Tak donieśli amerykańscy badacze na łamach Geophysical Research Letters. Lodowce bowiem cielą się, dzielą i kruszą, emitując rozmaite dźwięki. Nawet dryfujące bryły lodu oderwane od lodowych jęzorów topniejąc, „śpiewają” trzaskaniem uwalnianych z nich bąbelków powietrza.

– To symfonia pochodząca z różnych źródeł. Badania akustyczne powiedziały nam już sporo na temat oceanu, teraz stosujemy tę technikę do obserwowania lodowców – mówi glacjolożka Erin Pettit.

Zdaniem badaczki fauna dobrze odnajduje się w tym układzie. Wody fiordów Alaski są atrakcyjne dla fok, bo hałas utrudnia orkom namierzenie słuchem potencjalnych ofiar. Zmiany klimatu zmniejszą więc hałas, a wraz z nim zapewne... populacje fok.

Lodowce podsłuchiwali też naukowcy w Polskiej Stacji Polarnej na Spitsbergenie, a wyniki badań opublikowali w tym samym naukowym piśmie. Stosując hydrofony i porównując zapisy dźwiękowe z zapisami obrazu, badacze opracowali kilka typów „dźwiękowych charakterystyk”, pozwalających na podstawie dźwięku oszacować ilość lodu, jaka odrywa się od cielącego się lodowca.

Zdaniem Oskara Głowackiego z Instytutu Geofizyki PAN w przyszłości być może uda się opracować algorytmy umożliwiające precyzyjne automatyczne analizy.