Cel – lądowanie człowieka na Księżycu oraz bezpieczny powrót załogi do domu. Koszt – 24,5 miliarda dolarów, co po uwzględnieniu inflacji daje prawie 98 miliardów dolarów. Uznaje się, że każdy obywatel Stanów Zjednoczonych wyłożył na program Apollo 500 dolarów.

Wyniki:

  • ponad 382 kg księżycowego regolitu sprowadzonego na Ziemię,
  • pierwsze badania geologiczne Księżyca,
  • technologia, która do dziś zmienia świat,
  • kilka wciąż nie pobitych rekordów,
  • śmierć trzech astronautów.

Program Apollo – śmiała wizja i motywacja polityczna

Gdy w 1961 roku prezydent USA John F. Kennedy ogłosił, że Amerykanie zamierzają do końca dekady wysłać misję załogową na Księżyc, była to wyjątkowo śmiała, wręcz zuchwała zapowiedź.  Przecież mówimy o roku, w którym pierwszy człowiek, Jurij Gagarin, przekroczył umowną granicę kosmosu. Amerykańskie programy lotów kosmicznych Mercury i późniejszy Gemini nie były nawet w decydującej fazie. Pierwszy Amerykanin, Alan Shepard, dokonał zaledwie lotu balistycznego.

A jednak już 20 dni po tym kosmicznym skoku prezydent ogłosił narodowi, że celem jego rządów jest lądowanie na Księżycu. Trudno było potraktować to poważnie. Ale Kennedy potrzebował czegoś spektakularnego. Czegoś, czym utarłby nosa Sowietom, którzy dominowali w przestrzeni kosmicznej. Chciał wygrać kosmiczny wyścig.

W końcu to komuniści wysłali w kosmos pierwszego satelitę – Sputnika. Doszło do tego w październiku 1957 roku. To oni pierwsi badali wpływ przeciążeń przy starcie i funkcjonowania na orbicie organizmów żywych. Prowadzony przez głównego inżyniera Siergieja Korolowa radziecki program kosmiczny był wciąż o krok przed amerykańskim. Pewnie gdyby nie ta rywalizacja, nie doszłoby do tak szybkiego podboju kosmosu. Bo tak określano wczesne fazy załogowych misji kosmicznych.

Program Apollo – aspekty militarne

Ale dominacja w kosmosie nie oznaczała tylko prestiżu. Dawała realną przewagę strategiczną i militarną. Ten, kto mógł wystrzelić rakietę z prędkością umożliwiającą jej ucieczkę ziemskiej grawitacji, mógł równie dobrze tę samą rakietę wycelować w terytorium przeciwnika. Trwała zimna wojna. Każdy ruch jednego z mocarstw musiał doczekać się odpowiedzi ze strony przeciwnej. Tym bardziej, że Amerykanie bardzo poważnie obawiali się ZSRR.

Wiedzieli, że radzieccy naukowy opracowali broń nuklearną. Obawiali się, że Sputnik jest właśnie nośnikiem takiej bomby, którą w każdej chwili może zrzucić na terytorium Stanów Zjednoczonych. Trzeba było odpowiedzieć mocnym, zdecydowanym głosem. I to nawet, jeśli amerykańscy naukowcy, z samym Wernerem Von Braunem – nazistowskim specjalistą od technik rakietowych – na czele, nie wierzyli, że to się może udać.

Rakiety, dzięki którym działał program Apollo

Do pracy zaprzęgnięto tysiące ludzi. W szczytowych latach w programie wzięło udział 34 tys. pracowników NASA i 375 tys. zewnętrznych wykonawców. Konieczne było nie tylko wybudowanie i przetestowanie odpowiednio ciężkich rakiet, budowa kapsuł załogowych i całej infrastruktury naziemnej. Niezbędne było też skonstruowanie skafandrów kosmicznych i lądownika księżycowego.

A wszystko po raz pierwszy, bazując tylko na testach programów Merkury i Gemini. Te oczywiście przyniosły dane związane z funkcjonowaniem człowieka na orbicie i spacerami kosmicznymi. Pokazały jak projektować kapsuły załogowe i jak je wodować. Jednak nie mogły powiedzieć niczego o lądowaniu na Księżycu.

