Berberowie, mieszkańcy pustyni, tradycyjnie używali tadżinu do pieczenia mięsa i warzyw. Wystarczyło rozpalić ognisko, rozżarzyć drewna lub węgiel postawić na nich owo specjalnie zahartowane gliniane naczynie (te, w których przyrządza się potrawę zwykle nie są barwione), a w nim mięso, soczewicę, warzywa, suszone śliwki, przyprawy. I zostawić. Sekretem tego dania jest bowiem powolne duszenie, które sprawia, że mięso jest niezwykle delikatne, po prostu rozpływa się w ustach. Zwykle kobiety zaczynały przygotowywać tadżin zaraz po śniadaniu,  żeby doszedł na kolację. Oczywiście danie nie byłoby tak pyszne, gdyby nie przyprawy. Trudno wyobrazić sobie marokańską kuchnię bez imbiru, kuminu, soli, czarnego pieprzu i kurkumy. Ale też bez cynamonu, papryki, szafranu, kardamonu, sezamu i czosnku.