Radni z Krakowa w 2018 roku podjęli decyzję o utworzeniu użytku ekologicznego na terenie Zakrzówka. W ten sposób chcieli uchronić miejscowe "zielone płuca" przed wybudowaniem kolejnego osiedla. To nie spodobało się deweloperom. Prywatna firma Kraków City Park pozwała miasto. Powodzi domagają się około 150 milionów zł odszkodowania w zamian za obniżenie wartości gruntów.

W ubiegłym roku ta sama firma złożyła przedsądowe wezwanie do zapłaty 109 milionów zł. Jak informuje serwis Onet, miasto zostawiło je bez odpowiedzi.

- Kiedy rada miasta debatowała nad tym projektem, ostrzegałem, że tak właśnie może się stać. Właściciele gruntów zostali pozbawieni prawa do przeprowadzenia inwestycji, więc teraz chcą otrzymać odszkodowanie. Z mojej wiedzy wynika, że miasto raczej ma małe szanse, aby wygrać tę sądową batalię - mówi Grzegorz Stawowy, miejski radny i przewodniczący komisji planowania.

Niejasna przyszłość krakowskiego Zakrzówka

Możliwy jest również scenariusz, w którym sąd przyzna spółce Kraków City Park wysokie odszkodowanie, a za kilka lat prawo się zmieni i na Zakrzówku finalnie staną bloki mieszkalne.

Co ciekawe, nie tylko deweloperzy domagają się odszkodowania od Krakowa. Wniosek wystosowali również mieszkańcy, którzy są właścicielami gruntów na terenie Zakrzówka. Po utworzeniu w tym miejscu użytku ekologicznego nie mogą nic zbudować. W rozmowie z Onetem urząd miasta potwierdził, że krakowianie domagają się odszkodowania w wysokości 10 milionów złotych.

- Rozmawiałem z osobą reprezentującą ubiegających się o odszkodowania mieszkańców i okazało się, że to jest odszkodowanie za obniżenie wartości gruntów. Przymierzają się jeszcze do złożenia wniosku do sądu o odszkodowanie za potencjalnie utracone pożytki z nieruchomości. To jest skarga osób fizycznych, czyli prywatnych właścicieli działek – komentuje radny Stawowy.

Właściciele działek szykują już kolejne pozwy. Dariusz Nowak, rzecznik krakowskiego magistratu zapowiada z kolei, że miasto ma już przygotowaną wstępną strategię obrony.

– Siedliska chronionych gatunków były dużo wcześniej, niż przyjęcie uchwały o użytku ekologicznym. My tylko usankcjonowaliśmy to, co już wcześniej było chronione prawem. To będzie jeden z argumentów, które będziemy podnosić w sądzie – mówi.

Co istotne, nawet po wypłaceniu odszkodowania, działki postaną rękach prywatnych.