Pierwsze konserwy powstały na początku XIX w. z inicjatywy Napoleona Bonaparte. Francuski cesarz poszukiwał nowatorskiego sposobu na dostarczanie swoim żołnierzom strawnej żywności, która mogłaby być bezpiecznie przewożona na dalekie odległości. Jeszcze w 1795 r. wyznaczył nagrodę w wysokości 12 000 franków za odpowiedni pomysł. Niestety musiał na niego czekać kolejnych dziewięć lat. Dopiero w 1804 r. pojawił się bowiem paryski kucharz Francois Appert - ojciec konserw.
Na czym polegał jego pomysł? Dzisiaj wyda się nam to banalne, ale w tamtych czasach było  niewątpliwie  genialnym i innowacyjnym rozwiązaniem. Otóż Appert podgrzewał mięso i warzywa, po czym umieszczał je w hermetycznie zamykanych słoikach i metalowych pojemnikach. Ot i cała sztuka, która na dobre rozwinęła się dopiero w Wielkiej Brytanii dzięki Peter'owi Durand'owi. Rozpoczął on produkcję konserw z żywnością na dużą skalę. Nowatorskim rozwiązaniem bardzo szybko zainteresowali się również właściciele fabryki opakowań, Bryan Donkin i John Jall, którzy zastosowali do wytwarzania puszek cienką, ocynowaną blachę. Puszki powoli zaczęły podbijać świat. Ogromną popularnością cieszyły się podczas trwającej od 1861 r. wojny secesyjnej w Ameryce.
Posiadanie samej puszki było jednak sukcesem połowicznym. Nieszczęsną puszkę należało bowiem jeszcze otworzyć, a to trzeba przyznać nie była sprawa prosta. W domu można było toporną blachę potraktować młotkiem i dłutem, na wojnie ... bagnetem. Męczarnie wszystkich skończyły się w 1870 r., gdy William W. Lyman opatentował wymyślony przez siebie otwieracz do konserw.
Puszki, puszki i jeszcze raz puszki. A co z zanieczyszczeniem środowiska i nie do końca rozwiązanym problemem wykorzystywania surowców wtórnych?

Tekst: Agnieszka Budo