Wielu ustawodawców głosowało za projektem ustawy, mając nadzieję na zwiększenie populacji tego Terytorium. Na zachodzie brakowało kobiet i być może mężczyźni działali w nieco desperacki sposób, aby przyciągnąć je w te rejony kraju. Rozporządzenie Północno-Zachodnie z 1787 roku wskazywało, że terytoria mogą ubiegać się o statut stanowy, gdy liczba ludności osiągnie 60 tysięcy osób. "Spodziewamy się teraz sporej imigracji kobiet do Wyoming" - można było przeczytać w lokalnej gazecie 'The Cheyenne Leader'.

Jeden z polityków stwierdził, że przyznawanie praw wyborczych kobietom zaczęło się jako żart. Edward M. Lee, sekretarz Terytorium w 1869 roku, napisał: "Pewnego razu w czasie sesji, wobec ogromnego rozbawienia, po przedstawieniu różnych zabawnych poprawek, spodziewając się całkowitego weta gubernatorskiego, uchwalono ustawę nadania prawa wyborczego kobietom w Wyoming. Projekt ustawy został jednak przyjęty, stał się prawem, a najmłodsze terytorium znalazło się na drodze ku postępowi... Jakże dziwne, że ruch mający na celu oczyszczenie politycznego bagna... powstał w wyniku żartu... Zawołajmy więc, chwała pierwszej legislaturze Wyoming!".

Chociaż niektórzy traktowali jego projekt ustawy jako żart, William Bright traktował kwestię przyznania prawa wyborczego kobietom bardzo poważnie. Pani Bright powiedziała później, że jej mąż, Południowiec, który w wojnie secesyjnej walczył po stronie Unii, uważał, że jeśli wszyscy mężczyźni mogą głosować, to nie ma powodu, dla którego jego własna żona i matka również nie mogłyby głosować.

William Bright napisał w "Denver Tribune": "Wiedziałem, że to nowa kwestia, a do tego bardzo żywa, i z mocnym przekonaniem, że jest to sprawiedliwe, postanowiłem wykorzystać wszystkie swoje wpływy".

Niektórzy ustawodawcy głosowali za projektem ustawy, ponieważ uważali, że nie ma zbyt dużych szans na jej przyjęcie. William Bright skorzystał z tego przekonania. W 1882 roku gubernator John W. Hoyt wyjaśnił, jak William Bright sprytnie nastawił obie strony przeciwko sobie:

"Powiedział do Demokratów: 'Mamy Republikańskiego Gubernatora i Demokratyczne Zgromadzenie. A zatem, jeśli uda nam się przeforsować tę ustawę przez Zgromadzenie, a gubernator ją zawetuje, to przedstawimy pewne stanowisko, wiecie, pokażemy naszą liberalność i nic przy tym nie stracimy. Ale nie wychylajcie się, nie mówcie nikomu nic na ten temat'. Oni obiecali. Następnie udał się do Republikanów i powiedział im, że Demokraci zamierzają poprzeć jego inicjatywę i że jeśli nie chcą stracić kapitału, powinni również głosować za przyjęciem projektu.

Dodał też, że nie sądził, że będzie ich wystarczająco dużo, by go przyjąć, ale głosowanie będzie zarejestrowane i w ten sposób Republikanie udaremnią zagrywki drugiej partii. I oni również zgodzili się głosować za ustawą. A więc, kiedy ustawa trafiła pod głosowanie, przeszła od razu! Członkowie zgromadzenia spojrzeli na siebie ze zdumieniem, bo nie mieli przecież zamiaru tego zrobić. Potem śmiali się i mówili, że to dobry żart, ale mieli "gubernatora po swojej stronie". A zatem ustawa trafiła z czasem do Johna A. Campbella, który był wtedy gubernatorem, a on natychmiast ją podpisał!".

Po uchwaleniu ustawy, w gazecie 'Wyoming Tribune' napisano, że "prawdopodobnie będzie ona punktem odniesienia dla sesji, i cieszymy się, że nasza legislatura przejęła inicjatywę w tym ruchu, który ma stać się powszechny. Lepiej jest przewodzić niż utrudniać, gdy ruch jest nieunikniony".

O prawach wyborczych kobiet w Wyoming, amerykańska działaczka na rzecz praw obywatelskich Susan B. Anthony powiedziała z radością: "Wyoming jest pierwszym miejscem na zielonej ziemi Boga, które może konsekwentnie twierdzić, że jest krainą Wolnych!". Telegramy przychodziły z tak odległych miejsc jak Wielka Brytania i Prusy.