Okazuje się, że reklamówki wydzielają znajomy i atrakcyjny dla żółwi zapach jedzenia. To konsekwencja gromadzenia się w nich bakterii i alg. Działanie tego okrutnego mechanizmu opisano w czasopiśmie “Current Biology”.

W ramach eksperymentu badacze m.in. z wydziału badań morskich na uczelni Stanforda konfrontowali w styczniu tego roku 15 żółwi gatunku karetta z różnymi zapachami. Zwierzęta niemal w identyczny sposób zareagowały na jedzenie oraz na torebkę plastikową trzymaną długi czas w wodzie morskiej.

Zauważono, że morskie gady trzy razy dłużej niż przy zapachach kontrolnych trzymały swoje nosy nad powierzchnią wody by wąchać brudny plastik. To typowe zachowanie dla osobników szukających posiłku. Na czystą torebkę wrzuconą do wody nie reagowały.

Według Nicka Mallosa, jednego z kierowników programu Trash Free Seas prowadzonego przez pozarządową organizację Ocean Conservancy, obala to wcześniejszą teorię, że plastikowe torebki przypominają żółwiom  ”soczyste meduzy” czy inną zdobycz.

- To co najbardziej niepokoi, to pokazane w tym badaniu, aktywne poszukiwanie przez zwierzęta plastiku z powodu wydzielanego zapachu – CNN cytuje Mallosa, który sam nie brał udziału w eksperymencie. Ekspert przypomina też, że wszystkie 7 gatunków żółwia morskiego są dziś zagrożone wyginięciem, a 8 milionów ton plastiku wrzucane co roku do oceanów tylko skraca ich żywot.

Autorzy badania w “Current Biology” zwracają uwagę, że możemy nie mieć świadomości, że ocean nie jest jednym wielkim sklepem spożywczym i zwierzęta muszą się specjalizować w szukaniu jedzenia. Naukowcy zastanawiają się, czy problem dostrzeżony u żółwi nie dotyczy też innych zwierząt oszukanych przez własny instynkt.

Gdy plastik wypełnia ich przewody pokarmowe, ptaki czy ryby mają wrażenie, że są najedzone. Tymczasem faktycznie powoli głodzą się na śmierć. W innych przypadkach zjedzone fragmenty twardych tworzyw sztucznych ranią i zabijają je od środka. Najnowsze wyliczenia sugerują, że do 2050 roku w oceanach będzie więcej plastiku niż ryb.