Protokół montrealski to międzynarodowe porozumienie dotyczące przeciwdziałania dziurze ozonowej podpisane – jak wskazuje nazwa – w Montrealu 16 września 1987. Do 2000 roku jego postanowienia były stopniowo wzmacnianie i zobowiązywały państwa, które parafowały porozumienie do wyeliminowania substancji ODS, jak skrótowo określane są substancje zubożające warstwę ozonową.

Do 1999 stosowanie 95 substancji zagrażających warstwie ozonowej było regulowane przez protokół, a zużycie CFC zostało zredukowane z 1,1 mln ton w 1985 do mniej niż 150 tys. ton rocznie. Protokół montrealski stał się porozumieniem globalnym przystąpiło do niego ponad 160 państw.

Kiedy w październiku 2019 roku NASA poinformowała, że z najnowszych obserwacji wynika, że dziura ozonowa jest najmniejsza w historii pomiarów, klimatolodzy zareagowali entuzjastycznie. Ale pojawiły się też wątpliwości – czy protokół montrealski miał na to jakikolwiek wpływ?

Najnowsze badania opublikowane w „Nature” sugerują, że międzynarodowa umowa w realny sposób przyczyniła się do zatrzymania zmian w warstwie ozonowej, a nawet do ich cofania.

Aby sprawdzić, czy porozumienie miało wpływ na zmiany w dziurze ozonowej, badacze przeanalizowali prądy strumieniowe oraz zmiany w ich przebiegu. Wcześniej ubytek ozonu napędzał południowy prąd strumieniowy, który kierował się dalej na południe niż zazwyczaj. Wpłynęło to na zmianą wzorców opadów, a także prądów oceanicznych. Mniej więcej dziesięć lat po podpisaniu protokołu migracja prądów się zatrzymała.

Korzystając z szeregu modeli i symulacji komputerowych, w nowych badaniach naukowcy wykazali, że ta zmiana nie była spowodowana wyłącznie naturalnymi zmianami wiatrów. Ich zdaniem – zmiany w warstwie ozonowej mogły odpowiadać za nagłe zatrzymanie prądów.

Innymi słowy, wpływ protokołu montrealskiego wydaje się mieć znaczący wpływ na zatrzymanie, a nawet odwrócenie południowego prądu strumieniowego.

Warstwa ozonowa nad Antarktydą tak bardzo się zregenerowała, że ​​zatrzymała wiele niepokojących zmian w atmosferze półkuli południowej.

Mimo to radość może być wciąż przedwczesna. Podczas gdy porozumienie ws. ODS z pewnością pozwoliły nieco ochronić warstwę ozonową, poziom dwutlenku węgla w atmosferze nadal niebezpiecznie wzrasta.

Globalne ocieplenie może mieć też związek ze zmniejszającą się dziurą ozonową – twierdzi część badaczy. Uważają, że za zmniejszenie dziury ozonowej odpowiadają częściowo bardzo łagodne temperatury w rejonach arktycznych. A te – jak wiadomo – są rekordowo wysokie.

Co więcej produkcja substancji zubażających warstwę ozonową, zaczyna ponownie rosnąć. Szczególnie w regionach przemysłowych w Chinach.

Jednak nowe badania mogą być dowodem na to, że jeśli podejmiemy globalne i natychmiastowe działania, możemy pomóc zatrzymać lub nawet odwrócić niektóre z wyrządzonych szkód.

 

Katarzyna Grzelak