W 2018 roku Tahlequah spędziła 17 dni, nosząc martwe młode. Przepłynęła z nim ponad 1500 kilometrów. Historia matczynej miłości wzruszyła tysiące serc, a fotografie pogrążonej w żałobie orki pojawiały się w programach telewizyjnych na całym świecie.

Tym bardziej cieszy, że w tym roku udało się przyłapać Tahlequah, jak radośnie pływa w wodach wschodniej cieśniny Juana de Fuca, w towarzystwie swojego młodego.

Obserwatorzy z Centrum Badań nad Wielorybami podają, że 21-letnia obecnie samica urodziła najpewniej 4 września, a młode – na potrzeby badań – zostało nazwane przez naukowców „J57”, choć mama na pewno zwraca się do niego bardziej pieszczotliwie. Tahlequah i cielę wydają się być zdrowi, a niemowlę „pływa energicznie obok matki” – poinformowali eksperci.

Datę narodzin oszacowano na podstawie wyprostowanej płetwy grzbietowej młodego. „Wiemy, że wyprostowanie jej po zgięciu w łonie zajmuje dzień lub dwa, więc narodziny wyznaczamy na 4 września 2020 r.” – wyjaśnił zespół.

Nadal nie podano też, jakiej płci jest mała orka. Nie pozwoliła na to zbyt krótka obserwacja. „Zakończyliśmy nasze spotkanie z nią po kilku minutach i życzyliśmy im powodzenia. Mamy nadzieję, że to cielę to historia sukcesu” – napisali obserwatorzy z ośrodka obserwacji wielorybów.

Matka w żałobie

Tahlequah nie po raz pierwszy została mamą. W 2010 roku wydała na świat cielę, które żyje do dziś – orkę znaną jako „J47” lub pod imieniem Notch. Ale Samica ma też za sobą poronienie, do którego doszło w 2010 roku, oraz tragedię z 2018, kiedy cielę zmarło wkrótce po narodzinach.

Eksperci obserwujący Tahlequah obawiali się o bezpieczeństwo tegorocznej ciąży, dlatego odetchnęli z ulgą, kiedy między stanem Waszyngton a wyspą Vancouver orka pojawiła się w towarzystwie zdrowego cielęcia.

„Mamy nadzieję, że wodni kompani zapewnią im dużo miejsca do żerowania w tym ważnym czasie. Przy tak małej populacji każdy udany poród jest niezwykle ważny” – poinformowała cytowana przez „Daily Mail” grupa non-profit Sealife Response, Rehabilitation and Research, której pracownicy jako pierwsi zaobserwowali w lipcu, że samica jest w ciąży.

Na krawędzi wyginięcia

Populacja orek na Pacyfiku jest zagrożona – obecnie w południowych wodach można znaleźć zaledwie 72 osobniki. Dlatego też każde nowe narodziny witane są z ogromną radością. Tym bardziej, że dochodzi do nich coraz rzadziej.

Zdaniem ekspertów za złe warunki reprodukcyjne orek odpowiada po pierwsze głód – malejące zasoby łososia w rejonie południowych wysp Pacyfiku, oraz spowodowany głodem stres. Potęguje go ponadto zanieczyszczenie środowiska oraz podwodny hałas, zakłócający zdolności łowieckie orek, które w poszukiwaniu zwierzyny kierują się dźwiękiem.

Badacze apelują o ograniczenie ruchu łodzi w rejonie zamieszkiwanym przez orki. Z ostatnich obserwacji wynika, że ruch na tym terenie się zwiększył, a łodzie płyną ze zbyt dużą prędkością, co powoduje wzrost natężenia hałasu.

Naukowców martwi nie tylko brak młodych osobników, lecz także kondycja żyjących orek. Wiele z nich jest zbyt chudych. Przy tak złych warunkach oraz dużym stresie żywieniowym w ostatnich latach duży procent ciąż kończy się niepowodzeniem, a śmiertelność młodych cieląt wynosi około 40 proc.