Stephen Wilke s jest fotografem, wykładowcą TED i artystą. Ale przede wszystkim nowojorczykiem. Urodził się w tym mieście i większość swojego życia spędził na jego ulicach. Ta tożsamość przysporzyła mu dodatkowego cierpienia wiosną, gdy Nowy Jork został ogłoszony amerykańskim i globalnym epicentrum pandemii COVID-19.

– Miasto, które nigdy nie śpi, w końcu zasnęło – na tygodnie, a potem miesiące.

Gdy pod koniec marca metropolia została zablokowana, Wilkes poprosił o zezwolenie na przelot helikopterem nad chronionym centrum amerykańskiego handlu i kultury. Urzędnicy wydali zgodę, a Wilkes i jego przyjaciel, pilot Al Cerullo, przelecieli wysoko nad alejami i przystankami metra. Spoglądali w dół na szpital polowy rozstawiony w Central Parku, a także na opalających się gdzieniegdzie na dachach mieszkańców i spacerowiczów z psami. Ale przede wszystkim widzieli spokój: brak ruchu.


To tylko fragment artykułu. Więcej w sierpniowym wydaniu National Geographic Polska (8/2020).