Do końca 2022 roku ma zakończyć działalność międzynarodowy trybunał do spraw osądzenia Czerwonych Khmerów. Powstał o wiele za późno, by zatrzymać mordy. Te – wedle rozmaitych szacunków – kosztowały życie od 1,7 do 2,5 mln ludzi. Za późno także, by schwytać i osądzić wielu z oprawców. Główny z nich, Pol Pot, zmarł w 1998 roku, nigdy nie odpowiedziawszy za swoje zbrodnie.

Kambodża i chaos w Indochinach

Kambodża, kraj o wielkiej historii i wspaniałych zabytkach, od 1863 roku była pod dominacją Francji. Zmieniła to dopiero II wojna światowa, okupacja japońska, rozpad francuskiego imperium kolonialnego oraz powojenne nowe porządki w całych Indochinach.

Od 1953 do 1970 roku wyzwolone państwo funkcjonowało jako Królestwo Kambodży, trudno jednak było w nim o spokój. Ścierały się rozmaite wizje: monarchistyczna, demokratyczna, komunistyczna. Tarcia nasiliły się podczas wojny wietnamskiej, która rozgorzała w bezpośrednim sąsiedztwie. Król Norodom Sihanouk pozwolił jednostkom komunistycznego Wietnamu (Wietkongowi) operować na terenie kambodżańskiego pogranicza.

Nie było to w smak USA. Gdy premierem Kambodży został proamerykański generał Lon Nol, zmienił oczywiście tę politykę. Obalił przy tym monarchię, ustanowił republikę i zdławił lewicowe ruchy powstańcze. Król musiał uciekać do komunistycznych Chin. Stamtąd poparł walczący z Lon Nolem ruch tzw. Czerwonych Khmerów, będących frakcją Komunistycznej Partii Kambodży.

Wkrótce stali się oni siłą dominującą. Ze wsparciem północnego Wietnamu, udanie walczącego u siebie z Amerykanami i ich sojusznikami, Czerwoni Khmerzy odnosili kolejne sukcesy. Samoloty USA zaczęły bombardować bazy Wietkongu w Kambodży, czym Waszyngton jeszcze bardziej zraził do siebie miejscowych. W efekcie Czerwoni Khmerzy wiosną 1975 roku przejęli władzę w Kambodży.

Pol Pot, czyli Brat nr 1

Rządziła nimi tzw. Najwyższa Organizacja (Angkar Loeu). Otaczała ją aura tajemnicy. Początkowo nikt nie wiedział dokładnie, kim jest przywódca Czerwonych Khmerów, funkcjonujący jako „Brat nr 1”.

Włoski korespondent wojenny Tiziano Terzani (autor książki „Duchy. Korespondencje z Kambodży”), który sam cudem uniknął śmierci z rąk ludzi „Brata nr 1”, tak pisał 6 czerwca 1976 roku: „Odkąd 17 kwietnia ubiegłego roku Czerwoni Khmerzy wkroczyli triumfalnie do Phnom Penh, żeby w ciągu kilku godzin ewakuować pod przymusem ponad dwa miliony mieszkańców stolicy, którzy ledwo zdążyli się ucieszyć z końca wojny, nad krajem zapadła kurtyna milczenia. Żaden zachodni dziennikarz nie został wpuszczony do Phnom Penh (...) Opowieści uchodźców przedstawiają Czerwonych Khmerów jako bandę morderców złaknionych krwi, ich reżim zaś jako najbardziej nieludzki w dziejach Kambodży. Oficerowie pokonanych wojsk Lon Nola zostali ponoć wymordowani wraz z rodzinami; później kolej przyszła na zwykłych żołnierzy, cywilnych funkcjonariuszy dawnej administracji i wszystkich młodych ludzi z jakimkolwiek wykształceniem. Szczegóły egzekucji są makabryczne: żeby oszczędzić kul, skazańców zabija się kijami i bagnetami albo dusi plastikowymi workami zawiązanymi u szyi. Dzieci są jakoby ćwiartowane albo chwytane za nóżki i rzucane o drzewo”.

