Słowo zombie słusznie kojarzy nam się z tzw. żywymi trupami. Na ich temat powstały już dziesiątki filmów i seriali. W przyrodzie zjawisko to dotyczy nie ludzi, a innych organizmów, przykładowo zainfekowanych grzybem mrówek. Jak ustalili naukowcy, pożary również mogą być zombie.

„Pożary zombie” – nowe zagrożenie dla lasów

Ekolodzy z całego świata już od dłuższego czasu alarmują o tym, że globalne ocieplenie sprzyja pożarom lasów – naturalnych producentów tlenu. Niestety jednorazowe ugaszenie ognia wcale nie musi oznaczać, że żywioł już nie wróci w to samo miejsce. Tlący się pod śniegiem żar może na nowo wzniecić pożar wraz z nadejściem wyższych temperatur. Naukowcy z Vrije Universiteit Amsterdam określają takie zjawisko „pożarami zombie”. Termin ten pojawił się jednak w przestrzeni publicznej na długo po rozpoczęciu pierwszych badania nad wpływem zmian klimatycznych na częstotliwość pożarów. Ze względu na emocje, jakie może wywoływać, profesorowie również zaczęli się nim posługiwać.

Badacze przyjrzeli się pożarom w lasach iglastych na Alasce i w Kanadzie, gdzie zimy są wyjątkowo srogie. Pomimo niskich temperatur i obfitych opadów śniegu żar zostawał w ziemi na długie miesiące, a po upalnych latach był przyczynkiem do powstawania kolejnych pożarów.

– „Tego typu pożary występują coraz częściej i naprawdę są spowodowane zmianami klimatycznymi” – przekonuje Rebecca Scholten, współautorka badań.

Pożary zapadają w zimowy sen na długie miesiące

Naukowcy badali tzw. pożary zombie od 2002 do 2018 r. Jak zauważyli, ich procentowy udział we wszystkich pożarach na świecie z roku na roku był coraz wyższy. Co ważne, zapłonem wcale nie musi być upał czy susza, ale też przykładowo uderzenie pioruna. Przed rozpoczęciem projektu naukowego Rebecca Scholten nie wierzyła, że pożar może wzniecić się samoistnie po tak długim czasie bez ingerencji człowieka (przynajmniej bezpośrodeniej, kryzys klimatyczny to niestety w dużej mierze nasza wina).

– „Największym zaskoczeniem było dla mnie to, że takie pożary w ogóle istnieją. Ogień rzeczywiście tli się pod śniegiem przez osiem lub dziewięć miesięcy, a następnie doprowadza do wybuchu kolejnej katastrofy” – tłumaczy.

„Pożary zombie” nadal są stosunkowo rzadkim zjawiskiem w lasach iglastych, jednak to może się zmienić w niedalekiej przyszłości – na niekorzyść dla drzew i ludzi.