Każdy przyzna, że oblężenie miasta, z wojskiem rozłożonym pod jego murami w oczekiwaniu na zagłodzenie, wycieńczenie bądź zdziesiątkowanie epidemią przeciwnika, jest mało widowiskowe. Ale kiedy pod mury podjeżdżają wielkie machiny, akcja nabiera tempa. A machiny wojenne, czyli przede wszystkim katapulty i wieże, pojawiły się w sztuce wojennej już w IV w. p.n.e.

Wynalezienie katapulty

Wynalezienie katapulty starożytni autorzy przypisywali władcy Syrakuz Dionizjuszowi I. Zgromadził on inżynierów, przygotowując w 399 r. p.n.e. kampanię przeciwko Kartaginie. Tak miała powstać gastraphetes – rodzaj wielkiego łuku, sporządzanego z drewna lub rogu. 

Jednak prawdziwą rewolucję wprowadziły obrotowe katapulty, napinane przez nakręcanie (gr. oksyboloi). Weszły one do użytku około roku 340 p.n.e. Były zbudowane z kołowrotu, ramion wyrzucających pociski i cięciwy z końskich włosów bądź zwierzęcych jelit. Zdarzało się, że w dramatycznych sytuacjach materiału na cięciwy dostarczały kobiety, ścinając włosy!

Obrotowe katapulty to owoc współpracy Filipa II Macedońskiego, ojca Aleksandra Wielkiego i entuzjasty techniki oblężniczej, oraz jego głównego inżyniera – genialnego Polyidosa. Zbudowane na solidnej podstawie mogły wyrzucać wielkie pociski na odległość blisko 274 m! Popularne były przede wszystkim katapulty ciskające wielkie metalowe groty (nawet ważące 78 kg i mające 2 m długości) oraz miotacze ok. 26-kilogramowych kamieni. Te pierwsze niszczyły fragmenty murów i ułatwiały przystawienie drabin do bezpośredniego ataku. Lecące z wielką szybkością kamienie miały z kolei unicestwić katapulty obrońców.

W połowie IV w. machiny oblężnicze tak bardzo kojarzyły się z Macedonią, że mało dzisiaj znany ateński komediopisarz opisywał skorych do wojny Macedończyków jako tych, którzy połykają miecze, jedzą włócznie i strzały, siedzą na tarczach zwieńczonych katapultami. Chyba nie do śmiechu było jednak mieszkańcom Amfipolis, kiedy w 357 r. p.n.e. Filip sprawnie zdobył to miasto właśnie przy użyciu machin i taranów.

Nowa broń szybko się rozpowszechniła. W 340 r. p.n.e., gdy Filip oblegał Perinthos na europejskim brzegu Morza Marmara, mieszkańcy mieli na pewno w arsenale katapulty. Obsługa machin trafiła nawet do szkolnych programów. Inskrypcja z wyspy Keos głosi, że stojący na czele gimnazjonu miał przygotować igrzyska z takimi dyscyplinami, jak rzut oszczepem, strzelanie z łuku i rzut z katapulty.

Od katapult do helepolis

Na kolejne ulepszenia nie trzeba było długo czekać. Demetriusz I Poliorketes, król Macedonii, atakował Salaminę w 306 r. i Rodos w 305 r. p.n.e. Postawił wtedy katapulty na ogromnych ruchomych wieżach (gr. helepolis – „burzycielka miasta”) i z wysoka bombardował mury, osłaniając jednocześnie pracę taranów. Konstrukcje te budowano z drewnianych bali, które obkładano skórami polewanymi wodą w obawie przed zapaleniem. Ich wysokość dochodziła nawet do 53 m! Miały kilka pięter – na górze stawiano lżejsze katapulty, u dołu cięższe.

Katapulty były nieocenione w sytuacjach statycznych, nie tylko przy zdobywaniu miast, ale również np. przy obronie przejść górskich. Polyajnos (II w. n.e.) w „Podstępach wojennych” opisuje, jak dowódca Fokijczyków Onomarchos pokonał Filipa: „Zajął wzgórze o kształcie półksiężyca, które znajdowało się na tyłach jego wojsk. Ukrył na obu wzgórzach miotacze kamieni i załogę, a sam poprowadził oddział na leżącą poniżej równinę. Gdy nacierający Macedończycy wyrzucili włócznie, Fokijczycy udali, że wycofują się w dolinę między wierzchołkami wzgórza”. Zrzucane następnie kamienie rozbiły macedońską falangę. 

