Jeszcze w XXI w. udało się przterwać niewielkiej liczbie ludzi, którzy izolują się od zglobalizowanej cywilizacji. Jest ich coraz mniej, a wraz z nimi przepadają kolejne rdzenne kultury i ich języki. Sentinelczycy są pod względem wyjątkowi. Mają wyspę na własność, nikt im nie przeszkadza, a nawet kontakty z wyspiarzami są zabronione przez prawo.

Gdzie znajduje się wyspa Sentinel?

Niewielka wyspa Sentinel położona jest na zachód od archipelagu Andamanów w Zatoce Bengalskiej. Już od dawna wiadomo, że wyspa jest zaludniona, ale unikano jej ze względu na wrogie nastawienie wyspiarzy. W 1947 r. została teoretycznie włączona do Indii pod nazwą Sentinel Północny. Faktycznie jednak Sentinelczycy posiadają nadal pełną niezależność. Potencjalny brak ważnych surowców naturalnych dodatkowo sprzyja izolacji tubylców od siłowych interwencji. Od 2005 r. wstęp na wyspę został prawnie zakazany.

Wyspa jest pokryta subtropikalnym lasem liściastym. Niewiele wciąż wiadomo o florze i faunie tamtejszego ekosystemu. Niewielkie informacje na ten temat pochodzą z zapisków, które sporządził Maurice Vidal Portman, dowodzący pierwszą wyprawą badawczą w 1880 r.

Kim są Sentinelczycy?

Przybyli najprawdopodobniej z Afryki, tak jak przodkowie ludów andamańskich. Mieszkają na wyspie Sentinel, która pozostaje w całkowitej izolacji od świata zewnętrznego. Z tego powodu wiemy o nich niewiele. Mieszkają w dużych chatach z kilkoma paleniskami dla wielu rodzin. Nie wiemy jednak, czy potrafią rozniecać ogień czy pozyskują go np. z pożarów.

Kobiety przywiązują do talii i szyi sznurki z włókien, a mężczyźni noszą szerokie pasy na biodrach, naszyjniki i opaski na głowę. Budują proste łodzie do połowu ryb, ale nie pozwalają one na wypłynięcie w morze. Dzisiejsi mieszkańcy używają również narzędzi metalowych z odzysku ze statków rozbitych na rafach koralowych oraz rzeczy wyrzuconych przez morze na brzeg wyspy. Sentinelczycy posługują się oprócz tego charakterystycznymi długimi łukami i harpunami. Język wyspiarzy jest niezrozumiały i nadal pozostaje zagadką.

Najstarszy język świata

Archipelag Andamanów był znany podróżnikom już okresie nowożytnym, lecz z powodu wrogiego nastawienia tubylców nie odwiedzano wyspy. Dopiero w drugiej połowie XIX w. Brytyjczycy wkroczyli na wyspy i stworzyli na nich kolonię karną. Do tamtego momentu społeczność Andamanów wyróżniała się zróżnicowanymi pod względem lingwistycznym językami. Dzisiaj. pomimo wymarcia większości grup i procesowi mieszania się języków, Andamany nadal są atrakcyjnym miejscem badań lingwistów i antropologów.

Język Sentinelczyków jest jednak nadal nierozpoznany. Wiemy jedynie, że najprawdopodobniej jest niespokrewniony z językami Andamanów. Wynikać to może z izolacji mieszkańców wyspy. Z drugiej strony, są pewne elementy wskazujące na związki z sąsiadami. Jest to choćby podobieństwo używanych łuków do tych z Andamanu Wielkiego czy zwyczaje kulinarne bardziej podobne do ludu Onge.

Niektórzy lingwiści twierdzą, że Sentinelczycy jeszcze bardziej niż Andamanie mogą posługiwać się językiem najbardziej podobnym do tego, którego używali jeszcze dziesiątki tysięcy lat temu. Oznaczałoby to, że byłby to jeden z najstarszych  znanych języków świata, używany po dziś dzień.

