David ma 30 lat. Mieszka w pobliżu Glasgow w Szkocji. Na co dzień zajmuje się nauczaniem matematyk i i języka angielskiego. Po godzinach jest „językowym nerdem" – jak sam o sobie mówi. Zanim postanowił nauczyć się języka polskiego, opanował m.in. język perski.

Nam opowiada, co skłoniło go do rozpoczęcia przygody z polszczyzną, jak Szkoci widzą Polskę i Polaków oraz co najbardziej spodobało mu się nad Wisłą. O tym, jak Czesi widzą Polaków przeczytasz tutaj

Jakie jest najpiękniejsze polskie słowo?

Na moją prośbę o wybranie ulubionych polskich słów wybrałeś „piłę” i „piłkę”. Co w nich jest takiego szczególnego?

Z jednej strony po prostu podoba mi się ich brzmienie. Z drugiej, pomyślałem, że nie ma dwóch tak różnych znaczeniowo słów, które jednocześnie brzmią tak podobnie.

Rzeczywiście. Nigdy nie zwróciłem na to uwagi…

Myślisz, że są ze sobą spokrewnione?

Nie potrafię powiedzieć, ale nic nie stoi na przeszkodzie, abyśmy to sprawdzili w słowniku etymologicznym, który mam przed sobą. A więc „piła” to wczesne zapożyczenie z germańskiego *fīlō. Dziś w niemieckim zachowane w słowie die Feile (pilnik). Natomiast „piłka” wywodzi się z łacińskiego słowa pila i bardziej niż z naszą dzisiejszą piłą jest spokrewnione ze słowem piguła.

A piłka nie może być zdrobnieniem od piły?

Masz rację. Czasami na narzędzie do cięcia i obróbki także mówimy piłki, na przykład ręczna piłka do drewna. Te fenomeny języka polskiego wydają mi się naprawdę interesujące. A wiesz jakie zdaniem J.R.R. Tolkiena jest najpiękniejsze angielskie słowo?

Nie, jakie?

Cellar door. Moim zdaniem brzmi pięknie.

Prawda, cellar door to drzwi, które prowadzą z zewnątrz budynku do jego piwnicy.

Jak się żyje w szkockim miasteczku?

Jesteś Szkotem. Gdzie się urodziłeś?

Niedaleko Glasgow. Dziś mieszkam w małym typowym szkockim miasteczku Coatbridge, również oddalonym o kilka mil od centrum Glasgow. Mieszka tu nie więcej niż 50 tys. ludzi.

A jak wygląda typowe szkockie miasteczko?

To ciekawe, bo Coatbridge właściwie jest typowym północnoirlandzkim miasteczkiem. Żyje to wielu potomków imigrantów z Irlandii Północnej. Mamy tu więc sporo wyznawców wiary katolickiej, a elementy kultury irlandzkiej są wszędzie obecne. Z drugiej strony jednak wraz z Irlandczykami do Coatbridge trafiły wszelkie animozje związane z konfliktem pomiędzy katolikami i protestantami.

Naprawdę?

Tak, jak najbardziej. U nas mieszka nawet wielu tych samych ludzi, którzy walczyli w Irlandii Północnej podczas tak zwanych „Troubles”. Po obu stronach. Sprawa ta dotyczy głównie, poza samą Irlandią, zachodu Szkocji, zwłaszcza Glasgow, gdzie stała się integralną częścią tamtejszej kultury.

Mówiąc o Glasgow, nie można nie wspomnieć słynnej piłkarskiej rywalizacji między drużynami „Celtic” and „Rangers”. „Celtic” popierany, rzecz jasna, głównie przez irlandzkich katolików, i „Rangers” odwrotnie. Trudno powiedzieć, jak opisać sytuację odnośnie bezpieczeństwa. Wprawdzie wielu ludzi, z dziećmi łącznie, chodzi po ulicach, nosząc koszulki swoich drużyn, ale ogólnie rzecz biorąc, nie polecam tego obcokrajowcom.

Co Szkoci myślą o polskich sąsiadach?

Rozumiem, że poza Irlandczykami w Coatbridge mieszka też wielu Polaków?

Tak i przez ostatnie dwadzieścia lat liczba migrantów z Polski stale rosła. Właściwie trudno jest wyjść z domu, aby zaraz na ulicy nie usłyszeć słowa po polsku.

Zdarza ci się rozumieć, o czym rozmawiają przypadkowi Polacy na ulicy?

