Rok później służyła Galileuszowi, włoskiemu matematykowi, fizykowi i astronomowi, który obserwował przez nią niebo. Udoskonalał też wynalazek Holendrów, by wreszcie stworzyć teleskop, instrument, który powiększał aż 30-krotnie. Nową nazwę miał ponoć wymyśleć znajomy Galileusza, Giovanni Demisiani, ale najważniejsze jest to, że dzięki temu przyrządowi astronom przekonał się o słuszności modelu heliocentrycznego, zaproponowanego 100 lat wcześniej przez Kopernika. Wiadomo też, że wielki uczony w drugiej połowie swego życia cierpiał na bliżej nieokreśloną chorobę oczu, która pod koniec egzystencji doprowadziła go do całkowitej ślepoty. Z tego powodu uczeni z florenckiego Obserwatorium Arcetri i Muzeum Historii Nauki chcą ekshumować szczątki astronoma i poddać badaniom jego DNA. Badając geny chcą dotrzeć do sedna jego choroby, a następnie komputerowo „odtworzyć” jego oczy, by obejrzeć niebo tak, jak on je widział. Już stworzyli replikę teleskopu, jakiego używał, ale, jak na razie, Kościół nie wyraził zgody na ekshumowanie szczątków Galileusza, którego za głoszenie teorii heliocentrycznej skazał w 1633 r. na areszt domowy do końca życia. Florenccy uczeni dążą do wyjaśnienia błędów, które ich wielki rodak popełniał podczas swoich obserwacji, nie widząc np. pierścieni otaczających Saturna.

Tekst: Agnieszka Budo