Po tym, jak w 2019 roku nad IV dzielnicą Paryża zaczęły unosić się kłęby dymu, świat na chwilę zatrzymał się w miejscu. To Notre-Dame stanęło w płomieniach. 15 kwietnia o po godzinie 18 zagrożone zostało francuskie dziedzictwo narodowe. Dzięki błyskawicznej akcji gaśniczej udało się ocalić zabytki we wnętrzu katedry. Jednak pożar i tak spowodował bardzo duże zniszczenia. Zawalił się dach, a także część sklepień oraz iglica paryskiej świątyni.

Dwa ołowiane sarkofagi w końcu zostały otwarte

Chociaż przyczyna pożaru wciąż nie została ustalona, naukowcom udało się odkryć coś innego. W marcu 2022 roku podczas renowacji katedry, archeolodzy odnaleźli dwa ołowiane sarkofagi. Nikt jednak nie wiedział o ich istnieniu ani tym bardziej, kto został w nich pochowany. W końcu badaczom udało się odkryć tę tajemnicę Notre-Dame.

W trakcie najnowszych badań sarkofagi zostały otwarte, a szczątki wyciągnięte i poddane analizie. Okazało się, że pierwszy szkielet należał do wysokiej rangi duchownego, który zmarł w 1710 roku. Uczeni twierdzą, że cierpiał najprawdopodobniej na „chorobę królów”, zwaną również dną moczanową. To bolesne zapalenie stawów, związane z nieprawidłową dietą.

Duchowny był odpowiedzialny za renowację Notre-Dame

Autorzy odkrycia twierdzą, że mężczyzna ten prawdopodobnie prowadził siedzący tryb życia i był bardzo zamożny. Na sarkofagu widniała tabliczka, która wskazywała, że kapłan nazywał się Antoine de la Porte. Zmarł w wieku 83 lat. Według oficjalnego oświadczenia Uniwersytetu w Tuluzie jego szczątki były bardzo dobrze zachowane.

Duchowny był na przełomie XVII i XVIII wieku kanonikiem katedry. Został pochowany w miejscu, gdzie nawa poprzeczna krzyżuje się z nawą główną. Ta część katedry przeznaczona jest wyłącznie dla niezwykle zasłużonych zmarłych. De la Porte miał przeznaczyć swój majątek na renowację Notre-Dame, szczególnie tej części, w której znajduje się chór. Jean Jouvenet w 1708 roku stworzył portret z jego wizerunkiem, który obecnie znajduje się w zbiorach Muzeum Brytyjskiego.

Kim był drugi zmarły?

Identyfikacja człowieka, którego pochowano w drugim ołowianym sarkofagu, była trudniejsza. Nie znaleziono przy nim żadnej tabliczki z nazwiskiem. Naukowcy ustalili jednak, że w chwili śmierci miał co najmniej 25 lat, ale nie więcej niż 40. Analiza szczątek wykazała, że wiódł trudne życie, a kości miednicy sugerują, że od najmłodszych lat mógł jeździć konno. Archeolodzy uważają, że jeszcze przed śmiercią stracił większość zębów.

Co ciekawe, we wnętrzu sarkofagu odnaleziono ślady kwiatów i fragmenty tkaniny. Uczeni sugerują, że mężczyzna został zabalsamowany po śmierci, co było rzadką praktyką we Francji, a dotyczyła zazwyczaj szlachty. Niemniej jednak „jeździec”, bo tak nazwano nieboszczyka, musiał być ważną postacią w okresie, w którym żył, skoro pochowano go w Notre-Dame.

Wstępne datowanie radiowęglowe wykazało, że zmarły mógł żyć pomiędzy XIV a XVII wiekiem. – Jeżeli człowiek ten zmarł w drugiej połowie XVI wieku lub początku XVII wieku, być może uda nam się go zidentyfikować na podstawie rejestru zgonów, który posiadamy. Jeśli jednak skończył swój żywot wcześniej, prawdopodobnie nigdy nie dowiemy się, kim był – mówił w rozmowie z The Guardian Christophe Besnier, archeolog, który kierował wykopaliskami.

Naukowcy mają nadzieję, że w trakcie kolejnych badań uda im się dowiedzieć znacznie więcej o życiu i śmierci tej pary mężczyzn. Naukowcy jednak już mówią o tym, że jest to odkrycie o „nadzwyczajnej wadze naukowej”.

Źródło: Uniwersytet w Tuluzie.