Mt. Everest, wysokość 7700 m, wiercenie otworu pod spit.

Dokonał tego zespół komercyjnej organizacji International Mountain Guides i Szerpa. Eric Simonson, lider komercyjnej wyprawy IMG oświadczył:

„Był to historyczny dzień dla Everestu. Osadzonych zostało na Żółtych Skałach 6 nowych, stalowych, 10 centymetrowych spitów. Zamocowane zostały nowe liny. Jedna dla ruchu w górę, druga dla ruchu w dół. Zrzuciliśmy 30 kg starych lin. Droga na Everest będzie bezpieczniejsza i szybsza. Odczują to Szerpowie, dotychczas mocujący się z pajęczyną starych, niepewnych lin. Ale na tym nie koniec. Chcemy ospitować kuluar genewczyków i skalny próg poniżej południowego wierzchołka.”

Mt. Everest, wysokość 7700 m, wbijanie spita.
Mt. Everest wysokość 7700 m, liny poręczowe na Żółtych Skałach.


Takie wieści przygnębiają. Ale należy mieć na uwadze, że „Via Ferratą” biegnąca południową stroną Everestu przejdzie prawdopodobnie w przyszłym roku około 500 osób.

Wydaje się, że wbicie sześciu nitów w skały Everestu to symboliczne wbicie gwoździ do trumny pewnej epoki himalaizmu, której koniec zaczął się już dawno temu.

Artur Hajzer - himalaista, takim dzieli się komentarzem: „W relacjach o umieszczeniu spitów uderzył mnie nie tyle fakt ich zainstalowania co umocowania dwóch linii poręczy: dla ruchu w górę i dla ruchu w dół. To jest prawdziwy znak czasu i to jest większy przełom od tych spitów. To się wydarzyło po raz pierwszy w tym sezonie!!! Utworzono ruch dwustronny z/w ma tłok i zatory nie tylko na tych poręczach w Żółtych Skałach ale też położono po dwie równoległe drabiny nad szczelinami w Icefallu. Przypomina to trochę sytuację z Orlej Perci, gdzie ze względu na tłok koniecznością było zorganizowanie ruchu jednostronnego. Utworzenie ruch dwustronnego, zainstalowanie nitów w Żółtych Skałach, (a wkrótce pewnie i drabin na uskoku Hilarego) to kolejne małe kroczki w kierunku "cywilizowania", "zbrojenia", "okiełznywania" tej góry. Wcześniej milowymi krokami na drodze do jej zadeptywania było wprowadzenie na rynek lekkiego rosyjskiego tlenu, nowej generacji butów i łączności satelitarnej. Tlen marki POISK (lata 90-te) umożliwił podpinanie klientów do tlenu już od wysokości 7200 m (od obozu III). Tak się robi, i tak się atakuje Everest, wbrew etyce i zasadom. Jeden klient na cały atak potrzebuje 8 butli, każda z nich waży tylko 4 kg. Oczywiście o tych wdrożeniach w dużej mierze decydował i decyduje popyt. Jeżeli ludzkość nie pójdzie po rozum do głowy to pewnie budowa kolejki na ten szczyt jest tylko kwestią czasu.”

Zdobywcy Everestu
Utracono rachubę co do ilości zdobywców Everestu. Ich liczbę można szacować pomiędzy 3000 a 4000 z czego ponad połowa to występujący w roli przewodników Szerpowie, w tym ok 150 to kobiety. Masowa ekspansja na Everest rozpoczęła się w 2003 kiedy to rokrocznie na ten szczyt zaczęło wchodzić ok.400-500 osób (ok.250 drogą pierwszych zdobywców od południa/Nepalu i ok. 250 drogą od północy, od Tybetu). W każdym sezonie na Evereście ma miejsce ok 10 wypadków śmiertelnych.
Tzw. wskaźnik śmiertelności waha się więc na poziomie 2-3% (ilość wypadków śmiertelnych w stos. do ilości zdobywców) i jest najniższy spośród ośmiotysięczników co powoduje, że mimo tragicznego żniwa (10 zgonów) Everest pozostaje górą najbezpieczniejszą (duża ilość wejść). Everest jest jednak często areną wydarzeń etycznie skandalicznych, zdarza się bowiem, że w ataku szczytowym komercyjni zaimprowizowani alpiniści mijają umierających himalaistów z innych wypraw, którym nie udziela się pomocy (wypadek Davida Sharpa 2006) lub też areną zachowań heroicznych (akcja ratunkowa na 8600 m, po Lincolna Hall'a 2006). Tracimy też rachubę co do ilości Polaków na Everście. Nikt tego nie liczy, na pewno jest to ilość już sporo powyżej 20 osób.
Informacje o zdobywcach Everestu przekazał A. Hajzer.

Dodajmy, że 21 maja 2009 na szczycie Everestu stanęła Anna Barańska – pierwsza Polka, która zdobyła Everest od strony Tybetu.