W młodości Mauro Morandi uczył gimnastyki we włoskim mieście Modena. Na wyspę Budelli trafił w 1989 r. Ówczesny strażnik powiedział mu, że niedługo kończy się jego służba. Morandi postanowił zastąpić go i zamieszkać w drewnianym domku. Lokalne media szybko nazwały go "włoskim Robinsonem Kruzoe". 82-latek chronił wyspę przed turystami próbującymi wejść do niedostępnych miejsc.

Mauro Morandi opuszcza Budelli

Działalność strażnika wyspy wielokrotnie budziła kontrowersje. Zdaniem niektórych Morandi igrał z prawem. Do tej pory wszelkie próby wyeksmitowania go podejmowane przez dyrekcję miejscowego paku kończyły się porażką. Jedyny mieszkaniec Budelli odwoływał się od niekorzystnych dla siebie decyzji i pisał petycje.

Mauro Morandi poinformował jednak w mediach społecznościowych, że po 32 latach opuszcza wyspę. Jak przyznał w rozmowie z gazetą "Il Resto del Carlino", jest już zmęczony walką z biurokracją. Mężczyzna proponował dyrekcji parku bezpłatne przedłużenie służby, jednak w odpowiedzi usłyszał, że zgodnie z prawem, stanowiska strażnika nie może piastować osoba, która skończyła 81 lat.

Życie "włoskiego Robinsona Kruzoe"

Przez lata Mauro Morandi bez problemów pełnił obowiązki strażnika wyspy: nie tylko pilnował, aby turyści trzymali się wyznaczonych szlaków, ale też opowiadał im o miejscowym ekosystemie i dbał o porządek. Jego stanowisko po raz pierwszy zostało zagrożone w 2013 roku, kiedy prywatna firma będąca właścicielem wyspy zbankrutowała. Budelli miał nabyć wówczas Michael Harte, biznesmen z  Nowej Zelandii. Kupiec zapowiedział, że zatrzyma Morandiego w charakterze strażnika. Trzy lata później na skutek protestów i interwencji włoskiego rządu, wyspa trafiła jednak w publiczne ręce.

Budelli przez wielu nazywana jest "rajem na ziemi". To zasługa charakterystycznego różowego piasku na plaży. Turyści długo mieli w zwyczaju wynoszenie go jako pamiątki. Dlatego właśnie od lat. 90 obowiązuje zakaz wstępu na plażę. Odwiedzający nie mogę też kąpać w morzu. Do ich dyspozycji jest wyznaczona ścieżka za plażą.

Mauro Morandi nie ukrywa, że zależy mu na tym, aby jego zastępca równie sumiennie wywiązywał się ze swoich obowiązków. Sam nie ma jednak wpływu na to, kto teraz zamieszka w drewnianym domku na wyspie Budelli.