Zjawisko to nałożyło się na istniejącą już tzw. małą epokę lodowcową, która klimatycznie występowała od połowy XVI wieku do końca wieku XIX. Wówczas to w rejonie północnego Atlantyku średnie temperatury spadły o około 1 st. C. Tak się złożyło, że po okresie świetności dla Polski nastąpiły wtedy mroczne czasy.

- Potop szwedzki i wojna polsko-rosyjska pod koniec lat 50. XVII wieku przynoszą zniszczenia, które sprawiają, że polska gospodarka i społeczeństwo tracą swoją odporność na ”niepogodę” – czytamy na histmag.org w tekście o wpływie MEL na Rzeczpospolitą Obojga Narodów. 

Czy podobna sytuacja może się powtórzyć? Nie zajmujemy się kwestiami bezpieczeństwa, ale drugi Potop Szwedzki nam chwilowo nie grozi. Co do Rosji, to musimy wierzyć w skuteczność nami rządzących w zapewnieniu Polakom bezpieczeństwa. Zostaje więc nauka i kwestia ”cichego” Słońca.

Każdego dnia wyglądając przez okno widzimy mniej więcej ten sam obrazek: budzi się dzień, zza horyzontu unosi się święcący dysk i krąży nam przez pewien czas nad głową, potem znika a my zasypiamy. Ten powtarzający się cykl podświadomie sugeruje pewną niezmienność naszej gwiazdy.

Tymczasem to ciało niebieskie buzuje energią i dynamicznie zmienia swoje zachowanie. Naturalnie, odbywa się to w cyklach. Z czasem nauczyliśmy się je dostrzegać, obliczać i przewidywać kolejne zmiany. Wiemy np., że trwają one zwykle 11 lat.

W ich trakcie Słońce osiąga szczyt (lub dwa) aktywności a potem uspokaja się aż do solarnego minimum. Czyli okresu, w którym aktualnie się znajdujemy. Gwiazda uwalnia mniej energii i mniej plam pojawia się na jej powierzchni. NASA obecną sytuację nazywa wręcz Wielkim Solarnym Minimum (ang. Grand Solar Minimum) i jako ostatnią równie niską aktywność wskazuje lata 1650 – 1715.

Według prowadzonego przez agencję kosmiczną bloga Global Climate Change, obecne GSM nie ma potencjału, by wywołać kolejną małą epokę lodowcową. I właśnie wywołane przez człowieka zmiany klimatu są tego powodem. 

- Gazy cieplarniane ze spalonych paliw kopalnych dają sześciokrotnie silniejszy efekt niż ochłodzenie wynikłe z trwającej dekady niskiej aktywności Słońca. Nawet gdyby GSM trwał 100 lat, globalna temperatura nadal by rosła – wyjaśniono.

Od lat wiedzieliśmy, że Wielkie Solarne Minimum nadchodzi. Jak tłumaczy NASA, w 2014 roku aktywność naszej gwiazdy była największa. Z czasem liczba plam na jej powierzchni zaczęła maleć, osiągając niskie wartości na początku 2019 roku. Nie oznacza to, że urządzenia komunikacyjne czy nasze życie na Ziemi nie są zagrożone.

W okresach bez gwałtownych wybuchów, ze strony Słońca docierają do Ziemi strumienie silnie naenergetyzowanych cząsteczek wyrzucanych z tzw. dziur koronalnych otwierających się w atmosferze gwiazdy.

Istniejące przez większą część cyklu słonecznego ponad biegunami Słońca, dziury koronalne są źródłami wiatru słonecznego o dużej prędkości. I co zauważa NASA, właśnie w okresie solarnego minimum mogą pozostawać otwarte (i emitować cząsteczki) dłużej. Nawet pół roku. 

Co gorsza, mniej aktywne Słońce ma słabsze pole magnetyczne. A to jest tarcza chroniąca życie przed zabójczym promieniowaniem spoza Układu Słonecznego. Generowane jest ono w różnych miejscach naszej galaktyki np. podczas wybuchu supernowych. Ziemia ma własną magnetyczna tarczę, ale już np. astro-, taiko- oraz kosmonauci pracujący na orbicie nie są tak dobrze zabezpieczeni.

 

 

Wraz z końcem tego solarnego minimum zakończy się 24. obserwowany przez nas cykl aktywności Słońca. Szczyt aktywności cyklu 25-go przypadnie na lipiec roku 2025.

Jan Sochaczewski