Dziennikarz nie potrafił wtedy uwierzyć w te opowieści. Niestety, okazały się prawdziwe. Wyszło też na jaw, kto kieruje tą rzezią. Niejaki Pol Pot, wcześniej znany pod nazwiskiem Saloth Sar. To on był ideologiem masakr w Kambodży, której nazwę zmienił na Demokratyczna Kampucza.

Szalona utopia studenta, znanego jako Pol Pot

Urodził się w 1925 roku w zamożnej, wielodzietnej rodzinie farmerskiej. Miała ona powiązania z dworem królewskim, co zapewniło Saloth Sarowi dostęp do szkół, a następnie wyjazd na stypendium do Paryża. Pojawił się tam w 1949 roku, lecz zamiast nauką w Szkole Radioelektrycznej (EFR), zajął się polityką. Słuchał wykładów Jean-Paul Sartre’a, wczuł się w ducha rosnącej rebelii, wciągnął go ruch komunistyczny.

Odwiedził Jugosławię, potem wrócił do Azji. Tam najpierw skontaktował się z Wietnamczykami, a potem udał się do komunistycznych Chin, gdzie przeszkoliły go miejscowe służby specjalne. Wtedy też ożenił się ze swoją rodaczką Khieu Ponnary. To pierwsza w historii kambodżańska studentka, absolwentka lingwistyki na paryskiej Sorbonie, na dodatek politycznie zaangażowana.

Po powrocie do Kambodży Saloth Sar stał się „Pol Potem” i wraz z Czerwonymi Khmerami zaczął wcielać w życie swoją ideologię. Zainspirowany był rewolucją francuską, Stalinem i Mao Zedongiem. Chciał przebudować państwo, a właściwie zrównać stary porządek z ziemią. Zamierzał przejąć władzę wpierw w sojuszu ze zrewoltowaną kambodżańską „burżuazją”, a potem dokręcić jej śrubę. Wytępić inteligencję i mniejszości narodowe. Wygnać ludzi z miast do wsi i zaprząc do niewolniczej pracy. Wyrugować wszystko, co obce. Wytępić religie. Od wszystkich wymagać absolutnego posłuszeństwa.

Pol Pot twierdził, że miejscowa mentalność, obyczaje, tradycje, literatura i sztuka, wszystko „zostało całkowicie zniszczone przez imperializm amerykański i jego sługusów”. Dlatego polpotowcy niszczyli zachodnie sprzęty. Książki i skarby kultury – palili. Biblioteki, świątynie, szkoły, urzędy, szpitale – zamknęli i zdewastowali. To miał być „Rok Zerowy” nowej ery. Ery Czerwonych Khmerów.

Śmierć groziła nawet za to, że miałeś okulary

Dla wrogów nie mieli litości. A byli nimi właściwie wszyscy, niewyglądający na prostych chłopów. Jeśli nosiłeś okulary, miałeś delikatne dłonie, znałeś języki obce – ginąłeś lub trafiałeś do więzienia, gdzie strażnikami byli wyrwani z rąk rodziców kilkunastoletni fanatycy, poddani „praniu mózgu”.  

Ludzie ginęli bez względu na wiek i płeć. Zabijano ich, czym się da. Kobiety gwałcono, ciężarnym rozcinano brzuchy. Co dziesiąte dziecko zostało sierotą, 40 proc. straciło jednego z rodziców. Co do dzieci: polpotowcy za kradzież banana potrafili zabić nawet dziesięciolatka.

 „Zaprowadzane przez Czerwonych Khmerów reformy niszczą tradycyjne struktury społeczne, z rodziną i religią włącznie; wszyscy muszą uczestniczyć w wielogodzinnych sesjach krytyki wzajemnej i autokrytyki. Ludność zostaje zuniformizowana, dosłownie: wolno nosić jedynie tradycyjne czarne bluzy i spodnie, strój uniseks biednych chłopów. Obie płci muszą też krótko strzyc włosy” – opisuje Konstanty Gebert w książce „Ostateczne rozwiązani. Ludobójcy i ich dzieło”.

