“Urzędnicy z Botswany uważają, że ewakuacja zwierząt jest niezbędna, ponieważ coraz bardziej obawiają się, że kłusownicy są ośmieleni brakiem turystów w Okavango, który wynika z pandemii koronawirusa” – powiedział Dereck Joubert, który wraz z żoną Beverly prowadzi w Botswanie nonprofitową organizację "Rhinos Without Borders", zajmującą się przenoszeniem zagrożonych kłusownictwem nosorożców z RPA na uznane za bezpieczniejsze dla zwierząt obszary Botswany. Zredukowana obecność ludzi ułatwia nielegalne polowania w niewidocznych miejscach, a według danych Botswańskiego Ministerstwa Środowiska, Ochrony Zasobów Naturalnych i Turystyki w samym kwietniu aż sześciu kłusowników zostało tam zastrzelonych przez organy ścigania.

"Ministerstwo jest bardzo świadome, że kłusownicy mogą próbować wykorzystać brak ruchu turystycznego na odległych obszarach do prowadzenia nielegalnej działalności" – napisał rząd Botswany w swoim oświadczeniu prasowym z końca kwietnia, dodając, że w ostatnim miesiącu podwoił wysiłki na rzecz zwalczania kłusownictwa, w wyniku których przez cały miesiąc u nie stwierdzono żadnych prób podjęcia takiej aktywności.

To nie pierwszy raz, kiedy Botswana mierzy się z widmem wyginięcia czarnych nosorożców. W 1992 roku z rąk kłusownika zginęło ostatnie miejscowe zwierzę i dopiero na początku nowego tysiąclecia postanowiono odbudować populację tych nosorożców w delcie Okavango, sprowadzając niewielką liczbę osobników z krajów Afryki Południowej.

Trwająca akcja ewakuacji nosorożców jest niezwykle pilna, ponieważ pracownicy próbują wykonać zadanie przed pełnią księżyca. Jak wyjaśnił wspomniany wcześniej Dereck Joubert, kiedy na początku maja księżyc będzie w pełni, jego jasne światło ułatwi kłusownikom odnalezienie i zabicie nosorożców bez światła latarki. A właśnie to światło najbardziej ułatwia nocnym strażnikom namierzenie nielegalnie polujących osób.

Do akcji ewakuacyjnej włączyła się również organizacja Joubertów, która pomaga w transporcie zwierząt i wypożycza botswańskim organom niezbędne do tego przedsięwzięcia sprzęty. Z powodu ulewnych deszczy i powodzi znalezienie nosorożców jest szczególnie trudne, więc urzędnicy namierzają je z powietrza, a następnie wysyłają ciężarówki wszędzie tam, gdzie drogi są przejezdne.

Cel podróży nosorożców z Botswany pozostaje poufny. "Mogę tylko powiedzieć, że podejmujemy niezbędne środki w celu ochrony naszych nosorożców" – powiedział Cyril Taolo, dyrektor zarządzający Departamentu Przyrody i Parków Narodowych w Botswanie, który odmówił podania konkretnych informacji na temat ewakuacji – "Nie mogę mówić o szczegółach trwającej operacji".

Szacuje się, że w całej Afryce jest około 20 000 białych nosorożców, lecz tylko około 4500 czarnych, nad którymi wisi widmo wyginięcia. Oba te gatunki żyją w Okavango, ale obecnie tylko krytycznie zagrożone nosorożce czarne są ewakuowane w bezpieczne miejsce.  

W zeszłym roku kłusownicy zabili tu ponad 20 ze wszystkich nosorożców, a rok 2000  osiągnął ten wynik już w ciągu pierwszych czterech miesięcy. Mimo to Botswanę uważa się za jedno z najbezpieczniejszych miejsc dla tych zwierząt w Afryce.