W powszechnym wyobrażeniu delfiny to inteligentne i pogodne zwierzęta, które sympatycznie hasają po falach. W antycznej Grecji zabicie delfina groziło śmiercią, a australijscy Aborygeni upatrywali w tych wodnych ssakach przybyszy z Syriusza. Współczesna nauka zachwyca się wysoką inteligencją delfinów i ich złożonym systemem społecznym. – Powinniśmy traktować delfiny jak osoby i zapewnić im pełnię praw. Celowe zabijanie takich osób powinno być karane tak jak zabijanie ludzi – postuluje prof. Thomas White, etyk z Loyola Marymount University w Kalifornii, który postuluje wprowadzenie Karty Praw Waleni.

Tymczasem fascynujące naukowców podobieństwo świata delfinów do świata ludzi ma także ciemne strony.

Gangi delfinów

W morskich głębinach delfiny prowadzą życie, o którym wie się mniej. Delfinie gangi, specjalizujące się w porywaniu i niewoleniu samic, masakrowaniu własnych młodych i innych gatunków waleni, żyją w wodach od zachodniej Australii przez Karaiby, atlantyckie wybrzeża Szkocji i Stanów Zjednoczonych po Kalifornię.

Opętane chucią delfiny są nawet zdolne do atakowania nurkujących ludzi. Zwierzęta łączące się w mniejsze lub większe grupy seksualnych drapieżców tworzą skomplikowaną mozaikę układów społecznych, w których na porządku dziennym są zmiany aliansów i zdrady dotychczasowych sojuszników.

– Ich życie to nieustanny dramat, bardzo wyczerpujący fizycznie i psychicznie. Cieszę się, że nie jestem delfinem – mówi prof. Richard Connor z University of Massachusetts Dartmouth, który od lat 80. bada delfiny w Zatoce Rekina w Australii.

Blizny z Zatoki Rekina

Zatoka Rekina jest delfinim rajem. Obfitujące w ryby lasy bujnych wodorostów porastają tysiące kilometrów dna morskiego u wybrzeży zachodniej Australii, przyciągając stada z całego Oceanu Indyjskiego.

Jednak to, co dzieje się w lazurowej toni, niewiele na wspólnego z rajską sielanką. Wody Zatoki Rekina kojarzyć się powinny raczej z opanowanymi przez gangi dzielnicami Compton albo South Central w Los Angeles. Różnica jest taka, że zamiast tuningowanych gangsterskich kabrioletów tutejsi bandyci używają płetw do patrolowania swoich terytoriów. Zamiast dudniącego rapu, w wodzie słychać kakofonię modulowanych gwizdów, za których pomocą delfinie gangi identyfikują się i komunikują. Oceanolodzy rozpoznają je raczej po pokiereszowanych płetwach grzbietowych i bliznach po starciach z rywalami z innych band.

Z badań prof. Richarda Connora wynika, że 83 proc. samców, żyjących na 13 tys. km 2 Zatoki Rekina, miało blizny po zębach innych delfinów.

Ich charakterystyczny układ pozwolił uczonym nadać samcom z Zatoki Rekina malownicze przezwiska, np. Kapitan Hak czy Płaskopłetwy. Te dwa delfiny przewodzą swoim własnym, małym bandom, mając do pomocy dwóch, najwyżej trzech innych gangsterów. Taka grupa z upodobaniem zajmuje się seksem grupowym. W przypadku delfinów to nie jest zresztą wcale takie proste.

Delfinice rodzą jedno młode, a potem przez trzy do pięciu lat są zajęte wyłącznie ich wychowaniem, co powoduje, że atrakcyjnych seksualnie partnerek nie ma nigdy zbyt wiele. Dlatego małe grupy łączą się w większe, liczące kilkunastu członków gangi, które kradną konkurentom płodne samice, by potem dzielić ich dostępne tylko przez miesiąc wdzięki między siebie. Samice w okresie rui są tak cenne, że są swego rodzaju walutą – można je np. przehandlować z innym gangiem w zamian za tereny łowieckie. Kapitan Hak, Płaskopłetwy i ich kompani odganiają konkurentów i pilnują panien na wydaniu. Samice delfinów znane są z niepohamowanej chuci i przy pierwszej nadarzającej się okazji mogą po prostu uciec do innego gangu.

