Miłośnicy obserwacji Słońca mają się z czego cieszyć. W ostatnich dniach na naszej gwieździe pojawiło się kilka niezwykłych zjawisk.

W zeszłym tygodniu w okolicach północnego bieguna Słońca zaczęło wznosić się włókno gorącej plazmy. Rosło przez trzy dni. W sobotę 18 marca osiągnęło maksymalną wysokość. Miało wówczas 120 tys. km. Czyli tyle, ile mierzyłoby dziewięć i pół globów wielkości Ziemi ustawionych jeden na drugim.

Było to tornado słoneczne, prawdopodobnie największej, jakie kiedykolwiek zobaczyliśmy. Obserwowała je należąca do NASA sonda Solar Dynamics Observatory (SDO). Dzięki niej powstał film, pokazujący wyginające się, niezwykle długie pasmo. Tornado słoneczne wygląda, jakby ktoś wyciągał ze Słońca jarzący się makaron.

Co to są tornada słoneczne?

Tornada słoneczne to rozgrzana plazma, której słoneczne pole magnetyczne może nadawać nietypowy kształt.

– Tornada pojawiają się na biegunach, gdzie linie sił pola magnetycznego są otwarte. Pole magnetyczne z dolnych obszarów atmosfery Słońca wynosi naładowany elektrycznie gaz, który wyżej zniekształca linie sił pola. Strumień ten jest wirowy i poprzez otwarte linie pola magnetycznego wydostaje się na zewnątrz Słońca – mówi dr Michał Marek z Centrum Prognoz Heliogeofizycznych CBK PAN.

Tornado słoneczne jest tzw. protuberancją, zwaną taż inaczej włóknem słonecznym – dodaje Helena Ciechowska z Centrum Prognoz Heliogeoficzych CBK PAN. – Protuberancje tego typu mogą pojawiać się nawet parę razy w roku. Ogólna liczba protuberancji, nie tylko tych przypominających tornado, jest zależna od zaawansowania cyklu słonecznego. Im bliżej maksimum tego cyklu, tym takich zdarzeń można spodziewać się więcej – wyjaśnia ekspertka.

W przyszłości liczba tego typu zjawisk na Słońcu będzie rosła. Zbliża się bowiem maksimum jedenastoletniego cyklu aktywności naszej gwiazdy. Powinno ono nastąpić w połowie 2025 roku.

Sześć plam słonecznych na powierzchni gwiazdy

Tornado, obserwowane w weekend, zniknęło już, wyrzucając w kosmos materię z atmosfery Słońca. Jego pojawienie się nie wpłynęło na Ziemię. Co innego obecne na Słońcu plamy słoneczne i dziury koronalne.

Te pierwsze to ciemniejsze i chłodniejsze obszary na powierzchni gwiazdy. W tej chwili znajduje się ich na Słońcu sześć. Jak podaje serwis space.com, największa z plam może stać się źródłem rozbłysków słonecznych.

Najgroźniejsze z rozbłysków słonecznych mogą zagrozić pracy satelitów oraz doprowadzić do awarii sieci komunikacyjnych i energetycznych na Ziemi. Jednak tak silne rozbłyski zdarzają się tylko średnio raz w cyklu słonecznym. Natomiast rozbłyski słabsze mogą spowodować najwyżej problemy z transmisją radiową w okolicach biegunów ziemskich.

Dziura koronalna na południowej półkuli Słońca

Poza plamami na Słońcu znajdują się teraz również dwie dziury koronalne. Czyli chłodniejsze miejsca w górnych częściach atmosfery gwiazdy, przez które wiatr słoneczny ucieka w kosmos. W większej z obecnie istniejących dziur zmieściłoby się 20–30 Ziem, ustawionych jedna obok drugiej.

Obecność tej dziury koronalnej spowoduje pojawienie się na Ziemi zorzy polarnej. Będzie dobrze widoczna dzisiaj. Jednak by ją obserwować, musielibyśmy udać się z Polski dalej na północ, do Szwecji i Finlandii. Lepiej mają mieszkańcy północnych stanów USA, którzy będą w stanie dostrzec zorzę.

Aktywność Słońca wywoła też burzę geomagnetyczną. Jednak będzie ona słaba i nie zagrozi ziemskiej elektronice.

Źródła: space.com, ScienceAlert.