Najczęściej tak, chyba że ktoś mówi bardzo cicho, ale wtedy to nawet po angielsku bym nic nie zrozumiał. Czekam na sytuację, kiedy ktoś będzie chciał mnie obgadać po polsku, nie wiedząc, że wszystko rozumiem! Spodziewam się jednak, że będę musiał na to długo czekać. Według mojego doświadczenia, Polacy rzadko bywają tak kretyńscy, żeby głośno wyśmiać innych na ich oczach, używając zakładanego tajnego języka jako tarczy czy osłony. Tak mi się wydaje, w każdym razie.

A jak właściwie reagują Polacy, kiedy mówisz po polsku?

Najczęściej myślą, że jestem Polakiem. To ma przecież więcej sensu niż Szkot gadający po polsku. Kiedy jednak w końcu zdają sobie sprawę, jaka jest prawda, zazwyczaj są zaskoczeni, nie chcą uwierzyć, a ja widzę, jak ich oczy się powiększają. Polacy mają w zwyczaju wierzyć, że ich język jest tak ekstremalnie trudny, że niewielu jest w stanie go naprawdę opanować.

A jaki jest stosunek Szkotów do Polaków mieszkających w twoim kraju?

Patrząc na to, co się dzieje na świecie, na te wszystkie wiadomości o Breksicie i o poparciu, jakie miał Donald Trump, można wyciągnąć wniosek, że wszędzie, a także w Szkocji ludzie mają problem z ksenofobią i z obcokrajowcami. Tymczasem tak nie jest. Szkocja była zawsze najbardziej progresywnym krajem w Wielkiej Brytanii.

Mógłbym naprawdę sporo na ten temat powiedzieć. Krótko mówiąc, tradycyjnie, w myślach Anglików, jesteśmy brutalnymi, niekulturalnymi sąsiadami, którzy mają bzika na punkcie walki. Widać to w mediach, w twórczości kulturalnej, na przykład, w filmach, role dogodnie anglojęzycznych Wikingów lub Spartan prawie zawsze grają szkoccy aktorzy. W angielskim oryginale, Shrek mówi ze szkockim akcentem. W rezultacie byłoby całkiem zrozumiałe przypuszczać, że, skoro jakaś ksenofobia bywa wśród Anglików, jakie ma się szanse z nami?

Prawda jest jednak taka, że to właśnie u nas bardziej liberalne poglądy panowały od dawna. Nie twierdzę, że życie obcokrajowca nie jest albo nie było trudne w Szkocji, ale gdybym ja musiał w pozycji obcokrajowca. ale z wiedzą tubylca wybrać, do którego kraju się przeprowadzić, to wybór byłyby oczywisty. A szkoda, tak nam się podoba ten wizerunek narodu twardzieli.

GlasgowPanorama Glasgow – największego miasta Szkocji. Społeczność polska stanowi 1,5% mieszkańców Glasgow. Fot. Andrew Holt/Getty Images

Czy zatem twoim zdaniem zmienił się obraz Polaków w Szkocji?

W oczach Szkotów Polska sprzed piętnastu lat to zupełnie inny kraj niż dzisiaj. Wtedy ruszyła wielka migracja Polaków na Wyspy Brytyjskie i wielu z nich osiedliło się również w szkockich miastach. Mam wrażenie, że w owym czasie niewielu Szkotów w ogóle wiedziało, czym jest Polska. Powszechnym obrazem tego kraju były kolejki po chleb i masowy głód.

Pamiętam, że tak Polskę wyobrażali sobie moi rodzice, dopóki sami nie pojechali do Krakowa i nie przekonali się, jak bardzo rozwinięty kraj to jest. Myślę, że ci, którzy wciąż mają fałszywy wizerunek Polski, zagłosowali za Brexitem. W obu przypadkach chodzi o jedno – o ignorancję.

Czy język polski jest trudny?

Zaczynałeś od zera, by po roku osiągnąć pełną sprawność językową. Skąd pomysł na język polski?

Mógłbym bardzo długo odpowiadać na to pytanie. Po pierwsze, z przyczyn praktycznych. Tu gdzie mieszkam, jest cholernie dużo Polaków, więc znajomość języka polskiego stała się naprawdę bardzo użyteczna. Zachodnia Szkocja jest dziś właściwie dwujęzyczna. Po drugie, ponieważ pracowałem jako korepetytor i zdałem sobie sprawę, że jeśli sam nauczę się języka polskiego, będę mógł skierować swoją ofertę również do tych ludzi, którzy nie znają angielskiego.

