W 2013 r. neurobiolog Yukiyasu Kamitani badał osoby ucinające sobie setki krótkich drzemek w aparacie do rezonansu magnetycznego, budząc je wielokrotnie, aby mogły opisać swoje sny. Zdołał już wyodrębnić wyjątkowe układy mózgowe dla pewnych obiektów, które wcześniej pokazywał badanym, kiedy czuwali. W trakcie drzemek szukano tych układów w ich mózgach, a program komputerowy automatycznie przekształcał podstawową treść ich snów w krótkie filmy wideo. Okazało się, że były one w 70 proc. zgodne z tym, co badani zapamiętali ze swoich snów.
 

Dwa lata później inżynierowie Google’a wychwycili też podobne do marzeń sennych obrazy w komputerze. Wprowadzali miliony obrazów do inspirowanego mózgiem algorytmu komputerowego – sieci sztucznych neuronów – aby badać, w jaki sposób uczy się on rozpoznawać obiekty. Potem przepuścili ten algorytm przez DeepDream, program, który pozwala sieci budować własny, napędzany przez algorytm krajobraz senny poprzez wyszukiwanie kształtów w losowym obrazie „hałasu wizualnego”. Na podstawie swej technicznej wiedzy komputer wygenerował psychodeliczną scenę. Podobnie jak we śnie widziane wcześniej obrazy zostały zrekonfigurowane w nowe układy.
 

Jak mówi Jack Gallant, profesor psychologii z Uniwersytetu w Berkeley, wykonanie precyzyjnego nagrania ludzkich snów nie będzie możliwe do czasu, gdy naukowcy odkryją sposób ich powstawania w mózgu albo opracują encyklopedię mózgowej aktywności odpowiadającej każdej myśli. Naukowiec porównuje to do tworzenia językowego programu tłumaczącego: – Masz język, ale brak ci jakichkolwiek odnośników.
 

Tekst Nina Strochlic