Skąd się wzięła? Odpowiedź jest prosta – latami do największego zbiornika wodnego w mieście wtłaczano ścieki – nawet 500 milionów litrów dziennie.
 

Bangalore to indyjska odpowiedź na amerykańską Dolinę Krzemową. To tu lokują się firmy z branży IT i nowych mediów, a produkowane przez nie odpady muszą być gdzieś składowane. Trafiają do jeziora, które stało się czymś w rodzaju prowizorycznego wysypiska śmieci. Raz na jakiś czas, gdy w wodzie znajdzie się wyjątkowo dużo tłuszczów i oleju, powstaje piana, która jest szczególnie groźna dla ludzi (a tych jest w Bangalore ponad 8 mln).

 

 

W jaki sposób wpływa na ich codzienne życie, pokazują filmy, które od kilkunastu tygodni pojawiają się w internecie. Lokalne media donoszą, że gdy dwóch studentów udało się w okolice jeziora, by zebrać próbki toksycznej piany, obaj po pół godzinie wymiotowali od samego tylko przebywania w jej sąsiedztwie. Mieszkańcy Bangalore skarżą się też na dolegliwości skórne wynikłe z kontaktu z chemikaliami.

 

 

Kilka miesięcy temu stężenie piany w wodzie było tak wysokie, że doszło do samozapłonu. Wiele kłopotów sprawia też monsun – silny wiatr wywiewa pianę ze zbiornika, paraliżując miejską komunikację.
 


Sprawa oczyszczenia jeziora zyskała duże poparcie internautów. 19 tys. osób podpisało petycję do ministra środowiska stanu Karnataka, apelując tym samym o działanie.