Oczywiście mogłem wybrać inny język, choćby rosyjski, bo mieszka tu także sporo osób ze Wschodu. Uznałem jednak, że powinienem zacząć uczyć się takiego języka, którego zna naprawdę niewielu Szkotów. Znalazłem taką swoją niszę.

Czy znajomość polskiego otwiera przed tobą nowe możliwości kariery zawodowej?

Mimo, że tak mało ludzi zna polski i wydawałoby się naturalne, że powinno być sporo ofert pracy dla polskojęzycznych Szkotów, wcale tak nie jest. Sam cały czas jestem otwarty na ciekawe propozycje, jednak muszę przyznać, że zbyt wielu ich na razie nie widziałem.

Pamiętasz pierwszą lekcję polskiego?

Doskonale!

Byłeś przerażony samym językiem?

Na pewno szybko się zorientowałem, jak duże wyzwanie przede mną stoi. Początkowo chciałem się uczyć samodzielnie. Ja już tak mam, że lubię coś robić po swojemu, bez pomocy innych. Pamiętam jednak, że zacząłem szukać pomocy zaraz po tym, jak po raz pierwszy zobaczyłem słowo „dziewięćdziesiąt”. Tyle przedziwnie zmieszanych liter, które niosą tak proste znaczenie. Byłem przerażony!

Co pomaga w nauce języków obcych?

Moim zdaniem, za twoim sukcesem stoi analityczny umysł. Zajmujesz się matematyką, prawda?

Tak, to moja praca.

I myślisz, że znajomość, pomaga ci w nauce języków?

Myślę, że mam taki rodzaj umysłu, który przetwarza najmniejsze cząstki języka jak formuły matematyczne i możliwe, że z jakiegoś powodu u mnie działa to szybciej niż u innych ludzi. Gramatyka to przecież czysta matematyka, a w języku właściwie nie ma wyjątków, bo za każdym wyjątkiem stoi jakaś reguła. Jeżeli ktoś potrafi analizować, jak jest język zbudowany, znajdzie przyczyny tych nieregularności i zacznie mówić automatycznie.

Co było dla ciebie największym wyzwaniem podczas nauki języka polskiego?

W moim przypadku to mimo wszystko to bogactwo odmian, czyli polskie koniugacje i deklinacje. Trochę mi to utrudnia pełną płynność językową. Czasami wciąż kiedy chcę coś powiedzieć, muszę przez chwilę zastanowić się nad odpowiednią końcówką. Z czasem oczywiście wszystko staje się prostsze. Po prostu trzeba oddać kierownicę umysłowi. W zasadzie przecież nasza podświadomość jest mądrzejsza od nas. Nie powinniśmy się bać jej zaufać.

Mimo wszystko popełniasz niewiele błędów.

Kiedy mówię szybko, wyłącza mi się analizowanie końcówek i odmian i daje sobie popłynąć. Czasami aż mnie wtedy skręca, jak usłyszę, co wyszło z moich ust.

Jedna szkoła zapamiętywania końcówek, tzw. niemiecka, zakłada wkuwanie na pamięć całych tabel, podczas gdy inna – angielska – polega na szukaniu podobnych słów. Na przykład: Polska – w Polsce, książka – w książce. Która metoda jest bliższa tobie?

Raczej metoda „tabelkowa", chociaż nigdy raczej nie siedziałem i nie wkuwałem tabelek. Starałem się po prostu jak najbardziej naturalnie je zapamiętywać. Oczywiście upewniam się od czasu do czasu, czy wszystko pamiętam i czy byłbym w stanie uzupełnić tabelę końcówek na przykład jakiegoś przypadku. W ten sposób zresztą czuję, że zagłębiam się w polszczyznę i staję się jej bardziej świadomym użytkownikiem.

Co jeszcze jest ważne oprócz gramatyki?

Czytasz książki po polsku. Co ostatnio czytałeś?

W tej chwili czytam kilka książek na raz. Szczególnie wciągnęło mnie „Ostatnie życzenie” Sapkowskiego. Świetnie się to czyta, trochę jak grę w odcinkach. Mam sporo innych obowiązków, wiec czasami muszę tę książkę odłożyć na jakiś czas. Sapkowski jednak na szczęście doskonale nadaje się do takiego czytania.

Wciąż oglądasz polski YouTube?

