Według wstępnych szacunków rekordowa fala upałów, która przeszła kilka tygodni temu przez północno-zachodnie wybrzeże Oceanu Spokojnego, doprowadziła do śmierci ponad miliarda morskich stworzeń. Skala tragedii zaskoczyła nawet ekspertów.

Zabójcze upały na amerykańskim wybrzeżu

Christopher Harley, profesor na Uniwersytecie Kolumbii Brytyjskiej, potwierdza, że liczba zgonów stale rosła w czasie, kiedy jego koledzy z zespołu przeszukiwali miejscowe plaże.

„Byłem na brzegu, kiedy upały dopiero się zaczynały. Nie spodziewałem się, że większość organizmów po prostu ich nie przeżyje. Wtedy nie wiedziałem też, że najbliższe tygodnie spędzę, biegając po plażach i dokumentując skutki tej tragedii” – wspomina.

W pierwszej kolejności fale wyrzuciły na brzeg martwe małże i morszczyny. Kilka tygodni później naukowcy oszacowali, że czerwcowa fala upałów (przez parę dni temperatury w okolicach Vancouver przekraczały 37 stopni Celsjusza) zabiła miliard zwierząt. Obecnie przewidują, że mogło być ich jeszcze więcej. Tylko na samej wyspie Galiano zginął milion małży. Kilometrowy obszar w pobliżu White Rock ma być z kolei cmentarzyskiem dla 100 milionów pąkli.

Zniknięcie ponad miliarda stworzeń fatalnie odbije się na podwodnych ekosystemach. Już sama utrata tak wielkiej liczby małży będzie mocno odczuwalna, a to dlatego, że te niepozorne żyjątka filtrują wodę i są pożywieniem między innymi dla rozgwiazd, krabów i ptaków. Ich niedobór może zdestabilizować istniejące łańcuchy pokarmowe. Morszczyn za to jest naturalnym siedliskiem dla wielu morskich organizmów, które teraz będą musiały zreorganizować swój tryb życia.

„Poważny uszczerbek populacji tylko tych dwóch gatunków spowoduje odczuwalny spadek bioróżnorodności, a szacowanie strat jeszcze się nie skończyło” – tłumaczy Harley.

Ponura przyszłość

Naukowcy zwracają też uwagę na problem, którego większość ludzi nie dostrzega. W Oceanie Spokojnym żyją setki stworzeń, o których wciąż wiemy za mało, żeby ustalić, czy i kiedy ich populacjom uda się zregenerować. Nie wiadomo też, jaki wpływ na ekosystemy będzie miało ich masowe zniknięcie.

Nie tylko okolice Vancouver tak silnie odczuły rekordową falę upałów. Harley przyznaje, że cały czas dostaje wiadomości o podobnych obserwacjach z fiordu Hood Canal w stanie Waszyngton i z Klemtu na wyspie Swindle Island w Kolumbii Brytyjskiej. Temperatury na całym świecie stale rosną, dlatego ekolodzy przewidują, że w niedalekiej przyszłości podobna tragedia można spotkać inne regiony.