„Stolicę humoru”, „Perłę Morza Czarnego”, jak nazwał Odessę Modest Tabacznikow w swojej piosence, od nowa w tym roku odkrywają tysiące Ukraińców. Z powodu trudnej sytuacji w kraju, spragnieni morza urlopowicze musieli znaleźć alternatywę dla Krymu. Aktualnie jedynym ukraińskim miastem połączonym z Morzem Czarnym jest Odessa, dlatego w te wakacje jest szczególnie oblegana. Oprócz portu o długiej historii i - co oczywiste - plaż, miasto oferuje szereg innych atrakcji. Pierwsze wrażenie? Kontrasty. Odnowione centrum błyszczy w słońcu, ale już kilka kroków poza jego granicami, domy bardziej przypominają ruiny. Wróćmy jednak do odeskich pereł. Koniecznie należy zobaczyć, czy raczej przejść, słynne liczące sobie 192 stopnie, Schody Potiomkinowskie. Jeżeli kogoś przeraża ta wspinaczka, to bez obaw może skorzystać z darmowego wagonika na szynach. Na górę warto wjechać, ponieważ na samym jej szczycie znajduje się pomnik pierwszego gubernatora Odessy – księcia Richelieu. Na miejscu jego dawnej siedziby wybudowano Pałac Woroncowców, który jest kolejną atrakcją na Bulwarze Nadmorskim. Mijając Teatr Opery i Baletu trudno nie zatrzymać się na chwilę. Neobarokowy budynek przetrwał dwa pożary i za każdym razem był odnawiany. Innym, ale również interesującym miejscem kultury jest filharmonia. Ciekawa architektonicznie, zarówno wewnątrz, jak i zewnątrz budynku. Tym, którym znudzi się podziwianie miejskiej architektury, Odessa oferuje podmiejską wycieczkę - spacer po katakumbach. W podziemiach do dziś prowadzone są prace wydobywcze wapienia. Całe szczęście część tuneli jest dostępna dla zwiedzających.