Anomalie pogodowe jakie obserwujemy na wszystkich kontynentach, wywołują  żywe dyskusje wśród klimatologów z całego świata, którzy zastanawiają się nad tym, czy są to już pierwsze oznaki zapowiadanych zmian klimatycznych? Zdania są podzielone, choć większość naukowców nie wydaje jeszcze ostatecznego werdyktu. Część z nich uważa, że pojedyncze zjawiska nie świadczą jeszcze o istnieniu tendencji i dopiero ich powtarzalność lub zwiększenie ich intensywności będzie niepokojące. Tak twierdzi m.in. Laurent Terray, zajmujący się symulacjami klimatu w Europejskim Centrum Badań i Szkolenia Zaawansowanych Technik Obliczeniowych (CERFACS ). Inni wręcz przeciwnie. Valerie Masson-Delmotte z Laboratorium Nauk o Klimacie i Środowisku (LSCE ) w Komisji Energii Atomowej (CEA ) jest przekonana
o nieuchronności zmian klimatycznych i uważa, że to co się dzieje teraz, jest dopiero przedsmakiem tego, czego możemy się spodziewać w przyszłości. Zespół Susan Solomon (National Oceanic and Atmospheric Administration) opublikował mapę, która pokazuje, jak w przyszłości będą zmniejszać się opady, przy jednoczesnym podniesieniu się średniej temperatury o jeden stopień Celsjusza. Strefy najbardziej  dotknięte suszą, gdzie suma opadów zmniejszy się o prawie 10 procent, to południe Europy, Afryka Północna i Południowa, Zachodnia Australia, basen Amazonii, Azja  Południowo-Wschodnia i południowy zachód Stanów Zjednoczonych.
Pogląd, że obecne anomalie są jednak dowodem głębszych zmian klimatycznych zyskuje zwolenników. Perry Brook, dyrektor Instytutu Badań Klimatu na uniwersytecie w Adelajdzie, obserwując powracające fale upałów w Australii stwierdza, że nie są one dziełem przypadku. – Gdyby te zjawiska były całkowicie niezależne od innych, to prawdopodobieństwo ich wystąpienia w odstępie dwunastu miesięcy byłoby niewielkie.

Tekst: Agnieszka Budo