, rozpisała konkurs na polski eksperyment na ISS. Zwiększenie kwoty składki jest ogromne, bo jeszcze w trakcie rady ministerialnej Europejskiej Agencji Kosmicznej, która odbyła się w listopadzie 2022 roku, Polska deklarowała przekazanie 51 milionów euro w ciągu trzech lat. Konkurs na eksperymenty zostanie rozstrzygnięty we wrześniu. W tej chwili polskie firmy i instytucje naukowe składają propozycje.

Należy dodać, że posiadanie własnego astronauty nie jest kluczowe dla możliwości prowadzenia eksperymentów na ISS. Polska – jako członek ESA – ma do tego pełne prawo. Niezależnie czy miałby je wykonywać Polak czy nie. Trzeba tylko taki eksperyment zgłosić i za niego zapłacić.
Inną kwestią, co stanie się ze zwiększoną składką. Jaka jej część zostanie przeznaczona na trening astronautyczny, a jaka wróci do Polskich firm i instytucji w postaci zamówień. Kwestią otwartą są również same zamówienia i ich jakość. 

Po co Polsce astronauta?

Czy oznacza to, że Polska nie powinna starać się o posiadanie własnego astronauty? Wydaje mi się to cenne głównie z punktu widzenia edukacyjnego. Tysiące pracowników amerykańskiego NASA zajęło się naukami kosmicznymi, ponieważ w dzieciństwie widzieli na szklanym ekranie Neila Armstronga i Buzza Aldrina skaczących po powierzchni Księżyca. Podobnie wielu Polaków zajęło się kosmosem dzięki lotowi Mirosława Hermaszewskiego. Sama dobrze pamiętam leżące w szufladzie zdjęcie Hermaszewskiego z orzełkiem na piersi i dumę, jaką odczuwałam patrząc na Polaka w kombinezonie astronauty. Nie wątpię, że miało to ogromny wpływ na moje wybory. Widziałam też nie raz ogromną radość dzieci, które miały szansę porozmawiać z Hermaszewskim.

I wierzę, że świetnie wykształcony, pracujący w CERN, wysportowany i zawsze uśmiechnięty Sławosz Uznański, może i powinien przejąć schedę po zmarłym generale. Bo nauki kosmiczne to rozwój wiedzy, technologii, umiejętności budowania zespołów. To coś, co w unikatowy sposób popycha nas do przodu. I jeśli Sławosz Uznański sprawi, że ławy uczelni technicznych zapełnią się, że w Polsce zaczną powstawać firmy o znaczeniu światowym, a nasza nauka zyska właściwe jej miejsce, to jest to warte więcej niż lot na ISS.