Zajmujące wspólnie pierwszą lokatę, wspomniane już dwa azjatyckie państwa cieszą się bezwizowym ruchem ze 190 państwami na świecie. W przypadku 36 innych wymagane są dodatkowe zgody. Korea Południowa, Finlandia i Niemcy zajmują drugą pozycję, bo ich obywatele mogą swobodnie wyjechać do 188 innych krajów. - Pakistan niedawno uprościł przekraczanie granicy dla 50 różnych nacji choć – co bardzo wymowne – nie dla Amerykanów – zwraca uwagę CNN

Paszportowe podium zamykają Dania, Włochy i Luksemburg. Jeżeli ktoś miał szczęście urodzić się w tym kraju, albo zdobył paszport jednego z tych państw innymi metodami, może swobodnie przekroczyć granice 188 terytoriów. Możliwość podróżowania bez dodatkowej ”papierkowej roboty” nie jest absolutnie sytuacją niezmienną. Jak pokazuje przykład Stanów Zjednoczonych czy Wielkiej Brytanii, niegdyś liderów - dziś na miejscu 6., łatwo swoją pozycję osłabić.

- Brytyjczycy muszą przygotować się na dodatkowe problemy z wyjazdami zagranicznymi, bo według autorów rankingu paszportów Henley’a, ich obecna gorsza pozycja to konsekwencja zamieszania wywołanego przygotowaniem do Brexitu. Gdy ten nadejdzie, wyjechać – szczególnie do Unii Europejskiej – może być dużo trudniej – przekonuje CNN.

Gdzie w tym wszystkim znajdują się Polacy? Nasz narodowy paszport pozwala wjechać bez dodatkowych zabiegów do 173 krajów świata. Umieszcza nas to na pozycji 13. razem z Chile. Dla porównania, nasi południowi sąsiedzi z Czech mają swobodny wjazd do 9 krajów więcej. Indeks Paszportów Henley’a sięga 2006 roku i w tej perspektywie czasowej Polacy nie mieli dużo lepiej. Przez pierwsze lata trzymaliśmy się pozycji 16., potem były tylko drobne ruchy w górę i w dół.

Pewnie nie powinniśmy narzekać, bo obywatele państw z drugiego końca skali – Afganistan, Irak , Syria, Somalia czy Pakistan mają prosty dostęp do mniej niż 30 krajów świata. Na swój los utyskują też pewnie mieszkańcy Indii czy Chin, mając bezwizowy wjazd do – odpowiednio – 59 i 71 państw. Bogaci sobie poradzą, jak przekonuje BBC, bo zawsze mogą ”lepszy” paszport kupić.

Opisywany tu ranking został stworzony na potrzeby promocji usług Henley&Partners, jednego z najbardziej znanych graczy na rynku handlu paszportami, wartym szacunkowo ponad 22 mld euro rocznie. Według BBC, niemal co drugie państwo na świecie oferuje jakiś program typu obywatelstwo-za-inwestycje. Kierujący Henley&Partners szwajcarski prawnik Christian Kalin zawodowo zajmuje się pomaganiem bogatym ludziom i ich najbliższym w pozyskiwaniu bardziej atrakcyjnych obywatelstw.

- Tradycyjne traktowanie obywatelstwa jest przedawnione. To nadal jedna z tych rzeczy, które przynależą z racji urodzenia się gdzieś, posiadania w żyłach takiej a nie innej krwi. To niesprawiedliwe, bo zależy od szczęścia a nie talentu. Czemu nie traktować obywatelstwa jak każdego innego typu członkostwa? Czemu nie dopuszczać utalentowanych ludzi, którzy mogą coś ważnego wnieść? – pyta Kalin.

I tak np. bogaci Chińczycy szukający możliwości swobodnej podróży po Europie kupują chętnie paszporty wyspiarskiego kraju Vanuatu. Agencja migracyjna z Hongkongu niedawno wykupiła nawet czas antenowy i chwytliwą reklamą zachęcała miejscowych do zdobywania obywatelstwa pacyficznego państewka.

Złożone z 80 niewielkich wysp, Vanuatu nie mając zbyt wielu innych możliwości z handlu paszportami uczyniło prawdziwą gałąź gospodarki. Dokument uprawniający do swobodnej podróży do 130 krajów świata kosztuje tam ok. 150 tys. dolarów, ale – jak zauważa BBC – w wielu przypadkach nie jest pozyskiwany legalnie. Dlatego oficjalni pośrednicy, tak jak wymieniona wyżej kancelaria prawna, wybierają dla swoich klientów obywatelstwa innych państw.

Paszport Antigua i Barbuda to koszt 100 tys. dolarów, dokument z St Kitt’s i Nevis zaczyna się od 150 tys. dolarów, Czarnogóry od 274 tys. dolarów, Portugalii od 384 tys. dolarów a Hiszpanii aż 550 tys. dolarów. Bułgaria sprzedaje swoje obywatelstwo za 10 tys. dolarów więcej. Cennik maltański zaczyna się od miliona. Amerykański paszport jest tańszy o 100 tys., ale trzeba stworzyć miejsca pracy dla minimum 10 osób. Brytyjczycy cenią się szczególnie mocno, bo za dokument potwierdzający ich obywatelstwo trzeba wyłożyć przynajmniej 2,5 mln dolarów. Po Brexicie będzie pewnie taniej.

Jan Sochaczewski