Wpływ machin oblężniczych na sposób walki

Hellenistyczne machiny wymogły na obrońcach zmianę konstrukcji budowy murów. Po ich wewnętrznej stronie dobudowywano pomieszczenia, w których stawiano katapulty miotające pociski na wrogów. Przy murach powstawały też pomieszczenia dla żołnierzy, którzy mieli walczyć z nieprzyjacielem w wypadku szturmu miasta, ale musieli szukać schronienia w czasie wrogiego ostrzału artyleryjskiego. Wzdłuż umocnień prowadzono korytarz, aby ułatwić żołnierzom swobodną komunikację podczas walki. Obrońcy budowali również wieże, które miały zrównoważyć siłę tych ciągniętych przez przeciwnika. 

Eneasz Taktyk (ok. połowy IV w. p.n.e.) pisał, że obrońcy przed atakiem pocisków miotanych z machin powinni „opuścić zawieszone na rzemieniach żagle, powleczone nieprzepuszczalną substancją, aby dzięki nim udało się przewyższyć podsunięte machiny nieprzyjaciela. Pociski można odeprzeć za pomocą plecionek wykonanych z trzciny oraz ułożonych prosto i na ukos”. Zalecał też użycie, znanych nam skądinąd, wilczych dołów. Aby unieszkodliwić katapulty i proce wystarczy „zrobić podkop w miejscu, gdzie będzie stała machina; chodzi o to, aby koła wieży zapadły się, kiedy wjadą do dołu”.

Rozwój i rodzaje machin oblężniczych

Nad konstruowaniem nowych wynalazków wojennych pracowali uczeni, zachęcani i sponsorowani przez władców. W 332 roku p.n.e. Aleksander Wielki, oblegając Tyr, zastosował „drenaż mózgów” i kazał dołączyć inżynierom z Cypru i Fenicji do grona jego własnych konstruktorów. Oblężenie trwało siedem miesięcy, a kiedy Macedończycy wpadli do miasta, zabili ok. 7 tys. ludzi, a 30 tys. sprzedali w niewolę.

Do grona konstruktorów wojskowych dołączały najtęższe umysły epoki, m.in. Archimedes. Zachęcony przez władcę Syrakuz, zaplanował obronę miasta przed atakiem w roku 214 p.n.e. Wojska rzymskie pod dowództwem Marcellusa atakowały Syrakuzy od strony morza dwukrotnie. Raz atak floty został odparty przez katapulty, które dzięki dokładnym obliczeniom trajektorii toru lotu pocisków trzymały Rzymian z daleka od murów. Historyk rzymski Liwiusz zanotował, że „w okręty stojące z dala ciskał bardzo ciężkimi głazami, a w bliższe celował mniejszymi, ale za to z większą częstotliwością”. 

Archimedes rozkazał zrobić w murach od góry do dołu otwory, aby obrońcy mogli atakować przeciwnika, nie narażając się na zranienie. Prawdziwy matematyczny geniusz konstruktora ujawnił się jednak przy następnym ataku Rzymian, kiedy zastosowano tzw. żelazne ręce. Był to rodzaj dźwigni, która wyrzucała kleszcze zaczepiające się o przód okrętu, a potem – jak pisze Liwiusz – „dźwignię spuszczano nagle w dół i okręt jakby spadając z murów uderzał o falę, przy wielkim strachu załogi okrętowej”. 

Grecki historyk Polibiusz dodaje, że w tym samym momencie katapulty bombardowały kamieniami załogę. Nie udał się również atak od strony lądu, bo i tam Archimedes ustawił katapulty. Dopiero 2 lata później niezawodne pomocnice oblegających – podstęp i zdrada – oddały miasto Rzymianom.

Oblężenie TroiOblężenie Troi. Fot. Fototeca Gilardi/Getty Images

Skutki wynalezienia machin oblężniczych

Nowe techniki zmieniły oblicze wojny. Archidamas, król Sparty, kiedy zobaczył katapulty w akcji, miał zakrzyknąć, że to koniec męstwa człowieka. Mury miejskie nie dawały już bezpieczeństwa. Nic dziwnego, że opanowanie paniki ludności (tak jak i strachu żołnierzy) należało do strategii wojennej. Eneasz Taktyk zalecał stworzenie spośród ludności cywilnej straży obywatelskiej, patrolującej mury, a „gdyby strach ogarnął mieszkańców, trzeba wszystkie bramy trzymać pozamykane”. Powinien również powstać właściwy system ostrzegania.

Nie na wiele zdały się te rady. Użycie artylerii zwiększało skuteczność oblężenia. O ile większość znanych nam z V w. p.n.e. prób zdobycia miast kończyła się ugodą obu stron, o tyle już w latach 322–301 p.n.e., kiedy następcy Aleksandra walczyli między sobą o władzę nad imperium, najczęściej triumfowali atakujący.

Krystyna Stebnicka, wykłada historię starożytną w Instytucie Historycznym Uniwersytetu Warszawskiego