Na przestrzeni wieków podejście do grzebania zmarłych ujednoliciło się w większości kultur. Są jednak miejsca na świecie, gdzie ostatnie pożegnanie nadal ma spektakularny i brutalny – zwłaszcza dla Europejczyków – charakter.

Powietrzny pogrzeb, czyli pochówek, który wcale nie jest końcem życia

Część Tybetańczyków wierzy, że powietrzny pogrzeb był praktykowany przez ich przodków już 11 tys. lat temu. Nie ma na to jednak żadnych dowodów. Archeolodzy również mają niewielkie szanse na odkrycie rozkładających się szczątek, ponieważ te już dawno temu zostały… zjedzone.

Dla porządku, cały rytuał pogrzebowy zaczyna się od poćwiartowania zwłok. Następnie są one zabierane w wybrane miejsce – zazwyczaj wysoko w górach. Im wyżej, tym większa szansa, że sępy zjawią się jak najszybciej, a to one odgrywają tu kluczową rolę – zjadają ciało zmarłego i odlatują z większymi kawałkami. Tybetańczycy wierzą, że ptaki zabierają wtedy ciało do nieba. Tam dusza nieboszczyka czeka na reinkarnację w nowej postaci.

Taka forma pochówku ma wymiar nie tylko duchowy, ale również praktyczny. Ziemia często jest zmarznięta, przez co kopanie grobu bywa bardzo pracochłonne. Powietrzny pogrzeb może za to odbywać się bez względu na warunki pogodowe. To też nawiązanie do tybetańskich wartości, które dotyczą pokory i szacunku do natury. Karmiąc sępy ciałami zmarłych, Tybetańczycy wywierają znikomy wpływ na Ziemię.

I wreszcie, według wierzeń społeczności, śmierć nie jest końcem życia, a jedynie elementem przejścia między wcieleniami. Aby reinkarnacja się udała, po ciele fizycznym zmarłego nie powinien zostać żaden ślad.

Gdzie odbywają się powietrzne pogrzeby?

Rodziny zmarłych najczęściej wybierają na miejsce powietrznego pogrzebu klasztor Drigung Til, położony w okręgu Maizhokunggar około 150 km na wschód od miasta Lhasa. Sprzyja temu położenie na stromej skalnej ścianie klifu, z którego roztacza się widok na malowniczą dolinę Mum Pa. Inna prestiżowa lokalizacja to największa na świecie akademia buddyjska Larung Gar. Mieści się ponad 20 kilometrów na południowy wschód od hrabstwa Sertar, w prefekturze Garze w prowincji Syczuan.

Powietrzny pogrzeb ma wymiary duchowe i praktyczne. / fot. Getty Images

Nie tylko powietrzny pogrzeb. Tak w Tybecie żegna się zmarłych

Powietrzny pogrzeb nie jest jedynym rytuałem pogrzebowym w Tybecie. Za najszlachetniejszy i najświętszy uchodzi pochówek w stupie, buddyjskiej budowli sakralnej. Ceremonia jest zarezerwowana dla wybranych, w tym dla Dalajlamy i Panczelamy. Zabalsamowane zwłoki duchownych są owijane leczniczymi ziołami. Nierzadko obsypuje się je też płatkami złota i szafranem. Nieco mniej honorowa jest kremacja. Palenie zwłok praktykuje się wśród mnichów i arystokratów. Prochy zmarłych są przesypywane do drewnianej skrzyni lub glinianego dzbana, a następnie zakupywane w ziemi. Czasami popioły rozsypuje się na wietrze lub wrzuca do rzeki.

W miejscach, gdzie nie występują sępy i pogrzeb powietrzny jest niemożliwy, zmarłych chowa się w wodzie. Ta forma ostatniego pożegnania wzbudza jednak sporo kontrowersji. Niektóre społeczności uważają, że to sposób na pozbycie się żebraków i osób o niskim statusie społecznym. Grzebanie zmarłych w ziemi również jest rzadko praktykowane. Najczęściej chowa się tak tych, którzy zostali zamordowani lub zmarli na choroby zakaźne. Według Tybetańczyków ich ciała nie są wystarczająco czyste, aby można je było przeznaczyć sępom.

W niektórych regionach społeczności mają własne unikalne rytuały pogrzebowe. Przykładowo w Nyingchi zmarłe dzieci chowa się w drewnianej skrzyni i wiesza głęboko w lesie. Z kolei w południowym Tybecie zabalsamowane zwłoki umieszcza się w drewnianej skrzynce i zawiesza na wysokości od 50 do 300 metrów nad ziemią.