Voyager 1 nie jest w stanie skontaktować się z Ziemią od 14 listopada 2023 roku. Wtedy doszło do usterki, na skutek której sonda nie może wysyłać danych. W grudniu NASA oficjalnie poinformowała, że ma kłopot z Voyagerem 1. Z sondy docierał tylko „powtarzający się ciąg zer i jedynek”.

Wówczas agencja zapowiedziała, że rozwiązanie problemu może zająć jej inżynierom kilka tygodni. Od tego czasu minęły jednak już prawie dwa miesiące. Zaś od wystąpienia usterki: kwartał. Przez ten czas zespół zajmujący się Voyagerem nie dostał z sondy żadnych danych naukowych ani inżynieryjnych. Nie wiadomo nic o jej napędzie, zasilaniu ani systemach kontrolnych.

Czy sprawa jest poważna? Jak najbardziej. Kilka dni temu Suzanne Dodd, odpowiadająca w NASA za misję obu Voyagerów, udzieliła wywiadu portalowi Ars Technica. Padły w nim znamienne słowa. – To byłby największy cud, gdybyśmy ją odzyskali – powiedziała o Voyagerze 1 Dodd. Co może oznaczać, że z tą sondą przyjdzie nam się pożegnać już na zawsze.

Najdalsza sonda kosmiczna

Voyager 1 jest najdalej oddalonym od nas urządzeniem zbudowanym przez człowieka. Sondę dzieli od Ziemi imponujące 24 mld km. To kilkakrotnie dalej niż znajduje się Neptun, ostatnia – licząc od Słońca – planeta Układu Słonecznego. Między Neptunem a Ziemią jest średnio ok. 4,5 mld km.

Jak można się domyśleć, Voyager 1 znajduje się już poza Układem Słonecznym. Opuścił go dwanaście lat temu. Nadal oddala się od Słońca z prędkością 17 km/s. Chociaż został wystrzelony 16 dni po Voyagerze 2 (5 września 1977 r.), później wyprzedził swoją bliźniaczą sondę. Dlatego dzisiaj to Voyager 1 znajduje się najdalej od Ziemi.

Problemy z łącznością Voyagera

Niestety, od dwóch lat sonda co pewien czas ma poważne usterki. W maju 2022 r. przestała przysyłać poprawne dane o swojej orientacji w przestrzeni. Zaczął wówczas zawodzić system, który steruje położeniem tzw. anteny wysokiego zysku – głównej anteny sondy, służącej do komunikacji z Ziemią. Ten kłopot rozwiązano w sierpniu 2022 r.

Usterka z listopada 2023 r. dotyczy innego systemu. Nie działa tzw. FDS (ang. flight data system), zbierający wszystkie dane generowane przez sondę. FDS koduje je i kompresuje, a później przekazuje do jednostki TMU (ang. telemetry modulation unit), która wysyła je na Ziemię.

A przynajmniej powinien to robić, ponieważ – jak ustalili inżynierowie NASA – FDS nie komunikuje się poprawnie z tą jednostką. „W rezultacie żadne dane naukowe ani inżynieryjne nie są wysyłane na Ziemię” – napisano w grudniu zeszłego roku na blogu NASA.

„Nie poddajemy się”

Inżynierowie próbowali już różnych rzeczy, od restartu systemu poczynając. Nadal jednak nie udało się rozwiązać problemu. Naprawy sondy nie ułatwia fakt, że to urządzenie z lat 70. poprzedniego wieku, przestarzałe technologicznie. Oraz to, że po wysłaniu jej jakiejkolwiek komendy na odpowiedź trzeba czekać aż 45 godzin.

Ludzie, którzy zbudowali tę sondę, już nie żyją – mówi Suzanne Dodd. – Mamy dość dobrą dokumentację, jednak jej duża część jest na papierze. Trzeba się więc przekopywać przez nią jak archeolog.

Czy dla Voyagera 1 jest jeszcze nadzieja? – Nie poddajemy się – mówi Dodd. – Są jeszcze pewne rzeczy, których możemy próbować. Jednak to najpoważniejsza awaria, od kiedy jestem menedżerką tego projektu – dodaje. Czyli od 2010 r., bo wtedy właśnie Dodd stanęła na czele kilkunastoosobowego zespołu zajmującego się Voyagerami.

Na pocieszenie można powiedzieć, że nawet gdybyśmy stracili Voyagera 1, mamy jeszcze Voyagera 2. Ta sonda nadal działa poprawnie. Jeśli i ona zakończy pracę, wówczas zadanie badania przestrzeni międzygwiezdnej będzie mogła przejąć dopiero sonda New Horizons. Jednak ona opuści Układ Słoneczny dopiero w latach 40. tego wieku.


Źródła: Wired, Live Science, Ars Technica.