Pracownik ochrony przyrody zdejmuje metalowe wieczko z puszki po czekoladowym napoju w proszku. Ze środka wydobywa się kwaśny zapach przypominający ekskrementy. Wewnątrz znajduje się czarna skarpeta. Mężczyzna ostrożnie rozwija ją i pokazuje małego gada z brązowymi łuskami – półprzytomna jaszczurka jest poważnie odwodniona, a łapy ma związane taśmą klejącą. Jej ruchy są ograniczone.

Etykieta wskazuje na to, że puszka była częścią większej przesyłki. W innych przedmiotach ukryto więcej gadów, które miały być sprzedane jako zwierzęta domowe w Hongkongu. Podejrzana paczka została przeskanowana w Australia Post Melbourne Gateway Facility w Wiktorii. Po wykryciu przemytu, inspektorzy wezwali funkcjonariuszy ds. dzikiej przyrody.

Australia jest domem dla prawie 900 gatunków gadów, a ponad 90 proc. z nich uważa się za endemiczne. Przez to właśnie są tak bardzo pożądanym towarem. Pomimo obowiązującego zakazu eksportu żywych zwierząt z Australii, każdego roku tysiące z nich są przemycane do Tokio, Berlina i Los Angeles. Według Australijskiego Departamentu Rolnictwa, Wody i Środowiska w latach 2018-2019 niemal wszystkie wykryte przemyty dotyczyły gadów.

Scynki krótkoogonowe występują licznie na południu Australii. Wśród kolekcjonerów szczególną popularnością cieszą się osobniki w kolorze ochry z pasiastymi wzorem – typowe dla regionu Goldfields w Australii Zachodniej. Wysoko cenione są również jaszczurki Rottnest Island, niedaleko Perth. Wyróżniają je charakterystyczne plamki.

Według badań przeprowadzonych przez Monitor Conservation Research Society, organizację non-profit z siedzibą w Vancouver, zajmującą się handlem dziką fauną i florą, w ciągu ostatniej dekady przed eksportem uratowano ponad 500 scynków krótkoogonowych. Według ekologów ta liczba może oznaczać, że niewielkie jaszczurki stały się jednymi z najczęściej sprzedawanych zwierząt w kraju.

– Handel rozwija się jeszcze intensywniej, niż szacują nasze badania – zastrzega Sarah Heinrich, główna autorka badania i pracownik naukowy na Uniwersytecie w Adelajdzie. Jak dodaje, konfiskaty to tylko niewielka część nielegalnie sprzedawanych dzikich zwierząt.

– Ludzie zawsze szukają czegoś nowego. Nowy kolor, cecha genetyczna czy nowy gatunek. Kolekcjonerzy zrobią wszystko, żeby zdobyć te jaszczurki – komentuje Heinrich.

Miłosne życie jaszczurek

Henrich uważa, że to nietypowe zachowania godowe scynków krótkoogonowych zwiększyły popyt na nie wśród kolekcjonerów. Jaszczurki te łączą się z tym samym partnerem na całe życie – w niektórych przypadkach nawet do 50 lat.

– To pierwsze monogamiczne jaszczurki na świecie. Ich odkrycie zapoczątkowało całą serię badań nad życiem społecznych gadów – komentuje Mike Gardner, profesor bioróżnorodności na Flinders University.

U niektórych osobników zaobserwowano smutek i żałobę po śmierci partnera.

– Pewien samiec przez trzy dni szturchał swoją partnerkę po tym, jak została zabita. Uparcie próbował zrozumieć, co się jej stało – wspomina Gardner.

Monogamiczne zachowania jaszczurek sprawiły, że niektórzy kolekcjonerzy uważają je za „romantyków” i są gotowi zapłacić więcej. Para scynków krótkoogonowych może kosztować nawet trzy razy więcej niż pojedynczy samiec lub samica.

Gardner podkreśla, że choć gady te występują powszechnie, są podatne na nadmierną eksploatację.

– W porównaniu z innymi gatunkami, mają niższy wskaźnik reprodukcji. Samice rodzą od jednego do dwóch potomków. Co więcej, nie każdego roku próby zapłodnienia kończą się pozytywnie – wyjaśnia naukowiec.

