„To jedyne możliwe wytłumaczenie: obiekt był kawałkiem zaawansowanej technologii stworzonej przez odległą obcą cywilizację” - można przeczytać w notatce przygotowanej przez wydawnictwo Houghton Mifflin Harcourt, które odpowiada za wydanie książki Loeba. Nowa publikacja harvardzkiego profesora ma nosić tytuł „Extraterrestrial: The First Sign of Intelligent Life Beyond Earth”. 

Miłośnicy astronomii z pewnością domyślają się, że skoro mowa o 2017 roku, to Loeb ma na myśli obiekt nazwany Oumuamua, co z hawajskiego oznacza „pierwszego posłańca”. Oumuamua to bowiem pierwsze, jakie udało się zaobserwować, pozasłoneczne ciało niebieskie – czyli pochodzące spoza naszego Układu Słonecznego. 

Statek obcych czy kosmiczne śmieci

Informacja o odkryciu nietypowej asteroidy w kształcie cygara, obiegła świat w październiku 2017 roku. Początkowo uważano, że jest to kometa, ale po tygodniu obserwacji obiekt został sklasyfikowany jako planetoida. Z kolejnych szczegółowych obserwacji oraz obliczeń (poczynionych w czerwcu 2018 roku) wynika jednak, że obiekt wykazuje niegrawitacyjne przyspieszenie, które można wyjaśnić wyrzucaniem gazu lub pyłu, a własności fizyczne jego powierzchni przypominają tę z jąder kometarnych. Dlatego ostatecznie obiekt ponownie przeklasyfikowano na kometę. 

Nietypowa budowa, wyjątkowa jasność oraz zdolność do przyspieszenia rozbudziły ciekawość wielu naukowców, wśród nich właśnie prof. Aviego Loeba. Chociaż badania opublikowane w 2020 roku, na długo po zniknięciu Oumuamuy z naszego pola widzenia, wykazały, że ta nietypowa kometa jest „czysto naturalnego pochodzenia”, spekulacje nie ucichły. 

Profesor Loeb sugeruje, że ludzie nie są gotowi, aby uznać, że mieli do czynienia z obcą cywilizacją, do tego – na co wskazuje przelot obok Ziemi – bardziej rozwiniętą od naszej. Ponieważ dotychczas obserwowaliśmy w kosmosie tylko asteroidy i komety, naturalnie zakładamy, że tym właśnie była Oumuamua – twierdzi astronom.

– Co by się stało, gdyby jaskiniowiec zobaczył telefon komórkowy? Przez całe życie widział tylko skały i pomyślałby, że to tylko lśniący kamień – mówi Loeb. 

Oumuamua przybyła do Układu Słonecznego z kierunku Wegi, gwiazdy odległej o około 25 lat świetlnych od Ziemi. 6 września 2017 roku przechwyciła płaszczyznę orbity naszego Układu Słonecznego i zbliżyła się do Słońca 9 września. Pod koniec września przeleciała obok Wenus, 7 października zbliżyła się do Ziemi, a stamtąd – pisze Loeb – ruszyła „szybko w kierunku konstelacji Pegaza”. 

Oumuamua przyspieszyła, gdy zbliżyła się do Słońca, a następnie gdy minęła naszą gwiazdę, co było naturalne. Ale oddalając się od Słońca nadal przyspieszała, co – mimo opublikowanych badań – Loeb uważa za dowód na istnienie „dodatkowej siły” wywierającej wpływ na ruch komety. Sugeruje tym samym, że Oumuamua posiada „jakiś system napędowy”. Jak sam przyznaje, to właśnie nietypowy ruch ciała niebieskiego skłonił go do zasugerowania, że może to być element „wyprodukowany przez obcą cywilizację”. 

 Drugi przelot - kometa Borisov

Choć twierdzenia prof. Loeba brzmią kontrowersyjnie, to nie jest on w swoich spostrzeżeniach osamotniony. Inni astronomowie i fizycy twierdzą, że z entuzjazmem przyjmą potwierdzenie słów Loeba, ale najpierw konieczne jest wykluczenie innych możliwości, być może łatwiejszych do udowodnienia. 

Profesor Loeb także odkreśla, że należy zebrać więcej informacji, zanim potwierdzimy, że przelot Oumuamuy był wizytą obcych, ale sądzi, że jego książka  „powinna zmotywować ludzi do zebrania większej ilości danych na temat kolejnego obiektu, który wygląda dziwnie”. Wszystko wskazuje na to, że Loeb ma na myśli kometę 2I/Borisov. 

Borisov to drugi w historii pozasłoneczny obiekt. Został zauważony 30 sierpnia 2019 r. w Krymskim Obserwatorium Astronomicznym, przez rosyjsko-ukraińskiego astronoma amatora Giennadija Borysowa. Prawdopodobnie nadleciał  z gwiazdozbioru Perseusza, w pobliżu granicy z Kasjopeą i bardzo blisko płaszczyzny Drogi Mlecznej.