Najefektywniejsze gangi osiągają w prokreacji imponujące rezultaty. John, Paul, George i Ringo tworzą bandę nazwaną przez naukowców The Beatles, która rządzi na wodach koło Port Stephens w Nowej Południowej Walii. Beatlesi spłodzili połowę młodych w liczącym 130 sztuk stadzie.

Delfiny w Zatoce Rekina w Australii. fot. Sidney Langhammer/EyeEm/Getty Images

Trudno w takich wypadkach mówić o związkach rodzinnych, skoro należące do gangu samice zwyczajnie nie wiedzą, który z członków jest ojcem ich młodych. To jeden z powodów, dla których delfiny opierają swoją organizację społeczną nie na lojalności wobec krewnych tylko wobec grupy, z którą zdobywa się i dzieli partnerki. – Nie każdy Beatles miał pewność dostępu do samicy, a mimo to pomagał w jej pilnowaniu, licząc na rewanż ze strony kolegów albo młodych, urodzonych przez delfinie należące do gangu – mówi Joanna Day, biolożka z Macquarie University w Australii badająca Beatlesów z Port Stephens.

Silne więzi pomagają członkom gangu radzić sobie z chronicznym brakiem samic zdolnych do kopulacji. – Samce pocierają nosami swoje genitalia i penetrują się analnie; można zaryzykować twierdzenie, że mamy do czynienia z gangami gejów, pasących samice wyłącznie do reprodukcji – twierdzi Janet Mann, biolożka morski z Georgetown University.

W objęciach mokrej bogini

Wyobraźcie sobie, że jesteście naładowaną testosteronem maszyną seksualną, zdolną do kilkunastu ejakulacji dziennie, a do tego mogącą bez uszczerbku na zdrowiu nie spać przez pięć dni z rzędu. Delfiny to potrafią, bo w ich przypadku powiedzenie: spać z otwartym jednym okiem sprawdza się w stu procentach. Podczas snu te morskie ssaki wyłączają jedną półkulę mózgu, utrzymując jednocześnie drugą w stanie czuwania, koniecznego do ochrony przed drapieżnikami i kontrolowania oddechu podczas spania pod wodą.

Czujność i wytrzymałość delfinów badał Sam Ridgway z US Navy Marine Mammal Program. Mordercze testy, w czasie których delfiny działały na pełnych obrotach przez pełne pięć dób, nie wykazały ani zaburzeń poziomu białych i czerwonych krwinek, ani minerałów, takich jak wapno i żelazo, ani nawet wahań w poziomie dopaminy i kortyzolu – hormonów, związanych z odczuwaniem stresu. Co więcej, delfiny wcale nie musiały odsypiać wyczerpującego okresu czuwania.

Z wojskowego punktu widzenia czyni to z delfinów idealnych żołnierzy do wykrywania min i zwalczania wrogich płetwonurków. W cywilnym życiu jednak taki hiperaktywny ssak łatwo może zejść na złą drogę. A wtedy biada każdemu, kto się na niego natknie, bo delfiny nie przepuszczają nawet ludziom.

Gangi z upodobaniem plądrują sieci rybackie w Zatoce Meksykańskiej. Rybacy radzą sobie z tym problemem na swój własny, brutalny sposób. Trupy delfinów z ranami postrzałowymi znajdowano jesienią na wielu plażach Luizjany i Alabamy.

