Takie, po prostu, dwa w jednym! Jej metoda na pozbywanie się ludzkich szczątków jest stosunkowo prosta. Zamrożone do temperatury minus 18 stopni Celsjusza zwłoki, należy zanurzyć w ciekłym azocie a następnie poddać wibracjom, które spowodują ich rozpadanie się w proch. Po umieszczeniu go w komorze próżniowej znika też cała woda, zawarta w ludzkim ciele, a ostatnim etapem jest oczyszczenie prochu ze szkodliwych dla środowiska substancji – takich jak np. metale ciężkie. Dopiero wtedy prochy można rozsypać lub pogrzebać – naturalnie w ekologicznej urnie z mączki kukurydzianej. – Zawartość zmieni się w kompost w ciągu pół roku. Można w tym miejscu posadzić drzewo lub inną roślinę, która będzie czerpała odżywcze składniki z byłych zwłok i stanie się symbolem zmarłego – zachwala swój pomysł Susanne Wiigh-Masak. W ten oto sposób homo sapiens przestanie zagrażać środowisku a wręcz może stać się cennym kompostem!  Jednak trudne jest życie konsekwentnego ekologa, ale śmierć również niełatwa.

Tekst: Małgorzata Sienkiewicz