Choć od pierwszych masowych protestów ludzi przejętych stanem środowiska minęło pół wieku, ustanowiony w 1970 roku w USA i obchodzony co roku (w Polsce od 1990 roku) Dzień Ziemi nie wiązał się zazwyczaj z żadnymi globalnymi zmianami na lepsze.

Owszem ekolodzy zwykle słusznie utyskują, politycy obiecują a dzieci sprzątają trawniki koło szkoły. Gminy organizują wspólne sadzenie drzew, dzielnice zbierają elektrośmieci a korporacje podczas pikników ekologicznych ogłaszają plany ograniczania emisji gazów cieplarnianych.

W Polsce oficjalnym organizatorem obchodów jest Ministerstwo Klimatu. Z konieczności wszystko odbywa się w sieci. Przygotowano warsztaty - pomógł Bank Ochrony Środowiska, Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej oraz Ministerstwo Edukacji Narodowej. Patronem został prezydent Andrzej Duda a kilkugodzinną transmisję zorganizowano na serwisie Youtube.

W tym roku świat stanął na głowie, więc i Dzień Ziemi – nie tylko z powodu zakazu wychodzenia z domu – przebiega inaczej. Ale też tym razem Ziemianie swojej planecie mogli dać bardzo zauważalny – zarówno gołym jak i uzbrojonym okiem – prezent: czystsze powietrze.

Uziemione samoloty, zamknięte fabryki i mniej aut na drogach przełożyły się na globalną poprawę jakości powietrza. Wystarczyły trzy tygodnie kwarantanny by największe miasta świata cierpiące z powodu smogu odnotowały spadek (rok do roku) zabójczych cząsteczek nawet o 60 proc.

Raport ogłosił producent sprzętu do oczyszczania powietrza, firma IQAir po dokonaniu oceny sytuacji w 10 dużych ośrodkach miejskich. Sprawdzano tam obecność pyłów zawieszonych PM10 i PM2.5.

W 7 na 10 z nich (w tym Nowe Delhi, Seul, Wuhan i Bombaj) zmiana była szczególnie widoczna. Oceniano zawsze okres 21 dni podczas maksymalnego ograniczania funkcjonowania państw objętych pandemią.

W Polsce sytuacja zmieniła się częściowo, bo choć faktycznie stwierdzono spadek ilości tlenku azotu związanego z mniejszym ruchem aut, to jednak domowe piece w chłodnym marcu i na początku kwietnia wpompowywały toksyczne pyły do atmosfery i naszych płuc. Wraz z cieplejszą aurą zwiększyła się też jakość powietrza.

Smutny polski “wyjątek” od światowej reguły nie zmienia panującej wśród ekspertów opinii o lepszej sytuacji. Niestety, autorzy raportu z IQAir też nie mają wątpliwości, że zmiana na lepsze jest chwilowa.

Jak tylko uporamy się z COVID-19, restart światowej gospodarki zapewne przywróci dawny poziom zanieczyszczenia. Pozostaje mieć nadzieję, że dostrzegalna poprawa zmieni coś w mentalności ludzi. Być może kontakt z czystym powietrzem, czasem pierwszy raz od dekad, może wystarczyć.

Między 23 marcem a 13 kwietnia w indyjskiej stolicy Nowym Delhi nastąpił 60 proc. spadek poziomu pyłów zawieszonych PM2.5 w porównaniu do stanu z 2019 roku. Zarówno tam jak i w handlowej stolicy kraju, Bombaju, powietrze w marcu było najlepsze dla tego miesiąca w historii prowadzonych badań. Indie są jednym z najbardziej zanieczyszczonych państw świata. Przeciętny obywatel tego kraju wystawiony jest na normy pyłów 2.5 przekroczonych o 500 proc.

 

W stolicy Korei Południowej między 26 lutego a 18 marca poziom PM2.5 spadł o 54 proc. To dużo w kraju, należącym do ekologicznych ”czarnych owiec” OECD, gdzie rząd stan środowiska określa mianem ”katastrofy społecznej”.

W tych samych dniach w chińskim Wuhan, wielomilionowej metropolii i stolicy prowincji Hubei zamkniętej i niemal odciętej od świata z powodu pandemii zanieczyszczenie powietrza spadło o 44 proc.

Pod względem jakości powietrza okres 10-tygodniowego zamknięcia przemysłu i wstrzymania komunikacji miejskiej uznano za najlepszy od lat. Podobną poprawę (spadek rok do roku poziomu PM2.5 o 31 proc., nawet 51 proc. w stosunku do średniej z ostatnich 4 lat) odnotowano w Los Angeles, Londynie, Madrycie i Rzymie.

Nikt naturalnie nie traktuje tak silnego hamowania światowej ekonomii jako rozsądnego rozwiązania problemów zanieczyszczenia powietrza. Aktualną sytuację wynikłą z pandemii należy traktować jako promyk nadziei pojawiający się w bardzo trudnej sytuacji. Jak sygnał do wszystkich na Ziemi: zobaczcie, jak dobrze może być.

 

Trudność polega na tym, że trzeba znaleźć równie skuteczne rozwiązania bez doprowadzania miliardów ludzi na skraj bankructwa. Być może warto wykorzystać aktualną sytuację, by restart gospodarki powiązać z wymuszaniem proekologicznych rozwiązań.

- Pomoc państwa dla firm uzależnić od przechodzenia na energooszczędną produkcję. Ograniczyć możliwości zakupowe zwykłych ludzi skupiając się na zapewnieniu dostępności najbardziej potrzebnych towarów, przestawić się na ”zielony” transport publiczny, zachęcać do chodzenia, jazdy na rowerze i ekonomii dzielenia się dobrami trwałymi – zachęca Kelsey Duska, ekspertka ds. marketingu w IQAir.