Innym zagrożeniem dla scynków krótkoogonkowych jest tzw. goździkowa grypa – wirus odkryty w 2015 r. Do tej pory większość przypadków odnotowano w Australii Zachodniej. Infekcja powoduje objawy podobne do ludzkiej grypy. U nieleczonych zwierząt zaobserwowano wysoki wskaźnik śmiertelności. Co prawda nie ma jeszcze dowodów na to, żeby ludzie mogli zarazić się tym wirusem od gadów, ale Gardner podkreśla, że handel dziką fauną florą może przyczynić się rozprzestrzeniania odmiany na grypy na inne zwierzęta w Australii i za granicą.

Leanne Wicker, doradca ds. zdrowia dzikich zwierząt w Zoos Victoria, przypomina, że zwierzęta posiadają własny ekosystem pasożytów, wirusów i bakterii.

– Niepokoi nas to, że najprawdopodobniej nadal nie zidentyfikowaliśmy wielu chorób zakaźnych u gadów – mówi.

Zwiąż, zaknebluj, wyślij

Nietrudno złapać scynki krótkoogonowe na wolności. Ich dostępność doprowadziła do rozwoju tzw. turystyki kłusowniczej.

– Możesz polecieć do Perth, wyjść z lotniska, zarezerwować prom i być na Rottnest Island w ciągu 24 godzin. Jeśli jesteś przemytnikiem, wtopisz się w tysiące innych turystów, którzy tego dnia są na wyspie – mówi Matthew Swan, jeden ze współautorów badaniach przeprowadzonych przez Monitor Conservation Research Society.

Kłusownicy wynajmują furgonetki, a następnie znikają na australijskiej pustyni. Jeden ze skazanych przemytników porównał ją do sklepu ze słodyczy. Kłusownicy nie mają oporów i zbierają tyle zwierząt, ile tylko mogą.

– Jeśli podczas poszukiwań trafią na węża, nie przejdą obok niego obojętnie. To jak znalezienie tysiąca dolarów na ziemi – opisuje Swan.

Schwytane gady są ukrywane w zabawkach, butach, urządzeniach do gotowania ryżu, frytkownicach i różnego rodzaju pojemnikach. Tak zapakowane wysyła się je za granicę. Przez ograniczony dostęp do powietrza, brak wody i pożywienia, wiele z nich nie przeżywa podróży. Część zwierząt traci pazury i kończyny. Rynkowa cena scynka krótkoogonowego sięga kilku tysięcy dolarów. Wystarczy więc, żeby tylko kilka jaszczurek przetrwało transport, aby handlarze mogli zarobić.

Zamknięcie granic i inne ograniczenie spowodowane pandemią COVID-19 zakłóciły międzynarodowy handel dzikimi zwierzętami. Prawdopodobnie w lockdownie zmniejszyła się liczba gadów eksportowanych z Australii. W czasie posuchy kłusownicy mieli jednak dużo czasu, aby zgromadzić cenne zapasy.

Hodowla gadów w niewoli jest legalna w Australii, ale hodowcy muszą posiadać specjalną licencję. Władze podejrzewają, że handlarze hodują i rozmnażają zwierzęta nielegalnie. Z wewnętrznego raportu Biura ONZ ds. Narkotyków i Przestępczości wynika, że wraz z poluzowaniem pandemicznych obostrzeń przemyt dzikiej fauny zaczął się nasilać.

Walka z nielegalnym handlem

Niełatwo monitorować kłusownictwo w terenie, dlatego australijski rząd skupić się na wykrywaniu przestępstw na granicach. W marcu zainstalowano pierwsze na świecie trójwymiarowe skanery rentgenowskie na lotniskach i w placówkach pocztowych. To nie koniec. Naukowcy z University of Technology Sydney pracują nad „elektronicznym nosem”, który będzie wykrywać przemycane zwierzęta po zapachu.

Ze względu na swoją liczebność scynki krótkoogonowe nie są objęte konwencją o międzynarodowym handlu dzikimi zwierzętami i roślinami gatunków zagrożonych wyginięciem (CITES). To oznacza, że po przemyceniu poza teren Australii nie chroni ich prawo.

Ten sam problem dotyczy wielu zwierząt zamieszkujących Australię, które są nielegalnie eksportowane, ale z powodu braku międzynarodowych lub krajowych przepisów ochronnych za granicą można je swobodnie sprzedawać i kupować. Wpisanie nowych gatunków do wykazu CITES trwa średnio około 10. W przypadku Australii każdy rok ma znaczenie. Najmniejszy kontynent świata ma jeden z najwyższych wskaźników wyginięcia zwierząt na świecie. Ponad 10 proc. gatunków ssaków wyginęło w ciągu ostatnich 200 lat.

Opracowanie: Mateusz Łysiak