Szacuje się, że w galaktyce Drogi Mlecznej znajduje się między 100 a 400 miliardów gwiazd. Liczba orbitujących wokół nich planet jest podobna. Czy to możliwe, że tylko na jednej z nich rozwinęło się inteligentne życie?

Naukowcy podsuwają wiele argumentów za i przeciw. Dyskusja na powyższy temat ma już długą historię. Rozwijaniu jej wcale nie przeszkadza fakt, że dotychczas nigdzie poza Ziemią nie odkryliśmy nie tylko inteligentnego życia, ale jakiegokolwiek życia w ogóle.

Istnieje grupa naukowców przekonanych, że to dlatego, iż źle szukamy. Podobnego zdania jest Benjamin Zuckerman, emerytowany profesor fizyki i astronomii. W maju złożył on w czasopiśmie naukowym „Monthly Notices of the Royal Astronomical Society” artykuł, w którym przekonuje, że kosmitów należy szukać wokół gwiazd zwanych białymi karłami.

Ile energii da się pozyskać ze Słońca?

U podstaw tego rozumowania znajdują się liczby dotyczące Ziemi. W tej chwili rokrocznie zużywamy jako cywilizacja 580 milionów teradżuli energii (dane za licznikiem The World Counts). Ponad 80 proc. tego pochodzi ze spalania paliw kopalnych. Ten odsetek jest tak duży, ponieważ ciągle nie umiemy korzystać z rezerwuaru energii, jaki stanowi Słońce.

W każdej sekundzie nasza gwiazda emituje 3,8 * 1026 dżuli energii. Gdybyśmy pokryli dokładnie całą Ziemię panelami słonecznymi, przy obecnym poziomie technologicznym bylibyśmy w stanie zbierać tylko 1017 dżuli. Cywilizacje bardziej zaawansowane naturalnie poradziłyby sobie znacznie lepiej. By nie tracić energii macierzystej gwiazdy, zbudowałyby wokół niej tzw. sferę Dysona.

Co to jest sfera Dysona?

W 1959 r. fizyk Freeman Dyson opisał w artykule w „Science” gigantyczną konstrukcję, jaką mogłaby zbudować odpowiednio rozwinięta cywilizacja w swoim układzie planetarnym. Konstrukcja ta otaczałaby gwiazdę i pochłaniała całą jej energię. Według pierwotnej koncepcji miała to być lita sfera. Jednak nie utrzymałaby się ona w polu grawitacyjnym gwiazdy. Dlatego ostatecznie Dyson zaproponował rój obiektów krążących wokół gwiazdy.

Kiedy mała lub średniej wielkości gwiazda kończy życie, zamienia się w białego karła. Tak nazywa się gęste, wypalone jądro gwiazdy, mające wielkość Ziemi. Zdaniem Zuckermana to właśnie wokół białych karłów należałoby szukać sfer Dysona.

Jego zdaniem bowiem pozaziemskie cywilizacje, rozwinięte lepiej niż ziemska, wcale nie przenosiłyby się z układu do układu. Choćby dlatego, że odległości międzygwiezdne są ogromne. Gdy gwiazda wypaliłaby się, cywilizacje otoczyłyby jej pozostałość sferą Dysona. I dalej czerpałyby z niej energię.

Ile w kosmosie jest obcych cywilizacji?

Zuckerman argumentuje, że jeśli astronomowie na Ziemi przyglądają się białym karłom i nie widzą wokół nich żadnych znaków wskazujących na istnienie sfer Dysona, paradoksalnie pozwala to oszacować maksymalną liczbę obcych cywilizacji w Drodze Mlecznej. Jak to możliwe?

Rozumowanie jest następujące. Widzimy tylko niewielki ułamek wszystkich białych karłów. Jednak jeśli pewna ilość kosmitów zdecydowała się otoczyć białe karły sferami Dysona, powinniśmy dostrzec przynajmniej jedną z nich. Jeśli tak się nie stało – i nie widzimy żadnej – to możemy wyznaczyć górny limit wszystkich obcych cywilizacji budujących sfery Dysona wokół białych karłów.

Korzystając z tego rozumowania, Zuckerman pokusił się o odpowiednie obliczenia. Wyszło mu, że na nie więcej niż 3 proc. planet w Drodze Mlecznej nadających się do zamieszkania rozwinęła się cywilizacja zdolna zbudować sferę Dysona wokół białego karła. Co daje maksymalnie 9 milionów potencjalnych wysoko rozwiniętych cywilizacji kosmicznych tylko w naszej Galaktyce.

Oczywiście to oznacza również, że w Drodze Mlecznej może nie być żadnej takiej cywilizacji, przyznaje Zuckerman w wywiadzie dla portalu „Live Science”. – Niektórzy astronomowie, w tym ja, uważają, że cywilizacje technologiczne mogą być niezwykle rzadkie – mówi. – Być może też nasza, ziemska, jest najbardziej zaawansowana, jaka istnieje. Nie zaszkodzi jednak szukać – podsumowuje.


Źródło: arXiv, NASA, The World Counts.