W kraju zapanował straszliwy głód. „W czasie rządów Czerwonych Khmerów ludzie jedli nie tylko szczury. Jedli szarańczę, locusty, świerszcze, czerwie, czerwone mrówki i ich jaja. Łapali w lesie tarantule i gotowali je albo piekli w ogniskach. Owijali w liść bananowca żaby, podobnie jak przed 1975 rokiem robili to z rybami albo różnymi rodzajami mięsa, i piekli w ogniu. Jedli słonie, żółwie, jaszczurki, węże wodne i nie tylko wodne, skorpiony i zupę z jaj termitów. Jedli gotowane bądź pieczone nietoperze, a nawet pili ich krew, wierząc, że to – jako że nietoperze jedzą dużo owoców – da im siłę i zdrowie” – pisze Witold Szabłowski w reportażu „Jak nakarmić dyktatora”.

Nic dziwnego, że w Demokratycznej Kampuczy zdarzały się akty kanibalizmu. A do bezmyślnej rzezi, którą urządził Pol Pot w ojczyźnie, doszła jeszcze agresja zewnętrzna.

Pol Pot kontra Wietnam

Dyktator zaatakował dawnych sojuszników z Wietkongu. Chciał z siedmioma milionami Kambodżan pokonać pięćdziesiąt milionów Wietnamczyków! I tu doszło do ciekawego paradoksu. Wspólnota międzynarodowa nie tylko nie reagowała na zbrodnie Czerwonych Khmerów, ale zajęli oni miejsce w ONZ jako legalne władze kambodżańskie. Powód tego poparcia? Rosnąca siła i niezależność komunistycznego Wietnamu nie były w smak ani USA, ani Chinom, ani sąsiedniej Tajlandii.

Pol Pot nie miał jednak szans w starciu z Wietnamczykami. W 1979 roku jego zbrodnicza władza nad umęczoną Kambodżą się skończyła. Musiał wycofać się w niedostępne góry, gdzie będzie wegetował jeszcze przez kilka lat. Potem świat jakby o nim zapomni, a sytuacja w kraju bardzo powoli będzie się normalizowała. Wietnamczycy wycofają wojska, z wygnania wróci król.

Koniec władzy Pol Pota

Lecz ziemia wciąż pełna była min i masowych grobów. Nowe plony rosły na czaszkach zabitych. „Pola śmierci” (The Killing Fields) – tak od ich zwyczajowego określenia zatytułowano brytyjski film fabularny z 1984 roku, w reżyserii Rolanda Joffé, który przybliżył całemu światu prawdę o skali kambodżańskiej tragedii.

Za ściganie winnych wzięto się późno. Dlatego właśnie Terzani pytał dramatycznym tonem w „Corriere della Sera” z 20 czerwca 1992 roku: „Dlaczego zbrodnie nazistów zostały uznane za takie przez całą społeczność międzynarodową, a zbrodnie Czerwonych Khmerów nie? Być może dlatego, że ofiary tych pierwszych to byli Żydzi, biali, a ofiary tych drugich stanowili prości Kambodżanie o ciemnej skórze? Może dlatego, że w Norymberdze zwycięzcy mieli sposobność narzucić swoją sprawiedliwość zwyciężonym, gdy tymczasem w tej przeklętej wojnie indochińskiej, zakończonej bez wyraźnego podziału na wygranych i przegranych, za to z milionami zabitych, nikt nie jest w stanie wytoczyć nikomu procesu, a sprawiedliwość pozostaje jedną z wielu daremnych nadziei?”.

Winnych osądzono niewielu. Pol Pot zmarł w bazie na granicy tajlandzko-kambodżańskiej w 1998 roku. Przypuszcza się, że 73-letni były dyktator Kampuczy mógł zostać otruty. Kraj zaś do dziś dźwiga brzemię po jego niezliczonych i nierozliczonych zbrodniach.