Próby nawiązania kontaktu z tubylcami

Pierwsze brytyjskie lądowanie na wyspie w 1880 r. zakończyło się pojmaniem dwóch starców i czworga dzieci. Po jakimś czasie starcy umarli z braku odporności na choroby ludzi z zewnątrz. Dzieci natomiast z bogatymi darami zostały odstawione na wyspę. Po tym wydarzeniu Brytyjczycy zaniechali dalszych wypraw.

Po uzyskaniu przez Indie niepodległości i utworzeniu terytorium związkowego Andamany i Nikobary, indyjscy antropolodzy próbowali wielokrotnie nawiązać kontakt z Sentinelczykami. Triloknath Pandit to indyjski antropolog, który poświecił wiele lat na wyprawy, które zawsze kończyły się niepowodzeniem. Tubylcy odstraszali przybyłych najczęściej strzałami i wrogim nastawieniem.

Ekipa National Geographic chciała nakręcić na wyspie reportaż w 1974 r. Pod wyspę przypłynął wówczas cały zespół ludzi. Kiedy przekroczono linię rafy koralowej, od razy posypały się strzały, a sam reżyser został ranny w udo. Z innej strony wyspy udało się zostawić podarunki, których nie przejęto, lecz zostały zakopane w piasku.

W 1981 r. nastąpiło dramatyczne zdarzenie, kiedy to statek towarowy „Primrose” utknął na rafie przy brzegach Sentinelu. Uwięziona załoga zmuszona była do walki o życie, powstrzymując miejscowych zaimprowizowaną bronią. Próby wezwania pomocy długo pozostawały bez echa. Ostatecznie po mniej więcej tygodniu rozbitków wypatrzyła i uratowała załoga helikoptera ratunkowego indyjskiej Korporacji Naftowej i Gazowej (ONGC).

Niespodziewanie 4 stycznia 1991 r. doszło do przełomu w kontaktach z Sentinelczykami. Grupa badawcza, składająca się z 13 członków (w tym Pandit) pod kierownictwem SA Awaradiego, po raz pierwszy w historii nawiązała pokojowy kontakt z tubylcami.

Badacze weszli do wody i wyrzucali w darze kokosy na brzeg. Ku ich zaskoczeniu mieszkańcy wyspy zbliżyli się do nich i pozbierali kokosy. Dwa razy badacze wracali na statek, aby załadować więcej kokosów. Za drugim razem ekipa uciekła, bo się przestraszyła celującego do nich z łuku mężczyzny. Wrócili jednak po raz trzeci z kolejnymi kokosami. Jeden z członków plemienia odebrał nawet osobiście kokos od Awaradiego. Po 30 minutach zespół wrócił na statek i odpłynął.

Kolejna wyprawa już pod przewodnictwem Pandita dotarła na wyspę miesiąc później. Po dostrzeżeniu przybyłych Sentinelczycy weszli do wody i wspięli się nawet na łódkę, domagając się darów. Kolejny raz doszło do podarowania kokosów tubylcom.

W obu wyprawach uczestniczyła inna sławna antropolożka, Madhumala Chattopadhyay. Była najprawdopodobniej pierwszą kobietą z zewnątrz, którą widzieli mieszkańcy Sentinelu. Podczas pierwszej wyprawy zauważyła, że jeden z uzbrojonych Sentinelczyków celował do niej z łuku. Jednak po interakcji z pewną kobietą z plemienia zaniechał strzału. Chattopadhyay uciekła na statek, a grupa badaczy za nią. Po załadowaniu kolejnej dostawy kokosów badacze wrócili i udało się znów pokojowo je przekazać.

Do 1994 r. kontynuowano wyprawy, podczas których próbowano nawet zasadzić drzewo kokosowe. W 1997 r. rząd indyjski oficjalnie zaniechał dalszych prób kontaktu z Sentinelczykami ze względu na ich brak odporności na choroby z zewnątrz.

