Mówi się, że muzyka nie tylko łagodzi obyczaje, ale też najzwyczajniej w świecie relaksuje słuchaczy. Czy dźwięki działają na zwierzęta tak samo, jak na ludzi? Naukowcy starają się odpowiedzieć na to pytanie, już od wielu lat.

Mozart dla gryzoni, jazz nie dla słoni

Pierwsze próby zbadania wpływu muzyki na zwierzęta podjęto jeszcze na początku ubiegłego wieku. W lipcu 1921 mieszkańcy nowojorskiej menażerii (dzisiejsze Central Park Zoo) wysłuchali kilku utworów jazzowych. Jak wynika z ówczesnych obserwacji badaczy „niedźwiedź polarny okazywał zdumienie”, a mały oswojony wilk „biegał spanikowany”. Słoń za to wydawał się zupełnie niewzruszony.

Od tamtej pory naukowcy, od neurologów po lekarzy weterynarii, zastanawiają się, które dźwięki są pożądane przez zwierzęta, a które niespecjalnie. W 1996 r. badacze z Southwest Foundation for Biomedical Research przeprowadzili podobny test na pawianach. Kiedy małpy zaczęły słuchać radia, ustalono, że ich tętno wyraźnie zwolniło. Z kolei badania przeprowadzone w 2004 r przez Brain Research dowodzą, że słuchanie Mozarta zmniejsza skurczowe ciśnienie krwi o 15 proc. u niektórych gryzoni. Zaskakujących odkryć jest jeszcze więcej. Po tym, jak w 2008 r. muzyka zagrał na klarnecie dla Humbaka, ten wydawał się odpowiadać mu własną melodią. Emily Doolitle, zoomuzykolożka i kompozytorka, dodaje, że niektóre zwierzęta czerpią radość nie tylko ze słuchania muzyki, ale również z samodzielnego wydawania dźwięków.

„Ptaki, które świergoczą o świcie, doświadczają przypływu dopaminy” – tłumaczy.

Zwierzęca lista przebojów

Na przestrzeni lat zoomuzykologia rozwinęła się do tego stopnia, że niektórzy artyści, tak jak na przykład wiolonczelista David Teje, tworzą utwory właśnie z myślą o zwierzętach. Grupę docelową kompozytora stanowią konie, psy, koty i małpy. Oczywiście ludzie również mogą słuchać jego piosenek, choć od razu uprzedzamy, że nie przypominają radiowych przebojów. W swoich utworach Teie odtwarza dźwięki wydawane przez zwierzaki w stanie, kiedy czują się bezpieczne i zrelaksowane. Dla przykładu, w części utworów inspiruje się rytmem bicia kocich serc i tonem mruczenia kocic opiekujących się małymi.

Na koniec wróćmy jeszcze do słoni. Badania z 2015 r. potwierdzają, że nie wszystkie są obojętne na muzykę. Podczas koncertu smyczkowego mieszkańcy jednego z belgijskich zoo rytmicznie kołysali trąbami. Zoomuzykolodzy żartobliwie podkreślają jednak, że to nie wystarczający dowód na to, że słonie wolą muzykę klasyczną od jazzu.