Subskrybuję wiele polskich kanałów. Najczęściej oglądam „Historię bez cenzury” i „Polimaty”. To moje dwie ulubione serie. Poza tym staram się śledzić kanały na temat kuchni i gier komputerowych, czyli tego, co mnie szczególnie interesuje.

Polskie kanały kulinarne?

Tak, jasne!

A gotowałeś już coś polskiego?

Jeszcze nie, choć próbowałem wielu polskich potraw. Byłem w Polsce już 3 razy, więc miałem okazję kosztować prawdziwej polskiej kuchni. Mam w planach zrobienie bigosu, który bardzo lubię.

KrakówKraków to ulubione miasto Davida w Polsce. Fot. joe daniel price/Getty Images

Który język jest najtrudniejszy?

Uczyłeś się też innych języków?

Podobno kiedy byłem małym chłopcem, nie rozstawałem się z rozmówkami włoskimi. Niewiele już z tego pamiętam, ale na pewno od dziecka miałem dryg do języków obcych. Co prawda włoski zapomniałem, ale w szkole uczyłem się francuskiego, hiszpańskiego, a potem jeszcze łaciny i niemieckiego. Poza tym sam dla siebie zaczynałem naukę kilku innych języków, ale moja ówczesna metoda musiała być do bani, bo naprawdę nic już nie pamiętam. Teraz mam dobrze opracowany sposób nauki języków obcych i nareszcie mogę powiedzieć, że zacząłem na tym polu odnosić sukcesy.

Jaki teraz masz język na liście?

Po opanowaniu polskiego, mierzę się teraz z rosyjskim, bo w Szkocji mieszka wiele ludzi urodzonych na Wschodzie. Jeżeli uda mi się nauczyć tego języka, następny na mojej liście to węgierski. Oczywiście mógłbym wybrać też japoński, który uznaje się za największe wyzwanie dla rdzennych użytkowników angielskiego. Zdaję sobie jednak sprawę, że nie jestem nieśmiertelny, więc muszę mierzyć siły na zamiary.

Rosyjski jest trudniejszy od polskiego?

Największym wyzwaniem jest dla mnie rosyjska wymowa, bo w porównaniu z językiem polskim ma więcej miękkich głosek. Co prawda o opinię na temat mojej wymowy trzeba by było zapytać moją nauczycielkę, ale myślę, że w miarę dobrze opanowałem sposób, w jaki mówi się po rosyjsku. Muszę tylko pamiętać, aby język cały czas dotykał podniebienia. Jeśli zaś chodzi o gramatykę, to dla mnie to taki uproszczony polski. 

Zgoda. A masz wrażenie, że rozumiesz też inne języki słowiańskie?

Rzeczywiście, byłem bardzo zaskoczony, kiedy oglądając kilka lat temu konkurs Eurowizji, wysłuchałem wywiadu z jakąś ukraińską grupą i prawie wszystko rozumiałem. A przecież nigdy się wcześniej tego języka nie uczyłem.

Jak budować relacje z Polakami?

Masz w Szkocji jakichś polskich znajomych?

W mojej rodzinie byłem ostatnią osobą, która miała jakikolwiek bezpośredni kontakt z Polakami. Pierwszą osobą z Polski, którą poznałem, była moja trenerka personalna na siłowni. To było jeszcze w 2015 roku, więc 2 lata zanim zacząłem uczyć się polskiego. Poza tym wbrew pozorom nie mam tu na miejscu zbyt wielu znajomych z Polski. Większość Polaków, z którymi jestem zaprzyjaźniony to ludzie, których poznałem przez internet.

Jak trafiasz na tych ludzi?

Na różnych stronach służących do tzw. wymiany językowej. Bardzo mi to pomogło w opanowaniu polskiego.

Od początku rozmawialiście tylko po polsku?

Jasne! Oczywiście na początku nie byłem w stanie prowadzić długiej rozmowy, ale nawet wtedy starałem się jak mogłem. Im częściej miałem konwersacje z różnymi Polakami, tym szybciej uczyłem się języka.

Jak to jest z Polakami w Szkocji? Szybko się integrują, czy raczej stanowią zamkniętą społeczność?

Z moich obserwacji wynika, że są dwie wspólnoty Polaków w Szkocji. Jedni trzymają się siebie, a inni integrują się bardzo szybko. Na pewno ludzie z Polski nie tworzą aż tak zamkniętych grup, jak choćby Hindusi czy Pakistańczycy. Po tylu latach zresztą są już stałą częścią naszego społeczeństwa.

