Fani mocniejszych brzmień z pewnością kojarzą założony przez Dave Grohla (były perkusista kultowej Nirvany) zespół Foo Fighters. Kapela zawdzięcza swoją intrygującą nazwą niewyjaśnionemu do dziś zjawisku. Chodzi o tajemnicze świetliste kule zaobserwowane przez żołnierzy, marynarzy oraz lotników alianckich podczas II wojny światowej.

Foo fighter, czyli nierozwiązana zagadka II wojny światowej

Historycy do dziś próbują rozwiązać zagadki z czasów II wojny światowej, a jedną z nich na pewno jest zjawisko foo fighter. Jako pierwsi niepokojące światła na niebie zaobserwowali członkowie załogi polskiego statku „SS Pułaski” podczas rejsu przez Ocean Indyjski. Marynarze informowali o „dziwnym globusie świecącym zielonkawym światłem”. Jak twierdzili, obiekt miał być wielkości połowy księżyca. W kolejnych latach wojskowi z innych krajów donosili o podobnych odkryciach.

„Dwa światła pędzące z dużą prędkością, mogące szybko zmieniać kierunek” widziano między innymi nad Belgią i Holandią. O zdarzeniu poinformował Charles R. Bastien z 8 Armii Powietrznej. Jak dowiedział się podczas przesłuchania, nie tylko on widział nietypowe zjawisko. Podobne zgłoszenie odebrano od pilotów dwóch nocnych myśliwców. Niemal nigdy tajemnicze światła nie były widoczne na radarach. Świadków jednak nie brakowało.

Tajemnicza bitwa o Los Angeles

Do największej zbiorowej obserwacji zjawiska foo fighter miało dojść w 1942 r. Wówczas 25 lutego nad Los Angeles pojawiły się niezidentyfikowane świecące obiekty. Amerykanie obawiali się japońskiego nalotu, ale po otworzeniu ognia żołnierze nie zestrzelili żadnych samolotów. Spadające odłamki pocisków uszkodziły za to kilka budynków. W tzw. bitwie o Los Angeles trzy osoby zmarły na nawał wywołany nagłą i silną paniką. Co naprawdę wydarzyło się tej nocy w Kalifornii? Tego nie wiadomo do dziś. Oficjalnie był to fałszywy alarm. Opisy świadków wskazują na to, że nad Los Angeles mogło pojawić się foo fighter.

Skąd taka nazwa?

Nazwa zjawiska słusznie wzbudza zainteresowanie. W języku angielskim nie ma bowiem słowa „foo”. Zostało one spopularyzowane w latach 40. XX wieku za sprawą komiksu „Smokey Stover”. Tytułowy główny bohater często powtarzał zdanie „where there's foo, there's fire". Sam autor komiksów – Bill Hollman – tłumaczył po latach, że zapożyczył nic nieznaczący zwrot z chińskiej figurki. Zwrot foo fighter w kontekście niewyjaśnionych znaków świetlnych na niebie został z kolei użyty po raz pierwszy przez operatora radaru Donalda J. Meiersa w listopadzie 1944 r.

Próby wytłumaczenia foo fighter

Po czym wiadomo, że konkretne doniesienia z lat 40. ubiegłego wieku dotyczyły właśnie foo fighter? Z relacji świadków wyłaniają się pewne stałe fakty. Przede wszystkim świetliste kule zawsze występowały w grupach, nigdy pojedynczo – to wyklucza tłumaczenie, jakoby były piorunami kulistymi. Światła towarzyszyły samolotom przez dłuższy czas, po czym nagle zmieniały kierunek. Tylko jedna osoba twierdzi, że słyszała odgłosy towarzyszące charakterystycznym znakom na niebie. Warto dodać, że obserwowane przedmioty różniły się od siebie kształtem i kolorem, co może wskazywać na to, że foo fighter nie jest jednorazowym wydarzeniem, a grupą podobnych zjawisk.

Do dziś nie wiadomo, czym były światła obserwowane przez wojskowych podczas II wojny światowej. Na przestrzeni lat pojawiło się wiele mniej lub bardziej kontrowersyjnych teorii i wyjaśnień. Część z nich, tak jak wspomniane porównanie do piorunów kulistych, została już obalona. Specjaliści odrzucili również tezy o wystrzeliwaniu rac i ogniach świętego Elma (zjawiska optyczno-akustyczne zapowiadające burzę). Wierzący w życie pozaziemskie są przekonani, że światła pochodziły z kosmosu. Nie ma jednak dowodów na potwierdzenie tego tłumaczenia.

Obecnie naukowcy i historycy skupiają się na zbadaniu teorii mówiącej o efektach zjawisk piezoelektrycznych, które mogły być następstwem powtarzających się bombardowań i ruchów tektonicznych.

Źródło: „Air Space Mag”