Koń był przez stulecia dawcą energii i białka, środkiem komunikacji i transportu, stając się z czasem obiektem przyjaźni i kultu. Skrzydlaty Pegaz symbolizował wenę twórczą i dążenie do piękna. Jedność człowieka i konia starożytni widzieli w Centaurze. Jeździec stał się klasycznym motywem romantycznym.
 
Podobnie jak Afrodyta z żywiołów pierwszych, bo z ognia i wód zrodzony, jak powiadają różnorodne mity wielu cywilizacji, był równie jej piękny. Mój osobisty związek z koniem ma historię kilkudziesięcioletnią. Od lat dwudziestu hoduję araby. Moja pierwsza klacz pochodziła z rodziny Mlechy (którą portretową młody Juliusz Kossak), była wnuczką Bandoli i El Passa, chluby Janowa Podlaskiego, najstarszej stadniny koni arabskich w Polsce. W dziejach malarstwa polskiego było wielu wybitnych twórców, którzy postać konia uczynili bohaterem swoich dzieł. Konie każdego z nich miały swój charakter i niosły wyraźne piętno osobowości autora. Inne były konie Piotra Michałowskiego, inne Juliusza Kossaka, a jeszcze inne mego kolegi Ludwika Maciąga. Rysowałem konie i ja, ilustrując literaturę Kaukazu i Azji, ale ten piękny temat stanowił margines mojej twórczości.
Czułem się dłużnikiem wobec konia arabskiego. Cieszyły mnie narodziny każdego źrebaka, sukcesy ogiera, piękno i gracja biegnącej klaczy. W 2012 roku wspomagając wyobraźnię wybranymi fragmentami dzieł Dorohostajskiego i Czapskiego, poezją wielkich romantyków Mickiewicza i Słowackiego, strofami poety arabskiego Imru'la Kajsa oraz wersetami Koranu wykonałem 10 kartonów poświęconych tematyce konia wschodniego. Wykonałem je piórem, pędzlem i tuszem. Narzędzia te i czarny tusz od dziesięcioleci były mi bliskie. Poznałem je podróżując od 1954 roku po Dalekim Wschodzie.
 
Jestem świadom ilustracyjnego charakteru tych rysunków. Są one dość odległe od moich tęsknot i realizacji w dziedzinie sztuki malarskiej, które charakteryzuje ekspresja barokowa z jednej strony, a tęsknota do ascezy, symbolu i minimalizmu z drugiej. Dodatek ornamentu arabskiego, złoto i ręką pisany tekst rozgrzeszają w moim mniemaniu ów ilustracyjny charakter rysunków. Zostały one starannie wydane jako teka bibliofilska o wymiarach 35 x 48 cm przez Wydawnictwo Edyty Wittchen.