W Polsce mówi się, że Polacy są trochę podobni do Irlandczyków. Łączyć ma nas słabość do ziemniaków, alkoholu i papieża. A co mamy wspólnego ze Szkotami?

Jest takie powiedzenie, że Polacy zastąpili Irlandczyków w Szkocji. Pracują taniej i są tu teraz największą społecznością katolicką. To co łączy nasze narody to pewnie reputacja, że bez przerwy jesteśmy pod wpływem alkoholu. W Szkocji nie pijemy co prawda aż tyle wódki, ale doskonale potrafimy ją zastąpić własną whisky.

Mnie się wydaje, że najbardziej Szkotów i Polaków łączy skłonność do buntowania się. Sądzisz, że Szkocja powinna być samodzielnym państwem?

Myślę, że tak. Powinniśmy się tym zająć już znacznie wcześniej. Kiedy odkryto zasoby ropy naftowej w Szkocji, było już za późno. Anglicy uznali, że to własność całej Wielkiej Brytanii i od tego czasu, nie chcą nas puścić. Uważam jednak, że jako kraj jesteśmy w stanie utrzymać się samodzielnie, dobrze zadbać o szkockie interesy i gospodarkę. Mamy tu naprawdę dużo dóbr i towarów, którymi możemy handlować.

Zresztą nie tylko whisky i shortbread. Wiedziałeś, że gra komputerowa „Grand Theft Auto” to szkocki produkt?

Czy stereotypy o Szkotach są prawdziwe?

Czujesz się urażony, kiedy ktoś zamiast Szkotem, określa cię jako Brytyjczyka?

Ale ja przecież jestem Brytyjczykiem. Chociażby pod względem geograficznym trudno zaprzeczyć, że urodziłem się i mieszkam w Brytanii. W tym akurat nie ma niczego obraźliwego. Ponieważ jednak chciałbym, aby Szkocja była niepodległym krajem, po pierwsze czuję się Szkotem, a dopiero po drugie Brytyjczykiem. Gdzieś tam pomiędzy jest też miejsce na tożsamość Europejczyka.

Pomożesz mi obalić kilka stereotypów na temat Szkocji?

Chętnie.

To prawda, że w Szkocji jest zawsze brzydka pogoda?

Zależy, kogo pytasz. Moim zdaniem ciągłe opady deszczu i gęsta mgła są piękne. Nie nazwałbym takiej pogody brzydką.

A jak to jest z tą kuchnią? Szkockim specjałem jest haggis, czyli owcze podroby wymieszane z dodatkami i zaszyte w owczym żołądku. Lubisz?

Bardzo! W ogóle lubię te wszystkie szkockie kiełbasy zrobione z dodatkiem krwi. Najlepiej smakują z ziemniakami.

A wiesz, jak się nazywa taka polska kiełbasa z kaszy i krwi?

Nie, chyba nie miałem okazji się natknąć na takie danie. Jest dobra?

Jest znakomita. To kaszanka, najlepsza smażona z cebulą. To chyba kolejna rzecz, która łączy nasze narody.

Będę musiał spróbować.

Dobrze pamiętam, że twój tata lubi polskie słodycze?

Absolutnie tak. Właściwie, nadchodzą jego urodziny, i kiedy ktoś szuka dla niego prezentu, śmiało można postawić na Krówki albo Ptasie Mleczko. Naprawdę fascynuje się Polską od wielu lat, chyba ponad półtorej dekady. Po tym, jak zaczął pracować z Polakami i przyjaźnić się ze swoimi polskimi współpracownikami, stał się prawdziwym miłośnikiem wszystkiego, co polskie. Nie chodzi tylko o słodycze. W sprawach alkoholu, on ceni zdanie Polaka ponad wszystkie inne. Bywa w domu, że kiedy wieczorem sięgam po drinka, mam pełny wybór polskich trunków. Nie narzekam.

Niestety, nie zamierza uczyć się języka. Tak jest, że jeśli chodzi o języki obce, wielu Brytyjczyków po prostu wątpi w siebie i swoje umiejętności, myśląc, że to nie dla nich, nie warto zachodu próbować. Sądzę, że to wynika z tego, że przez wiele lat standard edukacji w językach obcych w Brytanii był bardzo niski, i nadal widzimy skutki.

Podobno w Szkocji jest najwięcej osób rudych na jednego mieszkańca?

