Firma energetyczna Galp twierdzi, że działała na mocy hiszpańskiego prawa, gdy zaczęła odliczać czas spędzony poza siedzibą przedsiębiorstwa od dni przepracowanych przez zatrudnione osoby. Szybka przerwa na kawę lub śniadanie z kolegą również została uwzględniona w polityce firmy, która wprowadziła te zmiany we wrześniu ubiegłego roku.

 

Ostatnie zmiany w prawie hiszpańskim wymagają, aby firmy rejestrowały wejścia i wyjścia pracowników z miejsca pracy. Wprowadzenie monitoringu miało na celu zapobieganie wyzyskowi pracowników i zwiększenie ich elastyczności w zakontraktowanych godzinach pracy. Miał on również rozwiązać problem niepłatnych nadgodzin – w 2019 r. Hiszpańskie firmy nie opłaciły prawie trzech milionów godzin pracy po godzinach.

 

Okazało się jednak, że wymóg ten miał nieprzewidziane konsekwencje dla około 10 milionów hiszpańskich palaczy. Dzięki rejestrowaniu, kiedy pracownicy wychodzą i wchodzą do biura, firmy mogą łatwo obliczyć, ile czasu spędzają przy biurku. W firmie Galp pracownicy, którzy jadają w zakontraktowanych godzinach, czy wychodzą z biura na papierosa, nie mogą liczyć na wynagrodzenie za cały dzień pracy.

 

Hiszpański sąd najwyższy oparł swoją decyzję na wcześniejszym orzeczeniu, że pracownicy nie mają prawa do płatnej przerwy na papierosa, kawę czy śniadanie, a związek zawodowy, który skierował całą sprawę do sądu, zapowiada złożenie odwołania od tej decyzji.

 

Katarzyna Mazur