Czas na wyznanie – gdy stawiałem swoje pierwsze kroki w świecie kawy i starałem się przygotować w domu pyszny napar średnio 1 na 4 wychodził tak jak chciałem. Denerwowałem się  i stosując klasyczną metodę każdego frustrata – szukałem winnych. Ziarno nietakie, czajnik szwankuje, młynek zawodzi. Bywały przypadki, gdy rykoszetem obrywała nawet niczemu niewinna waga kuchenna. Kawy rzadko wychodziły zjawiskowe, a dużo częściej okazywały się płaskie, niesmaczne i po prostu zwyczajne. Oczy otworzyły mi się dopiero, gdy znajomy barista zapytał jakiej wody używam. „To ma znaczenie?” – odpowiedziałem. „Trudno, żeby nie miało. 98 proc. kawy to właśnie woda”. 

Woda wodzie nierówna

Tu pojawia się najważniejsze pytanie: „jaka woda jest najlepsza do kawy?”. Niestety, odpowiedź się wam nie spodoba – to skomplikowane. Nawet czysta i smaczna woda, którą na codzień pijemy może psuć waszą kawę od dawna. 

Spróbujmy. Na początek musicie wiedzieć, że wody, których używamy najczęściej różnią się między sobą, a różnica opiera się m.in. na zawartości minerałów i pierwiastków. Na potrzeby tego tekstu skupimy się tylko na dwóch z nich, które mają największy wpływ na smak kawy: wapniu i magnezie. Te dwa związku chemiczne ułatwiają ekstrakcję kawy do wody i sprawiają, że więcej rozpuszczalnych w wodzie składników kawy ostatecznie znajdzie się w naparze. Bardzo chciałbym móc wam powiedzieć, że to jest w miejsce, w którym możemy założyć, że im więcej tych składników w wodzie tym lepiej i koniec. Niestety, to nieprawda. 

Rzeczywiście, woda pozbawiona magnezu i wapnia nie pozwoli na zaparzenie doskonałej kawy. Napar będzie płaski w smaku, bez wyraźnych nut kawowych i spełni wszystkie kryteria, by nazwać go „lurą”. Jednak da się przesadzić także w drugą stronę. Zbyt wiele składników mineralnych w wodzie spowoduje, że kawa rozpuści się w niej za bardzo, co spowoduje przyćmienie wszystkich nut smakowych przez kwaśne i gorzkie smaki. Gdzie w takim razie jest złoty środek?

Czym jest TDS?

Tutaj wchodzimy w rejony kawowej wiedzy, które dla wielu mogą być przesadą, ale postaram się je uprościć do maksimum. Istnieją naukowe metody na sprawdzenie zawartości mikroelementów w różnych gatunkach wody. Jednym z najprostszych jest urządzenie mierzące TDS (ang. Total Dissolved Solids) czyli ilość składników w wodzie mierzoną w miligramach na litr. Dla przykładu woda nadająca się do spożycia nie może przekraczać wartości 1000 mg/l. Większość wód mineralnych posiada TDS wahający się od 300 do 600 mg/l. Największe światowe stowarzyszenia miłośników kawy określają, że najlepsze napary wychodzą, gdy do ich przygotowania używamy wody, której TDS wynosi między 120 a 160 mg/l. 

Oczywiście, nie zmuszam do tego, żeby przed każdym zaparzeniem kawy mierzyć skład wody w czajniku. To zbyt wielkie szaleństwo nawet jak na mnie. Jeśli nie masz pojęcia jaki skład ma twoja domowa „kranówka” albo inny rodzaj wody, z którego parzysz kawę, rozwiązaniem może być czajnik filtrujący. Zwiększa ona szansę, że kawa, którą zaparzysz sobie w niedzielne popołudnie będzie wyśmienita. A przecież właśnie o to chodzi, prawda?

CZYTAJ: Najlepszy przepis na ochłodę? Kawa na zimno!

ZOBACZ TEŻ: Czy kawa bezkofeinowa to napój „gorszego sortu”?

ELLE MAN POLECA: Jak wybrać kawę specialty, czyli opakowanie prawdę ci powie