Siłą napędową programu Apollo były potężne, do tej pory dzierżące tytuł największych w historii rakiet kosmicznych Saturny V. Kolejne wersje Saturnów były projektowane i testowane od 1960. Najcięższa wersja, czyli właśnie Saturn V, odbyła swój dziewiczy start 9 listopada 1967 roku, w ramach misji Apollo 4. Była to udana próba wyniesienia na orbitę pustej kapsuły.

Saturn V mierzył 110 metrów, miał 10 metrów średnicy i był w stanie wynieść 118 ton ładunku na niską orbitę ziemską (tzw. LEO). Wykorzystywał silniki F-1 oraz J-2. Podczas testów huk silników był słyszalny w promieniu 80 km. Saturn był rakietą trzystopniową. Pierwszy stopień, wysoki na 42 metry, skonstruował Boeing. Ciąg, jaki wytwarzało pięć silników F-1, wynosił 34,02 MN. Stopień ten był wykorzystywany podczas pierwszych 67 kilometrów wznoszenia.

Za budowę drugiego stopnia odpowiadała North American Aviation w Seal Beach w Kalifornii. Miał 5 silników J-2, które wytwarzały ciąg 5 MN. 97 proc. masy stanowiło paliwo. Za ostatni, najwyższy stopień rakiety, odpowiadała kolejna firma – Douglas Aircraft Company w Huntington Beach. Łącznie te trzy stopnie tworzyły rakietę tak ogromną, że do zmontowania jej konieczne było wybudowanie największego hangaru na świecie, czyli Vehicle Assembly Building. Do transportowania rakiety w pozycji pionowej konieczne było stworzenie potężnych platform gąsienicowych.

Koszty były ogromne. Tak duże, że w 1963 roku prezydent Kennedy zaproponował nawet Sowietom dołączenie do programu księżycowego w nadziei, że wezmą na siebie część kosztów. Nie skorzystali z oferty przekonując, że lądowanie na Księżycu nie leży w zakresie ich zainteresowań. Z czasem okazało się, że prowadzili własny program księżycowy, który rozsypał się jak domek z kart po śmierci głównego inżynierowa Korolowa.

Program Apollo – tragiczny wypadek

Za to Amerykanom się udało. I to mimo rozpoczynającej program katastrofy. W lutym 1967 roku miała odbyć się pierwsza załogowa misja programu Apollo. W module dowodzenia mieli zasiąść: dowódca Virgil „Gus” Grissom, piloci Edward H. White i Roger B. Chaffee. Media szalały. Fotografie astronautów były na pierwszych stronach gazet.

Kilka dni przed planowanym startem, 27 stycznia 1967 roku, załoga trenowała w module dowodzenia umieszczonym na stanowisku startowym kosmodromu Cape Canaveral. Astronauci leżeli przypięci pasami wewnątrz zamkniętej kapsuły, gdy doszło do spięcia i pożaru. Krzyczeli do obsługi, aby ich wydostać, bo się palą. Włazu nie można było otworzyć. Ciśnienie wzrosło tak bardzo, że doprowadziło do pęknięcia kabiny. Obawiano się o bezpieczeństwo całego kompleksu.

Istniała realna obawa, że pożar modułu dowodzenia może uruchomić ucieczkowe rakiety ratunkowe (LES) na paliwo stałe, zabijając prawdopodobnie obsługę naziemną w pobliżu. Minęło pięć minut, zanim otworzono wewnętrzny i zewnętrzny właz. Procedura otwierania składała się z trzech wielostopniowych zapadek. Astronauci nie przeżyli.

Program Apollo – sukces Amerykanów i polski akcent

Na szczęście wyciągnięto naukę z tej tragedii, znacznie poprawiając bezpieczeństwo astronautów. Prace trwały, a program przyspieszał aż do chwili, gdy na Księżyc dotarła misja Apollo 11. 21 lipca 1969 roku Neil Armstrong zgłosił poprawne lądowanie: „Houston, tu Baza Spokoju. «Orzeł» wylądował”. Później wypowiedział słynne słowa. „To mały krok dla człowieka, lecz wielki skok dla ludzkości”. Przeszły one do historii, a program Apollo zmienił jej bieg.

Dzięki programowi Apollo po Srebrnym Globie chodziło 12 astronautów. Jeden z nich, wspomniany już Alan Shepard, zagrał na Księżycu w golfa. Kilku innych miało szansę pojeździć po powierzchni naszego naturalnego satelity specjalnym łazikiem księżycowym, zaprojektowanym przez absolwenta Politechniki Warszawskiej Mieczysława Bekkera.