Uczeni zaintrygowani możliwością zrekonstruowania zawartego w nim pachnidła, pracują nad ustaleniem jego składu. Wprawdzie nie ma pewności czy było ono własnością władczyni, czy jedynie jej darem dla kogoś, to niewątpliwie stanowiło perfumy faraona. Bo Hatszepsut była królową Egiptu, panującą około 21 lat. Z „zapisów” w reliefach i z tekstów na ścianach jej świątyni grobowej w Dejr el-Bahari, rekonstruowanych zresztą przez polskich naukowców, wynika, że wiele przeżyła: kazirodztwo, zdradę, wielką miłość, śmierć jedynego dziecka, tajemne zniknięcie kochanka. Jako władczyni Egiptu wiedziała, że jej blask i zapach jest dla poddanych niezwykle ważny, gdyż świadczy o jej boskości. Pozwalała więc sobie na pokazywanie się tłumom ze skórą pokrytą złotem i pachnącą kadzidłem. Dlatego zapewne zapisano: „jej zapach jest jak zapach boga”. Ta kobieta-faraon dbała o swój wizerunek i, jak wynika z zapisów, była dobrą władczynią. Zagadką jest więc fakt, że panujący po niej Totmes III nakazał zniszczyć wszystkie wizerunki macochy i zatrzeć jej imiona w całym Dejr el-bahari. Wątpliwości wśród naukowców wzbudza również jej rzekoma mumia, którą można oglądać w kairskim Muzeum Egiptu. Znaleziono ją bowiem w grobie jej niani, choć chciała być pochowana wraz z ojcem, Totmesem I. W 2007 r. szef egipskiej Najwyższej Rady Zabytków, Zahi Hawass ogłosił zidentyfikowanie DNA władczyni, lecz badania te nie zostały opublikowane w naukowych czasopismach. Hatszepsut pozostaje więc wciąż nie do końca odkrytą tajemnicą, choć mamy szansę poznać zapach, jakim się otaczała. Tekst: Agnieszka Budo