Myśliwi działają bez ograniczeń

Do  grupy osób wyłączonych spod ograniczeń przemieszczania się po kraju w czasie epidemii dołączyli  myśliwi - wynika z najnowszego rozporządzenia premiera Mateusza Morawieckiego, opublikowanego w środę wieczorem w Dzienniku Ustaw.

Decyzję ma uzasadniać prawo łowieckie oraz ustawa o ochronie zdrowia zwierząt i zwalczaniu chorób zakaźnych zwierząt. Jak czytamy w rozporządzeniu, „zezwala się na wykonywanie czynności związanych z realizacją zadań” określonych w tych ustawach, tj. dokonywania polowań, odstrzałów i szacowania szkód .

 

„Co się stanie jak przestaniemy polować?”

Polski Związek Łowiecki  od kilku dni kierował zapytania w tej sprawie do premiera, Ministerstwa Środowiska, Ministerstwa Rolnictwa, Ministerstwa Spaw Wewnętrznych i Administracji. Zdaniem przedstawicieli Związku, mimo rozprzestrzeniania się wirusa SARS-CoV myśliwi powinni nadal polować indywidualnie i wykonywać odstrzały sanitarne. Zawieszenie działalności mogłoby bowiem spowodować „wyniszczenie trzody chlewnej w Polsce przez afrykański pomór świń”.

„Brak realizacji gospodarki łowieckiej wręcz zrujnuje polskie rolnictwo powodując powstawanie coraz to liczniejszych szkód łowieckich oraz występowanie coraz to nowych ognisk ASF na terenie całego kraju.

Co więcej zaniechanie działań ustawowych dotyczących gospodarowania zwierzyną, która stanowi mienie Skarbu Państwa, może doprowadzić do zagrożenia dla populacji niektórych gatunków łownych”  

– czytamy w „Stanowisku PZŁ wobec polowań w czasie epidemii COVID-19” umieszczonym na stronie pzlow.pl.

Przedstawiciele kół łowieckich twierdzą, że rozwiązanie wyłączające myśliwych z ograniczeń to nie jest przywilej, ale przede wszystkim „obowiązek wsparcia polskich rolników” –cytując  Piotra Szalatego - rzecznika PZŁ.

 

Oburzenie wśród ekologów i aktywistów

Takiej interpretacji sprzeciwiają się ekolodzy i aktywiści antyłowieccy. Decyzja premiera wywołała mnóstwo kontrowersji, na forach zawrzało, w sieci pojawiły nagłówki się pełne oburzenia lub kpiny  ( np. tokfm.pl: „Z domu nie wyjdziesz, chyba że jesteś myśliwym”)

Zdaniem działaczy skupionych wokół ruchu antyłowieckiego sytuacja jest absurdalna, ponieważ pozbawia myśliwych kontroli społecznej. Ci, którzy monitorowali sytuację, ze względu na ograniczenia związane z rozprzestrzenianiem się koronairusa pozostają w domach.

„Teraz nawet zabity nielegalnie wilk, łoś, czy żubr po prostu nie zostanie odnaleziony przez przyrodników albo zwyczajnych turystów. Nikt nie zgłosi tego typu przestępstw na policję. Ciężkie czasy dla zwierząt” – czytam na fanpage’u organizacji Nasze Lasy.

 

 

Zmiany dotyczą też Kościoła

Rząd zmienił zdanie również w kwestii mszy. Jak wynika z „rozporządzenia RADY MINISTRÓW z dnia 31 marca 2020 r. w sprawie ustanowienia określonych ograniczeń, nakazów i zakazów w związku z wystąpieniem stanu epidemii”  od Wielkiej Niedzieli w kościołach będzie mogło przebywać kilkadziesiąt osób. Od 12 kwietnia w mszy jednocześnie będzie mogło wziąć udział aż 50 osób.

"Ograniczenia (...) polegają na obowiązku zapewnienia, aby w trakcie sprawowania kultu religijnego, w tym czynności lub obrzędów religijnych, na danym terenie lub w danym obiekcie znajdowało się łącznie, zarówno wewnątrz, jak i na zewnątrz pomieszczeń, nie więcej niż 50 osób, wliczając w to uczestników i osoby sprawujące kult religijny lub osoby dokonujące pochowania lub osoby zatrudnione przez zakład lub dom pogrzebowy w przypadku pogrzebu - w okresie od dnia 12 kwietnia 2020 r. do odwołania".

- czytamy w rozporządzeniu.