Morscy rozbójnicy dają się we znaki także nadbrzeżnym miasteczkom. Miasteczko Slidell nad jeziorem Pontchartrain w Luizjanie przez cały zeszły rok było nękane przez agresywnego delfina. Jego mieszkańcy odgrażali się w mediach, że jeśli ktoś go nie zabierze, z chęcią odstrzelą łobuza.

Śmierdziel atakuje

W mediach głośno było także o delfinie zwanym Stinky, czyli Śmierdziel. W lipcu 2016 roku zajmujący się fotografią podwodną nurek Michael Maes omal nie został zgwałcony przez grasującego na Kajmanach Śmierdziela, który potem napastował także jego kolegę. Film Michaela Maesa można bez trudu znaleźć w internecie. 

Przyjazne ludziom delfiny, które od niewinnych zabaw szybko przechodzą do nachalnych zalotów, są znane od lat. W 1994 roku samotny butlonosy delfin nazwany Tiao stał się atrakcją południowego wybrzeża Brazylii w okolicach Caraguatatuba – ludzie uwielbiali z nim pływać a on szczególnie emablował kobiety. Kiedy jednak jeden z pływaków, broniąc się przed jego zalotami, bezmyślnie wetknął mu w otwór nosowy patyczek od loda, Tiao dostał szału i poranił 20 ludzi – jeden z nich zmarł w wyniku obrażeń.

Na początku XXI w. w zatoce Weymouth w brytyjskim Dorset pojawił się delfin George, który szybko zaczął rozrabiać. Staranował dwóch dorosłych, pogryzł kilkoro dzieci i próbował uwieść młodą pływaczkę, spychając ją na głębsze wody. – On zachowuje się jak zbuntowany młodzieniec z obsesjami seksualnymi i skłonnościami do łobuzerki – skomentowała to zachowanie w BBC oceanolog Jenny Alexander. W USA co roku notuje się kilkanaście przypadków atakowania ludzi przez delfiny.

Gdy kilka lat temu 37-letnia Tanya Halerfan zaginęła bez wieści, nurkując na Florydzie, znalazło się kilku świadków twierdzących że została uprowadzona przez młode podniecone delfiny. Badacze z Dolphin Research Institute na Florydzie przyznali, że umieszczane przez nich w wodzie manekiny są regularnie uprowadzane przez młode delfiny w głębiny.

Co ciekawe, wiele wskazuje na to, że nie tylko samce interesują się ludźmi. W 2011 roku Michael Brenner opublikował książkę „Wet Goddess” („Mokra bogini”), w której opisywał, jak pracując w delfinarium na Florydzie, został uwiedziony przez agresywną seksualnie samicę.

Zabawa w zabijanie

Kojarzony z uśmiechem grymas przyklejony do pyska każdego delfina może być równie mylący jak łagodność, za którą tak lubimy te zwierzęta. Podobnie jak organizujący się w gangi ludzie, tak i one nie stronią od zabijania. Brutalność delfinów od lat zdumiewa badaczy od Szkocji po Kalifornię.

Gdy pod koniec lat 90. na kamieniste plaże Moray Firth w Szkocji fale zaczęły wyrzucać setki ciał morświnów, winnych tradycyjnie szukano wśród pracujących w okolicy nafciarzy. Potem szukano jeszcze przebić w podmorskich kablach elektrycznych i szkodliwego promieniowania ze światłowodów telekomunikacyjnych. Autopsje morświnów wykazały jednak, że te łagodne ssaki morskie miały kompletnie pogruchotane kości i zmarły w wyniku krwotoków wewnętrznych. Podobne masakry morświnów regularnie zdarzają się także na zachodnim Atlantyku w okolicach Virginia Bay i w Kalifornii. To tam wyjaśniła się zagadka mordów.

Mark Cotter, ekolog z organizacji Okeanis, był w latach 2007–2010 świadkiem kilku takich masakr morświnów, dokonywanych przez grupy nawet 20 młodych delfinów. Cotter zaobserwował rozmyślne pastwienie się delfinów nad martwymi już ofiarami.

