Piękna nasza Polska cała – i to nie tylko dzięki malowniczym regionom, ale również wyjątkowym obyczajom. Nie jest tajemnicą, że Polacy są silnie związani z tradycjami. W niektórych miejscach od wielu pokoleń do dziś pielęgnuje się wyjątkowe rzemiosła i zwyczaje. Chyba każdy z nas słyszał o słynnych, bogato zdobionych krakowskich szopkach bożonarodzeniowych czy kurpiowskich palmach wielkanocnych. W ostatnie dni grudnia warto z kolei zajrzeć do Sławatycz na Lubelszczyźnie. Właśnie wtedy na ulice wsi wychodzą brodacze.

Brodacze za Sławatycz

Sławatycze są położone w województwie lubelskim, nad Bugiem, tuż przy granicy z Białorusią. Najbliższe duże miasto to Biała Podlaska oddalona o niecałe 50 kilometrów. O niewielkiej wiosce (według spisu ludności w 2011 r. zamieszkiwało ją 1104 osób) głośno robi się pod koniec grudnia, dzięki lokalnej tradycji związanej z brodaczami. Tak właśnie nazywają się przebierańcy, którzy wychodzą na ulice w trzy ostatnie dni kończącego się roku. W tym czasie kolędują i składają życzenia noworoczne mieszkańcom, ale nie tylko.

– Biorą dziewczę na hocki, czyli łapią je i podrzucają do góry. W ten sposób żegnają stary rok i wszystko, co było złe – tłumaczy Arkadiusz Misztal, wójt gminy Sławatycze w rozmowie z PAP.

Przebrani panowie są atrakcją nie tylko dla ludzi ze Sławatycz, ale również z okolic. Co roku wioskę odwiedzają goście zafascynowani lokalną tradycją. Brodaczy łatwo rozpoznać po charakterystycznych strojach. Obowiązkowym elementem jest oczywiście broda, zgodnie z tradycją wykonana z lnianego włókna. Ma ona symbolizować długie życie, duże doświadczenie i bogactwo przeżyć. Poza tym brodacz nie może wyjść na ulice bez ogromnego kapelusza (około 80 cm) z kwiatami, maski z długim nosem, kożucha i długiego kija.

Ile dokładnie liczy ta tradycja? Tego nie wiadomo, ale najstarsi, 90-letni mieszkańcy wsi mówią, że brodacze ze Sławatycz pojawiali się już we wspomnieniach ich dziadków. Zwyczaj jest więc znany i pielęgnowany przynajmniej od XIX w. Dawniej stroje przygotowano od początku adwentu. Dziewczęta szykowały kolorowe kwiaty z bibuły, a chłopcy robili maski. W trzy ostatnie dni starego roku za brodaczy przebierają się młodzi mężczyźni, jednak zaraz po świętach w nietypowych strojach można zobaczyć również dzieci.

Tradycja obecnie

Dawniej, kiedy nie było jeszcze telewizji i dyskotek, brodacze ze Sławatycz cieszyli się ogromną popularnością we wsi. Po ulicach chodziło wówczas 40, a nawet i więcej przebranych mężczyzn. Obecnie jest ich znacznie mniej. Tradycję podtrzymuje Bolesław Szulej, dyrektor GOK i organizator konkursu na najpiękniejszy strój brodacza. W ten sposób kolejne pokolenia poznają miejscowe zwyczaje. Uczestnicy tegorocznego konkursu nie ukrywają, że chcą bawić, a nie straszyć. Zdarza się jednak, że dziewczęta i dzieci uciekają przed nimi w popłochu.

W tym roku Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego wpisał zwyczaj żegnania starego roku w strojach brodaczy na krajową listę niematerialnego dziedzictwa kulturowego. Wcześniej przez 1,5 roku kompletowana była dokumentacja, w tym rozmowy z najstarszymi mieszkańcami wsi czy archiwalne zdjęcia. Wójt gminy zapowiada, że władze samorządowe będą ubiegać się o wpisanie sławatyckiej tradycji na światową listę UNESCO.

Co prawda brodacze kolędują tylko od 29 do 31 grudnia, ale przez cały rok przypomina o nich mural w Sławatyczach i rzeźby ustawione w centralnym miejscu wsi.

Źródła: slawatycze.pl, pap.pl