Krwawa diorama

7 sierpnia 2015 r. w Parku Narodowym Yellowstone, w pobliżu szlaku turystycznego niedaleko jednego z największych hoteli na tym terenie, strażnik znalazł nadjedzone zwłoki mężczyzny. Zmarłym okazał się 63-letni Lance Crosby z Billings w stanie Montana. W sezonie pracował on jako pielęgniarz w przychodni na terenie parku. Śledztwo wykazało, że poprzedniego dnia Lance wybrał się na samotną wycieczkę bez spreju przeciw niedźwiedziom i natknął się na niedźwiedzicę z dwójką młodych. Po zabiciu i częściowym zjedzeniu mężczyzny (niekoniecznie w tej kolejności) samica zachęciła do posiłku także swoje dzieci, a następnie schowała niezjedzone resztki pod pryzmą ziemi i ściółki. Grizzly często tak robią, jeśli zamierzają wrócić po dokładkę.

Gdy samicę złapano i powiązano ze śmiercią turysty (dzięki badaniu DNA), została uśpiona. Przyczyną tego kroku było przekonanie, że dorosły grizzly, który raz posmakuje ludzkiego mięsa i schowa resztę na potem, staje się zbyt niebezpieczny, żeby zachować go przy życiu, nawet jeśli całe zdarzenie nie było jego winą. „Bardzo zasmuciła nas ta tragedia. Łączymy się w bólu z rodziną i przyjaciółmi ofiary” – powiedział nadzorca Parku Dan Wenk, rozsądny mężczyzna, któremu powierzono trudne zadanie utrzymania Yellowstone jako miejsca bezpiecznego zarówno dla zwierząt, jak i odwiedzających je ludzi.

Śmierć Lance’a Crosby’ego była zaledwie siódmym zgonem w wyniku spotkania z niedźwiedziem w ciągu stu lat. Do poprzedniego doszło latem 2011 r., gdy dwójka turystów zginęła niezależnie od siebie, ale prawdopodobnie zabita przez tę samą niedźwiedzicę. Po śmierci pierwszej ofiary – Briana Matayoshiego – Wenk, namówiony przez opiekunów zwierząt, oszczędził niedźwiedzia. Samica miała jedynie bronić swoich młodych i tylko tym był podyktowany atak na mężczyznę. Niedźwiedzicę ochrzczono po tym zdarzeniu samicą Wapiti, gdyż do ataku na człowieka doszło na szlaku Wapiti Lake.

W tym samym sezonie, 13 km od tego miejsca, odkryto ciało kolejnego turysty, Johna Wallace’a. Najprawdopodobniej został zaatakowany bez powodu, a jego ciało (podobnie jak zwłoki Lance’a Crosby’ego) zostało częściowo zjedzone i schowane „na potem”. Twarde dowody nie potwierdziły, że ataku dokonała samica Wapiti, ale wskazywały, że przynajmniej ujadła trochę, więc ją uśpiono. Smutne wypadki z 2011 r. i konsekwencje oszczędzenia tamtej niedźwiedzicy po śmierci Matayoshiego pomagają zrozumieć decyzję o uśpieniu w 2015 r. kolejnej samicy już po pierwszym zdarzeniu tego rodzaju. Niedźwiedzie grizzly to z całą pewnością niebezpieczne zwierzęta, jednak zagrożenie z ich strony należy widzieć we właściwej perspektywie.

W ciągu 144 lat istnienia parku Yellowstone na jego terenie więcej osób zmarło w wyniku utonięcia, poparzenia w gorących źródłach albo targnięcia się na własne życie, niż zostało zabitych przez te ssaki. Podobna liczba zginęła od uderzenia pioruna. Dwie osoby zabił bizon. Prawdziwą lekcją, jaką trzeba wyciągnąć ze śmierci Lance’a Crosby’ego i równie smutnej śmierci niedźwiedzicy, która go uśmierciła, jest pamiętanie o tym, o czym łatwo zapomnieć: Yellowstone to dziki obszar ograniczony przez człowieka w sposób mocno niedoskonały.

To dzicz, którą ogarnęliśmy, otoczyliśmy, pocięliśmy drogami, nastawialiśmy tam hoteli i sklepów z pamiątkami, a mimo wszystko nie podporządkowaliśmy jej sobie, nie podbiliśmy.To miejsce, które cenimy za to, ze wciąż reprezentuje sobą dzikość. Miejsce pełne cudów natury – dzikich zwierząt, głębokich kanionów, gorących gejzerów – które dobrze jest podziwiać, ale bezpośredni kontakt z nim wciąż napawa niepokojem. Większość gości odwiedzających Yellowstone ogląda park niczym przez szybę. Siedząc w samochodzie, podziwia niedźwiedzia przy drodze, przystaje w punkcie widokowym na rzekę, przechadza się specjalnymi chodnikami miedzy gejzerami. Postrzega park jako dioramę, pozostając bezpiecznie niejako „obok”. Tyle ze nasza szyba nie istnieje, a diorama jest rzeczywistością. Jest malowana krwią. Krwią wielu stworzeń ginących tragicznie, lecz zgodnie z naturalnym cyklem życia, w wyniku interakcji drapieżników i ich ofiar, ale czasami także krwią ludzi.