Pierwsze, w którym udział wzięło ponad 44 tys. osób, wykazało, że wystarczy jedna kostka tego smakołyku tygodniowo, by ryzyko udaru spadło o 22 procent. Drugie badanie objęło 1169 osób, które zjadały tygodniowo po 50 gramów czekolady. Wykazało ono, że ryzyko choroby spadało do 46 procent. Natomiast w trzecim badaniu nie znaleziono żadnego związku między zajadaniem się czekoladą a zachorowalnością na to schorzenie. Niemniej wiadomo, że kakao, a więc i czekolada są bogate w roślinne flawonidy, które poprzez swe działanie przeciwutleniające neutralizują wolne rodniki tlenowe. A właśnie nadmiar tych ostatnich jest szkodliwy dla tkanek, zwłaszcza tkanki nerwowej. Zwiększoną produkcję wolnych rodników obserwuje się zarówno w przypadku udaru niedokrwiennego, czyli przy zablokowaniu tętnicy mózgowej skrzepliną, jak też krwotocznego, wywołanego przez pęknięcie naczynek i krwotok. Dowiedziono również, że ich nadmiar jest jednym z mechanizmów odpowiedzialnych za uszkodzenie tkanki nerwowej w przebiegu udaru. A więc jak to jest z tą czekoladą? Obniża ryzyko, czy może po prostu osoby ogólnie zdrowe jedzą jej więcej, bo np. lubią? Dyskusja trwać będzie na kwietniowym spotkaniu Amerykańskiej Akademii Neurologii w Toronto.

Tekst: Agnieszka Budo