Nie znam dokładnych statystyk, ale to może być prawda. Na pewno mamy taką dawną rywalizację z Irlandczykami o to, gdzie żyje więcej rudzielców.

Najpowszechniejszy stereotyp dotyczący Szkotów mówi, że jesteście oszczędni. Rzeczywiście nie lubicie wydawać pieniędzy, kiedy to nie potrzebne?

Pierwszy raz usłyszałem o tym stereotypie, kiedy uczyłem się niemieckiego. Byłem trochę zaskoczony, bo w Szkocji chyba niewiele osób wie, że mamy opinię skąpców.

Sam faktycznie jestem bardzo oszczędny. Nie znaczy to jednak, że niczego sobie nie kupuję. Po prostu jestem zadowolony z tego co mam i nie widzę powodu, aby wydawać aż tyle pieniędzy. Znam oczywiście rozrzutnych Szkotów, ale w porównaniu do innych narodów – muszę to przyznać – jesteśmy znacznie bardziej oszczędni, jeśli nawet nie skąpi.

Co zaskakuje w Polsce?

W Polsce byłeś już trzy razy...

Dwa razy w Krakowie, a raz w Szczecinie.

Opowiesz o swoich wizytach w Krakowie?

Odwiedziłem go po raz pierwszy w lipcu 2017 roku, wraz z rodziną. Kiedy podróżujemy do nowych miast, potrafimy spacerować godzinami bez końca, zwiedzając każde miejsce, które mają do zaoferowania. Powiem tak, że Kraków nas naprawdę nie zawiódł. Było tyle do zobaczenia, tyle historii, tyle dobrego jedzenia, że jedna wizyta nie wystarczyła.

Wtedy miałem tylko półtora miesiąca polskiego za pasem, więc jako rodzinny tłumacz, miałem swoje ograniczenia. Ale w Krakowie można sobie poradzić bez znajomości polskiego, więc zbyt dużo ingerencji z mojej strony nie było potrzebne. To nie znaczy, że nic po polsku nie mówiłem, nic z tych rzeczy. Pamiętam, że skutecznie kupiłem nam niektóre produkty w delikatesach, mimo że do tamtej pory jeszcze nie znałem dopełniacza!

Drugi raz zabraliśmy moje ciocie, z reguły typy za Brexitem, ignoranckie co do innych krajów. Bóg jeden wie, czego one oczekiwały, prawdopodobnie wszechobecnej biedy, kozłów chodzących po ulicach. Ale powiem, że potem usłyszałem, jak zastanawiały się na głos, dlaczego ktoś by się przeprowadził z Krakowa do nas? Były naprawdę zaskoczone, Kraków skutecznie rozwalił im mózgi.

A co zaskoczyło waszą rodzinę podczas wakacji z Szczecinie?

Pierwsze, co przychodzi mi do głowy, to Stara Rzeźnia. Nie chodzi, oczywiście, o nazwę, dla nich i tak nie miałaby znaczenia. Ale z zewnątrz, według moich rodziców, wygląda tak, że nigdy by się nie zgadli, że to taka restauracja z wyższej półki. W naszym kraju nie byłoby nas na to stać. Moja mama do dzisiaj opowiada wszystkim swoim znajomym o tamtejszych policzkach wołowych.

Poza tym, ja bym powiedział, że to Świnoujście zrobiło na nas największe wrażenie. Może Polakom wydaje się oczywiste, ale dla nas, nawet tych, którzy lepiej zdają sobie sprawę z tego, co oferują inne kraje, kiedy myślimy o Polsce, raczej nie myślimy o świetnych nadmorskich kurortach. Wiem, że teraz moi rodzice zaliczają Świnoujście do swoich ulubionych miejsc na świecie. Choć ja zwykle nie przepadam za spędzaniem czasu na plaży, tam świetnie się bawiłem. Na pewno wrócę, kiedy tylko będę miał okazję.

Co twoim zdaniem sprawia, że Polska jest ostatnio tak popularna wśród brytyjskich turystów?

W Polsce jest naprawdę dużo do zobaczenia – są tam plaże, góry i piękne miasta. Poza tym ceny dla ludzi z Zachodu są naprawdę atrakcyjne. Mimo, że Polacy dobrze mówią po angielsku, warto jest nauczyć się choć podstaw języka, bo to naprawdę otwiera wiele drzwi i pozwala lepiej zrozumieć Polskę i jej mieszkańców.