Opis tego, co dzieje się miliard lat świetlnych stąd, przypomina gwiezdne wojny toczone na skalę kosmiczną. Naukowcy odkryli dwie galaktyki, które są w trakcie łączenia się. Proces ten nie przebiega jednak spokojnie. Jedna z galaktyk strzela prosto w drugą plazmowym dżetem. Czyli strumieniem rozgrzanej materii, poruszającym się z szybkością bliską prędkości światła.

Galaktyka, z której emitowane są dżety, nie jest niczym nadzwyczajnym. Jednak w tym przypadku astronomowie zaobserwowali dziwną anomalię. Otóż z galaktyki „atakującej” – RAD12 – wystrzeliwany jest tylko jeden dżet. To pierwszy taki przypadek opisany przez naukę. Dotychczas znamy jedynie takie galaktyki, z których wyrzucane są dwa dżety.

Czarne dziury w galaktykach eliptycznych

Pod względem budowy galaktyki zazwyczaj dzieli się na dwa rodzaje. W kosmosie wyróżniamy galaktyki spiralne (Droga Mleczna to galaktyka spiralna z poprzeczką) i galaktyki eliptyczne.

Galaktyki spiralne składają się z dysku, od którego odchodzą wyraźnie widoczne, skręcające się ramiona. Cały czas powstają w nich nowe gwiazdy. Kiedyś uważano, że dzieje się to w tempie jednego słońca na rok. Ostatnio jednak odkryto, że procesy gwiazdotwórcze mogą zachodzić znacznie szybciej.

Drugi rodzaj to galaktyki eliptyczne. Nie mają wyraźnej wewnętrznej struktury. Od dawna nie powstają w nich nowe gwiazdy. Dlaczego? Jedno z proponowanych wyjaśnień wskazuje na supermasywne czarne dziury, znajdujące się w jądrach takich galaktyk. Miałyby one działać jak swoiste odkurzacze – przyciągać pyły i gazy i wystrzeliwać część z nich w postaci dżetów. W ten sposób galaktyki eliptyczne pozbawiane byłyby materii, z której mogłyby formować się nowe słońca.

Nietypowe galaktyki

Połączone ze sobą długim strumieniem plazmy galaktyki RAD12 i RAD12-B to galaktyki eliptyczne. RAD12 wyrzuca z siebie tylko jeden dżet. Dlaczego tak jest – nie wiadomo. Naukowcy przypuszczają, że w RAD12 musi istnieć coś, co blokuje drugi dżet, normalnie wystrzeliwany z przeciwległego bieguna jądra galaktyki.

Astronomowie z Uniwersytetu Mumbajskiego w Indiach badali cały układ z pomocą indyjskiego obserwatorium Giant Metrewave Radio Telescope (GMRT) oraz radioteleskopu MeerKAT w RPA. Na obrazach, które uzyskali, wyraźnie widać plazmę zaznaczoną na różowo. Ma kształt stożka. Wydobywa się ze środka RAD12 i strzela w sąsiednią galaktykę.

Dodatkowo można dostrzec również mniej wyraźną, starszą plazmę, która tworzy coś na kształt kapelusza grzyba. Ma barwę różową przechodzącą w czerwień. Cała struktura ma 440 tys. lat świetlnych – jest wystarczająco duża, by dosięgnąć sąsiedniej galaktyki, i większa niż galaktyka macierzysta.

Narodziny gwiazd

Teoretycznie w bombardowanej galaktyce mogłoby dojść do przyspieszenia procesów gwiazdotwórczych. Materia wyrzucana z jednej galaktyki „uderzałaby” w drugą. Wówczas powinny w niej zaistnieć warunki sprzyjające formowaniu się nowych gwiazd. Naukowcy znają już pięć takich układów, w których „wymiana plazmy” prowadziła właśnie do takiego skutku.

Jednak RAD12 i RAD12-B znów są wyjątkiem. RAD12-B – czyli galaktyka bombardowana plazmą – wcale nie stała się pulsującym gwiezdnym żłobkiem. To kolejna zagadka związana z tym układem, czekająca na rozwiązanie.

Badania RAD12 i jej sąsiadki przeprowadził zespół dr Ananda Hoty. Praca na ten temat ukazała się jesienią zeszłego roku w czasopiśmie „Monthly Notices of the Royal Astronomical Society”

Źródła: Science Alert, Monthly Notices of the Royal Astronomical Society.