– Gdy cały gang już odpłynął, dwa delfiny zostały jeszcze, by pobawić się trupem, po czym pchnęły pogruchotane zwłoki w kierunku naszej łodzi, zupełnie jakby mówiły: myśmy już z nim skończyli, teraz twoja kolej – wspominał Mark Cotter. Badacze obserwowali także determinację, z jaką delfiny dokonywały egzekucji na morświnach. – Uderzenia były starannie wymierzone, ataki trwały nawet pół godziny – mówił prof. Ben Wilson, szkocki oceanolog z Aberdeen, który wystąpił w filmie „The Dolphin Murders”, dokumentującym zbrodnie, popełniane przez delfiny.

Uczeni długo zastanawiali się, dlaczego tak inteligentne i łagodne zazwyczaj ssaki mordują kuzynów, którzy nie stanowią dla nich żadnej konkurencji. Jedna z teorii mówi, że gangi młodych delfinów wyładowują w ten sposób seksualną frustrację związaną z niedostatkiem samic, zagospodarowywanych przez bandy starszych i silniejszych osobników. Delfiny znane są przecież ze zwyczaju mordowania własnych młodych, by w ten sposób zyskać dostęp do płodnych samic, które już w tydzień lub dwa po zakończeniu karmienia są zdolne do rozrodu. Badacze uznali więc, że bezmyślne z pozoru masakrowanie bezbronnych morświnów to trening przed dzieciobójstwem. Nie da się także wykluczyć, że morświny zostały zabite omyłkowo, bo w mętnych, zimnych wodach na północy łatwo pomylić je z małymi delfinami.

Pojednanie gangów

Latem zeszłego roku doszło do historycznego pojednania gangów z Moreton Bay koło Brisbane. Tamtejsze stado wiele lat temu podzieliło się na dwa gangi, identyfikujące się nie według stopnia pokrewieństwa czy podziałów terytorialnych, ale sposobu zdobywania pożywienia. Część stada prowadziła tradycyjne polowania na żerujące w okolicznych wodach ławice, a część poszła na łatwiznę, żywiąc się wyłącznie rybami, wyrzucanymi z trawlerów, łowiących w zatoce.

Przez całe lata obie grupy przestrzegały podziału na te, które polują i te, które czekają, aż rybacy wyrzucą nadmiar połowów za burtę. Wszystko zmieniło się, gdy w Moreton Bay stworzono rezerwat delfinów. Liczba kutrów spadła o połowę i darmowa stołówka zwyczajnie przestała istnieć. To wtedy doszło do porozumienia między dwiema grupami. – Delfiny po prostu przeorganizowały cały swój system społeczny od czasu, gdy zniknęły trawlery, i teraz polują razem – mówiła BBC dr Ina Ansmann z University of Queensland.

Rezerwat delfinów w Moreton Bay. fot. seanscott/Getty Images

Badacze, których zdumiewa brutalna rywalizacja między niewielkimi, liczącymi kilka lub kilkanaście osobników gangami, obserwują jednak, że na poziomie większych grup delfiny znakomicie się dogadują. Zaobserwowano nawet istnienie instytucji mediatora, kogoś w rodzaju mafijnego rozjemcy, który pomaga łagodzić napięcia między gangami.

– On pierwszy nawiązuje kontakt z konkurencyjną grupą, sprawdza jej zamiary, a potem gwizdem daje znak reszcie, że mogą się przyłączyć. Osobne sygnały stosowane są do polowania, osobne do spotkań towarzyskich – wyjaśniają Vincent Janik i Nicola Quick ze szkockiego University of St. Andrews, którzy zajmują się systemami komunikacji wśród delfinów. Spotkania dużych grup rzadko kończą się wojną. Znacznie częściej dochodzi za to do kontaktów seksualnych, nie dość, że między samcami, to jeszcze różnych gatunków.