Dlaczego wejście na Sentinel Północny jest zakazane?

W 2004 r. obszar Oceanu Indyjskiego nawiedziło potężne trzęsienie ziemi i, co za tym idzie, tsunami. Spekulowano, że ludność wyspy mogła być zdziesiątkowana. Pojawił się wówczas zwiadowczy helikopter nad Sentinelem, który dostrzegł mężczyznę, wybiegającego na plażę. Wykonał on gest sugerujący, że przybysze są tu niemile widziani i wycelował z łuku do helikoptera. Okazało się, że mieszkańcy schronili się na wyższych terenach wyspy.

Od 2005 r. funkcjonuje całkowity zakaz zbliżania się do Sentinelu Północnego. Podyktowane to jest agresywną postawą tubylców oraz zagrożeniem ich zdrowia w kontakcie z patogenami nieznanych dla ich organizmu chorób.

Już rok później dwóch kłusowników, polujących na kraby, dopłynęło w pobliże wyspy. Zostali zastrzeleni przez tubylców podczas snu. Helikopter wysłany w celu zabrania ciał został również ostrzelany z łuku i musiał zawrócić.

Próba chrystianizacji Sentinelczyków i jej konsekwencje

Ostatnim głośnym incydentem była akcja młodego ewangelickiego misjonarza z USA, który postanowił podjąć próbę zaniesienia chrześcijaństwa na Sentinel. W 2018 r. John Allen Chau zatrudnił rybaków, którzy zabrali go pod wyspę. Pomimo ostrzeżeń Chau podpłynął małą łódką i spróbował z niej porozumieć się z Sentinelczykami, którzy go zauważyli. Po wrogich gestach 27-letni misjonarz odpłynął.

Za drugim razem ponoć tubylcy reagowali na słowa Amerykanina w różnorodny sposób. Czasem byli rozbawieni, czasem milczeli, a czasem okazywali wrogość. Chau zapisał, że udało mu się nawet doprowadzić ich do wybuchu śmiechu. Mówił on do nich w różnych językach, np. że „Jezus was kocha”. W momencie, kiedy próbował podarować Sentinelczykom ryby i podarki, pewien młody chłopak wystrzelił strzałę w jego kierunku. Trafił w Biblię, którą Chau trzymał przy klatce piersiowej. Misjonarz znów się więc wycofał.

Podczas ostatniej próby Amerykanin opuścił łódkę rybaków, którym powiedział, żeby go zostawili. Z obserwacji tych rybaków wynika, że wyspiarze zatargali ciało misjonarza (pewnie zastrzelonego) w głąb lasu. Zaś następnego dnia pozostawili je na brzegu.

Rybaków później aresztowano i ostatecznie zaniechano prób zdobycia ciała chłopaka. Przedsięwzięcie młodego misjonarza spotkało się z ostrą krytyką wielu antropologów. Uczestnicy ekspedycji z 1991 r. Pandit i Chattopadhyay potwierdzali, że akcja chrystianizacyjna to działanie opresyjne, a samych Sentinelczyków powinno się zostawić, aby mogli żyć w spokoju.

Czy dowiemy się kiedyś czegoś więcej o Sentinelczykach? Na razie nic na to nie wskazuje. Sentinel to zamknięty mikrowszechświat, który możemy obserwować z góry. Być może przyszłe bardziej szczegółowe obserwacje powiedzą nam więcej o kulturze nietykalnych wyspiarzy.

Źródła: https://www.tygodnikprzeglad.pl/zostawcie-ich-w-spokoju/https://www.news18.com/news/india/in-wake-of-us-nationals-death-this-man-recounts-how-he-offered-coconuts-to-sentinelese-tribe-1953699.html, Debaya Tewari „When the Sentinelese shun bows and arrows to welcome outsiders”