Przedstawiciele PETY zgłosili się do burmistrza Pampeluny z niecodzienną propozycją. Zaproponowali, że zapłacą miastu 298 tysięcy euro w zamian za permanentne odwołanie encierro, czyli biegu byków ulicami miasta.
– Teraz jest odpowiedni moment, aby stanąć po właściwej stronie. Mamy nadzieję, że zaakceptujesz naszą ofertę i pozwolisz Pampelunie odkryć się na nowo – czytamy w oficjalnym piśmie aktywistów.

 

Krwawa tradycja

Sanfermines odbywa się na początku lipca i trwa osiem dni. W czasie festiwalu każdego ranka wąskimi uliczkami miasta biegnie sześć byków i sześć wołów. Zwierzęta są zaganiane na arenę, gdzie wieczorem giną z rąk torreadorów. W porannych biegach uczestniczą też setki ludzi, co bardzo często kończy się dla nich mniej lub bardziej poważnymi urazami. Od 1911 roku, czyli od momentu rozpoczęcia prowadzenia statystyk, podczas biegów byków zginęło 15 osób. Ostatnią ofiarą śmiertelną był 27-letni Daniel Jimeno Romero z Hiszpanii. W lipcu 2009 roku mężczyzna został ugodzony w szyję rogiem byka.

Mówi się, że festiwal zawdzięcza swoją popularność Ernestowi Hemingway’owi. Główni bohaterowie jego książki "Słońce też wschodzi" wyruszyli z Paryża do Pampeluny właśnie po to, żeby zobaczyć encierro i walki byków. Każdego roku Sanfermines przyciąga setki tysięcy turystów. Na nieco ponad tydzień czasu populacja miasta wzrasta z 200 tysięcy do nawet miliona. Biegi byków to dla Pampeluny nie tylko tradycja, ale też rentowny biznes. Szacuje się, że okoliczne przedsiębiorstwa zarabiają wówczas około 70 milionów euro.

 

Aktywiści kontra władze miasta

To nie pierwsza raz, kiedy PETA publicznie krytykuje Sanfermines. Aktywiści we współpracy z lokalną grupą AnimaNaturalis od kilku lat organizują pokojowe protesty przed rozpoczęciem festiwalu.

Kładą się wtedy na ulicach miasta, a obok siebie malują kontury ciał martwych byków. Były burmistrz Pampeluny, Joseba Asiron, osobiście poparł te akcje. Mimo to za jego kadencji nie doszło do żadnych zmian w kwestii organizacji kontrowersyjnego festiwalu.

Walki byków z torreadorami są jedną z najbardziej kojarzonych na świecie hiszpańskich tradycji. Statystyki pokazują jednak, że obywatele coraz częściej dystansują się od niej. W ankiecie opublikowanej dwa lata temu przez internetową gazetą "En Espanol" ponad 56 % pytanych opowiedziało się przeciw ich organizacji.