Dr Janet Mann, która interesuje się szczególnie seksualnością delfinów, obserwowała spotkania stad delfinów butlonosych z delfinami tropikalnymi, kończących się czymś w rodzaju homoseksualnej orgii, w której silniejszy gang butlonosych odgrywał zdecydowanie aktywną rolę. Nasuwa się skojarzenie z więziennym gwałtem jako najbardziej upokarzającą formą zaznaczenia wyższości członków jednego gangu nad drugim, choć uczeni nie są pewni, czy mimo wszystko wyglądający na wymuszony seks między samcami nie jest jednak elementem polityki pojednania między gangami.

Delfinie penisy, giętkie i chwytne, poza funkcjami rozrodczymi pełnią także rolę wielofunkcyjnego narzędzia. Znany jest przypadek delfina o imieniu Freddy, żyjącego w Ample Harbour koło Newcastle w Anglii, który używał członka do holowania pływaków. Jeden z nich został nawet oskarżony o spółkowanie z Freddym, zanim kilkudniowe obserwacje zwyczajów Freddy’ego nie uwolniły mężczyzny od zarzutów.

Delfinie penisy służą nie tylko do chwytania różnych obiektów, ale także do badania ich dotykiem. Nadaje to nowego znaczenia nietypowej aktywności seksualnej samców, które widuje się podczas prób spółkowania z kłodami drewna, kamieniami czy żółwiami, chowającymi się w skorupach.

Twórcza przemoc

Życie w ciągłym napięciu, w plątaninie zmieniających się układów sił i relacji między poszczególnymi gangami, ma także swoje dobre strony. Z powodu rozwiązłości seksualnej delfiny w znacznym stopniu uwolniły się od klanowych więzów rodzinnych, a łatwość przemieszczania się na duże odległości powoduje, że podziały terytorialne też tracą na znaczeniu.

– Delfiny są jedynymi oprócz ludzi ssakami, które tworzą społeczeństwo otwarte. Wszystko jest w nim możliwe, bo wszystko jest kwestią negocjacji – mówi prof. Richard Connor. Delfinie społeczeństwo otwarte jest możliwe m.in. dzięki gangom, tworzonym nie wokół więzów krwi, ale konkretnych umiejętności. W Zatoce Rekina, gdzie od lat pracuje prof. Connor, delfiny bardzo dbają o staranny dobór członków swoich subkultur.

W latach 90. delfinica nazywana Gąbkującą Ewą zaczęła podczas poszukiwania jedzenia używać morskich gąbek do ochrony nosa przed ostrymi kamieniami zalegającymi dno zatoki. Można by pomyśleć, że ten sprytny zabieg szybko podchwyci reszta stada, ale po 20 latach okazało się, że tylko około 20 delfinów z liczącej ponad 60 sztuk grupy stosowało tę metodę. Na podobnej zasadzie tworzą się wszystkie gangi delfinów – przyjmowani są tylko najlepsi albo najbardziej pasujący a nie każdy, kto urodził się w tej samej okolicy.

Ten system społeczny niezależny od nierozerwalnych więzów pokrewieństwa wymaga przewidywania, szybkiej oceny sytuacji i zdolności do równie szybkich zmian zachowania. – Nigdy przecież nie wiadomo, czy od ostatniego spotkania, które było przyjazne, coś się jednak nie zmieniło – mówi prof. Connor. Życie w takich warunkach wymaga nieprzeciętnej inteligencji. Nieprzypadkowo przecież mózgi delfinów są większe od tych, jakie mają inteligentne naczelne, np. szympansy, a ciężarem, choć nie wielkością przewyższają nawet mózgi ludzkie.

To pewnie tłumaczy także, dlaczego i ludzie, i delfiny jako jedyne ssaki uprawiają seks dla przyjemności i mają skłonności do nieuzasadnionej przemocy.